Ta sprawa stała się szczególnie głośna, gdyż wśród tysięcy rannych na skutek ataków policji na manifestacje „żółtych kamizelek” nie było jeszcze 73-letniej, siwej kobiety. Ponadto w tym wypadku sam prezydent Macron podyktował mediom oficjalne kłamstwo, że gwałtownie pchnął ją „dziennikarz”, a nie policjant. Teraz okazuje się, że śledztwo w sprawie Geneviève Legay, uderzonej najpierw pałką w głowę a potem pchniętej z całej siły przez policjantów, podległa rządowi prokuratura powierzyła narzeczonej głównego podejrzanego.

Szarża policji, p. Legay na ziemi, pixabay

Do poważnego zranienia p. Legay doszło 23 marca w Nicei, w czasie „aktu XIX” protestów „żółtych kamizelek”, gdy policyjny oddział kierowany przez komisarza z lokalnej komendy nagle zaatakował grupę spokojnie manifestujących ludzi. Starsza pani, członkini ATTACu (Obywatelskiej Inicjatywy Opodatkowania Transakcji Kapitałowych) została potem na oddział intensywnej terapii nicejskiego szpitala, który uratował jej życie. Prezydent Macron ogłosił potem, że sama jest sobie winna i powinna „zmądrzeć”, zamiast manifestować przeciw niemu.

Przez pierwsze dni w szpitalu policja nie dopuszczała rodziny do rannej próbując wywrzeć na nią nacisk, by potwierdziła wersję prezydenta. Prokuratura zgodnie z tą wersją ogłosiła, że nie było „żadnego kontaktu” policjantów z Geneviève Legay i że „ktoś inny ją pchnął, a ona upadła, gdyż „spanikowała”. Ten typowy dla reżimu Macrona fake news nie utrzymał się jednak długo: analiza zdjęć wideo wykazała coś zupełnie innego. W końcu jeden z policjantów przyznał, że ją pchnął (i wyraził żal). Nie wiadomo jednak na razie, który uderzył ją pałką w głowę, co jest typowym zachowaniem policji pod rządami ministra Castanera (dawniej bliskiego mafii), przyjaciela prezydenta.

„Żółte kamizelki” manifestują przeciw bezkarności policji, Paryż. flickr

Wczoraj wyszło na jaw, że prokuratura próbując ratować co się da powierzyła śledztwo w tej sprawie konkubinie komisarza, który dowodził skandaliczną akcją policji. Prokurator Nicei wyjaśnił prasie, że o tym wiedział, ale nie widzi „co może być tu jakimś problemem”. Wywołało to jednak burzę w internecie i nie tylko: adwokatka rannej domaga się powierzenia śledztwa policji z innego miasta. Niesłychana brutalność policji wobec manifestantów budzi kolejne protesty przeciw „faszyzującemu rządowi” neoliberała Macrona. Policjanci pozbawili oczu, rąk i stóp setki osób. Francja jest jedynym krajem w Europie, który stosuje granaty odłamkowe przeciw protestom społecznym. Jednak mimo bezprecedensowej kampanii zastraszania i represji godnej kraju totalitarnego, ruch „żółtych kamizelek” nie ma zamiaru się poddać.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…