W ostatnich dniach na dwóch przeciwległych krańcach kuli ziemskiej miały miejsce dwa wydarzenia świadczące o przebudzaniu się świadomości narodowej. Maorysi, rdzenni mieszkańcy Nowej Zelandii chcą zastąpienia angielskiej nazwy swojego kraju na brzmiącą w ich języku, natomiast władze Barbadosu nie chcą być dłużej formalnie poddanymi królowej brytyjskiej i pragną przekształcenia swojego kraju w republikę.
Nowozelandzka Partia Maorysów ogłosiła, że jej kraj powinien zmienić nazwę z angielskiej na maoryską tak, aby „lepiej odzwierciedlała rdzenną kulturę kraju”. Maorysi proponują nazwę Aotearoa, co w ich języku oznacza krainę białych chmur. Pomimo tego, że język maoryski jest obok angielskiego urzędowym językiem kraju, to maoryscy aktywiści uważają, że jest on dominujący w przestrzeni publicznej.
Stojąca na czele koalicyjnego rządu szefowa Partii Pracy Jacinda Ardern twierdzi, że obie nazwy, zarówno angielska, jak i maoryska, mogą być używane zamiennie. Odmiennego zdania jest jej rywal w mających się odbyć w październiku wyborach powszechnych, przywódca prawicowej Partii Nacjonalistycznej twierdząc, iż zaszkodziłoby to marce kraju na rynkach międzynarodowych w sytuacji, gdy eksport ma kluczowe znaczenie dla gospodarki.
Z kolei Gubernator generalny Barbadosu Sandra Mason występując w imieniu premiera opowiedziała się za pozbawieniem brytyjskiej królowej uprawnień głowy państwa i ogłoszeniem Barbadosu republiką. Jak oświadczyła, „nadszedł już czas, aby całkowicie pozostawić za sobą naszą kolonialną przeszłość ” dodając, że obywatele Barbadosu powinni mieć swoją głowę państwa. Tego rodzaju idee pojawiały się niejednokrotnie już w przeszłości, jednak obecnie niektórzy obserwatorzy dopatrują się tu reakcji na niedawne przypadki zabójstw przez amerykańską policję czarnoskórych obywateli USA.
Zdaniem będącego oficjalną siedzibą królewskiego dworu Pałacu Buckingham, sprawa ta dotyczy rządu i obywateli Barbadosu. Również rzeczniczka brytyjskiego MSZ wydała oświadczenie stwierdzające, że decyzja w tej sprawie należy do Barbadosu. W oświadczeniu podkreśla się jednocześnie, że Wielka Brytania uważa Barbados za trwałego partnera i będzie nadal kontynuować wzajemną współpracę tak, jak ma to miejsce w przypadku innych państw Basenu Morza Karaibskiego.
W ślady Barbadosu może pójść również Jamajka, gdzie premier Andrew Holness zapowiedział przeprowadzenie referendum w sprawie reformy konstytucji. W poprzednich latach status republiki przyjęły byłe brytyjskie kolonie Gujana oraz Trynidad i Tobago. Obecnie oprócz Wielkiej Brytanii królowa Elżbieta II jest głową 15 państw. Oprócz Barbadosu są to Antigua i Barbuda, Australia, Bahamy, Barbados, Belize, Grenada, Jamajka, Kanada, Nowa Zelandia, Papua New Gwinea, Saint Kitts i Nevis, Saint Lucia, Saint Vincent i Grenadyny, Tuvalu oraz Wyspy Salomona.
To miałoby głęboko symboliczne znaczenie, taka masowa „detronizacja” królowej brytyjskiej w jej dawnych koloniach i poszukiwanie własnej, już pozbawionej brytyjskiego wpływu tożsamości.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…