Pracownicze Plany Kapitałowe zaczną działać już w przyszym roku. Morawiecki i spółka zapowiadają, że to wyraz troski o przyszłość emerytalną obywateli. Jak to będzie wyglądać w praktyce? Milardy złotych wypracowane przez zwykłych ludzi będą trafiać do instytucji finansowych.

Podczas czwartkowego posiedzienia w Sejmie zostąły wypowiedziane piękne słowa. Posłowie PiS na czele z jednym z twórców projektu, Marcinem Horałą, przekonywali, że Pracownicze Plany Kapitałowe to mądra odpowiedź na „problem demograficzny”. Zdaniem posłów 0bozu władzy w najbliższych latach nastąpi zachwianie proporcji emerytów do osób pracujących, w związku z czym należy znaleźć sposób na zapewnienie dodatkowych źródeł finansowania świadeczeń emerytalnych. Według „prospołecznego” rządu PiS najlepszą receptą jest przymusowe przekazywanie częsci wynagrodzeń na konta podmiotów, które następnie będą spekulować kapitałem na regionalnynych i światowych rynkach.

Na czym to dokładnie ma polegać? Zgodnie z projektem ustawy, każda firma, która zatrudnia co najmniej jedną osobę (za którą odprowadza składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe do ZUS) powinna utworzyć Pracownicze Plany Kapitałowe. W skrócie wdrożenie będzie wyglądało tak: przedsiębiorstwo musi wybrać odpowiednią instytucję finansową, podpisać z nią umowę, podpisać z pracownikami dokumenty i odprowadzać składki za zatrudnionych.

Centrala Credit Agricole we Wrocławiu / wikipedia commons

Czy pracownicy mają jakikolwiek wybór? Niestety – żadnego. Standardowo wysokość składki na PPK będzie wynosiła 3,5 proc. miesięcznej pensji brutto. Większa część – bo 2 proc., zostanie potrącona z pensji pracownika.  A zatem – jeśli dana osoba osiąga dochód na poziomie 4 tys. zł brutto (czyli ok. 2854 zł na czysto), to jego miesięczna składka wyniesie 80 zł. Tyle pod przymusem zostanie jej zabrane i przekazane prywatnym bądż publicznym spekulatom.

Marnym pocieszeniem jest zapowiedź, że właściciel firmy będzie zobligowany do waloryzacji transferu ze swojej kieszeni o wartość wynoszącą 1,5 proc. wynagrodzenia, czyli np. 60 zł przy pensji 4 tys. zł brutto. Tak więc, zwiększą się koszty stałe po stronie przesiębiorcy, a zatem mniejsza będzie pula, którą ów będzie mógł przeznaczyć na ewentualne podwyżki, chociażby podczas sporu zbiorowego ze związkami zawodowymi.

Kiedy zmiany wejdą w życie?  Molochy zatrudniające powyżej 250 osób, muszą zacząć pobierać skadki już od 1 lipca 2019 r. Firmy z personelem wynoszącym  50 osób – od 1 stycznia 2020 r.. Przedsiębiorstwa zatrudniające do 20 osób – od 1 lipca 2020 r, a pozostałe, które opłacają przynajmniej jednego pracownika – do 2021 r.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Trzeba zbadać, czy przypadkiem Kolega Marcin już dawno nie założył takiej „instytucji finansowej” (czytaj: mafii finansowej), a teraz jednym celnym ruchem nie napędził sobie szmalu. Wszak ma za sobą karier u Myszego Mika, więc na przekrętach się zna

  2. No to mamy powtórkę z złodziejskiej prywatyzacji ZUS (powstanie OFE) Na spekulacjach bogacą się jednostki. Reszta to frajerzy, którzy muszą stracić… Tu właśnie mamy frajerskie pieniądze, które do różnej maści Sorosów muszą trafić… By bogaci byli jeszcze bogatsi.
    A wystarczyło opodatkować na rzecz ZUS jednostkę produkcji zamiast płac. Zatrudnienie na jednostkę produkcji spada i będzie spadać. System w takim XIX-wiecznym kształcie jest nie do utrzymania – jednak najbogatsi nie popuszczą, pozwala to aby do ich kieszeni płynął kolejny strumyczek kasiorki wygenerowany ,,racjonalizacją zatrudnienia”.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…