Im bardziej dramatyczny staje się problem uchodźców – tym bardziej absurdalna jest debata. Niezależna.pl grzmi w tytule „Zaczęło się! Pierwsza fala imigrantów dotarła do Polski”. Czytam zaintrygowany tytułem, który sugeruje, by jak najszybciej pakować się i wiać w bezpieczne miejsce – tymczasem z tekstu wynika, że Straż Graniczna zatrzymała dziewięciu nieboraków niedaleko granicy ze Słowacją. Ośmiu z nich zostało cofniętych z powrotem na Słowację, jeden – który otrzymał na Węgrzech status uchodźcy – został. To tylko niewielki przykład manipulacji, ale bardzo jaskrawy: tytuł krzyczy o „fali”, a w tekście jeden nieszczęśnik z dokumentami.
W emocjach, jakie rozgorzały, tracimy z oczu najważniejszy i tak naprawdę jedyny problem. Gdy próbuję przypomnieć, że chodzi o zwykłego człowieka, takiego przeciętnego Kowalskiego, tyle że stamtąd, przerażonego i zaszczutego, w panice uciekającego przed śmiercią – słyszę o finansowanych przez organizacje i państwa arabskie „terrorystach islamskich”, którzy „wprowadzą nam kalifat”. Rozmówcy są zwykle bardzo zadziwieni, że przy moim dekadenckim podejściu do życia nie biorę tego pod uwagę. Powinienem drżeć przed nadciągającym szariatem ze strachu o własną miłość do używek i rozpusty. Inaczej stracę możliwość celebrowania umiłowanych nałogów. Dalej następuje ciąg barwnych epitetów: ciapatych, brudasów, wyłudzaczy socjalu, terrorystów i gwałcicieli…
Żeby odetchnąć pomyślałem, że pójdę do chłopaków na ulicę, pod śmietnik. Oni telewizję oglądają jedynie w witrynach sklepowych, a gazet używają do rekultywacji petów. O internecie nie wspominam, z tego nie da się zrobić skręta. Jeśli już w ogóle gadają o polityce, to bardziej krajowej i tylko tej dawnej. Wspominają Gierka, klnąc przy tym Jaruzelskiego. Gdy już ich namierzyłem pod jednym z marketów i nasze spojrzenia się spotkały, rzucili się w moim kierunku. Sądziłem, że jak zwykle chcieli wysępić papierosa. Tym razem jednak nie. Papierosa owszem także, ale nie to było najistotniejsze. Mieli bardzo dużo pytań. – Co robić – pytają z przejęciem. Jak się bronić, i czy służby krajowe dadzą sobie radę, żeby ONI tu nie przyjechali. – Czego wy się boicie? – zapytałem. – Jak to czego? Przyjadą, zasiłki będą brać, a my? – mówią. – Ty, Kudłaty przecież ty żadnego zasiłku nie bierzesz… – starałem się jakoś przekonać kompanów, że nie mają podstaw do niepokoju. – Nie biorę, bo mi ta wredna baba z pomocy społecznej odmówiła. Mówi, że chlam. Że teraz to jedynie obiady może mi dać – odpowiedział. – Więc ci nie odbiorą – pocieszam – Poza tym raczej nie są zainteresowani twoim zasiłkiem, tylko uciekają przed śmiercią, przed kulami, chcą się gdzieś schować, tam gdzie nie ma wojny – tłumaczę koledze cierpliwie i już nabieram nadziei że się to uda… I wtedy słyszę – Ale przecież to brudasy ciapate… Nie wytrzymałem. – A kiedy ty się ostatni raz myłeś? Co Kudłaty? – zapytałem. Nie odpowiedział. A ja, jak dekadencki naiwniak, pomyślałem, że pójdę poszukać pomarańczy. Całego gaju. Może one mnie uspokoją. Reszta zainteresowanych niech dalej bije pianę, jakaś fala z tego będzie.
Nie po raz pierwszy przytoczę teorię nazywaną Brzytwa Hanlona – „nie doszukuj się złej woli tam, gdzie wytłumaczeniem może być jedynie zwykła głupota”.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
I jak zwykle odkrywam inny punkt widzenia… :)
a jak to wygląda z drugiej strony? Z premedytacją zaciera się różnice i nazywa imigrantów zarobkowych uchodźcami. Szefowa portalu lewica24 stwierdziła w jednej z telewizorni, że wszystkich trzeba wpuszczać jak leci, no bo „wszyscy jesteśmy ludźmi”. ładnie powiedziane, ale za dużo w tej całej wrzawie krasomówstwa i aktów strzelistych a za mało odpowiedzialności.
Jestem przeciwnikiem osiedlania „uchodźców” w Polsce ale uważam też że rząd powinien zadeklarować przyjęcie ich przynajmniej w liczbie 100 tys. Pod jednym warunkiem – że rząd będzie ich traktować na równi z Polakami. Myślę że rozwiązałoby to wiele problemów .
W zasadzie to świetny pomysł – też idę poszukać pomarańczy :-)