Sytuacja gospodarcza jest zadowalające, a zatem czas na wzrost płac – mówią pracownicy niemieckich placówek publicznych, zrzeszeni w związku zawodowym Ver.di. Na słowach nie poprzestają. W kilku krajach związkowych rozpoczęły się już strajki, za chwilę masowa odmowa pracy może rozszerzyć się na cały kraj.
Według opublikowanej dziś prognozy Instytutu Badań nad Gospodarką (Ifo) z Monachium, niemiecka gospodarka radzi sobie z kryzysem lepiej, niż przypuszczano. Tamtejsze PKB może w spaść w tym roku o 5,2 procent, to dużo mniej niż zakładano. Niektóre prognozy mówiły nawet o 20 proc. spadku. W 2022 roku produkcja i konsumpcja mają już przebić poziom sprzed epidemii. Ifo mówi o wzroście na poziomie 1,7 proc.
W związku z poprawą sytuacji gospodarczej, związki zawodowe przypominają o przerwanych rozmowach o podwyżkach. W całej Republice Federalnej Niemiec odbyły się dziś strajki ostrzegawcze, których organizatorzy – słynący z nieustępliwości związek zawodowy Ver.di i jego sojusznicy z centrali DBB żądają, aby pensje 2,3 miliona pracowników wzrosły o 4,8 proc., albo nominalnie o 150 euro.
Dzisiaj akcje protestacyjne odbyły się przed państwowymi zakładami w pojedynczych miastach w krajach związkowych Nadrenia Północna-Westfalia i Bawaria. Strajki ostrzegawcze planowane są we wtorek także w Badenii-Wirtembergii, Nadrenii-Palatynacie, Dolnej Saksonii i Szlezwiku-Holsztynie. To jednak dopiero początek. W kolejnych dniach strajk ma ogarnąć cały kraj.
Szczególnie rozżaleni są pracownicy ochrony zdrowia, którzy podczas epidemii są zmuszeni do pracy w ponadnormatywnych wymiarze godzinowym. W Guetersloh w Nadrenii Północnej-Westfalii pod lokalnym szpitalem odbyła się pikieta personelu. „Oklaski nie wystarczą” – powiedział cytowany przed dpa przedstawiciel Ver.di Volker Hoppmann, odnosząc się do akcji nagradzania oklaskami pracy osób zatrudnionych w służbie zdrowie w dobie pandemii koronawirusa.
Akcje strajkowe odbywają się również w żłobkach, a także wśród pracowników miejskich służb porządkowych i wodociągowych.
Negocjacje między władzami, a związkami utknęły jak na razie w martwym punkcie. „W dwóch rundach negocjacyjnych pracodawcy kompletnie otoczyli się murem” – stwierdził szef wpływowych związków zawodowych Verdi Frank Werneke. Nie można było zauważyć nawet śladu respektu wobec pracowników i uznania ich pracy. „Tym samym strajki są nieuniknione” – podsumował Werneke.
Werneke skrytykował też decyzję o oczekiwanym przez władzę zrównaniu zrównaniu czasu pracy na wschodzie i zachodzie Niemiec, czego domaga się związek zawodowy, a co ma nastąpić dopiero w 2025 roku. Według związkowców jest to „skandaliczne”. Odrzucają oni także proponowany przez miasta i gminy okres obowiązywania nowego układu zbiorowego do 2023 roku, a domagają się, by obowiązywał on tylko przez rok.
Frank Werneke powiedział telewizji ZDF, że związek wzywa do strajków ostrzegawczych w nadchodzących dniach w „całym obszarze” sektora publicznego.
Następna runda negocjacji zaplanowana jest na 23 i 24 października.
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…