Nie będzie retorsji w odpowiedzi na wysłanie poza granice USA 35 rosyjskich dyplomatów i dodatkowe sankcje.

http://www.kremlin.ru/events/president/trips/53417/photos/46517

Na początku wszystko szło według zwykłego scenariusza: prezydent Barack Obama publicznie poinformował, że jego kraj wydali 35 rosyjskich dyplomatów w odwecie za rosyjskie ataki hakerskie na serwery Partii Demokratycznej. Dane z tych serwerów zostały przekazane, jak twierdzą amerykańscy politycy, portalowi Wikileaks i Julianowi Assange’owi. Ślady prowadzić mają do Moskwy, skąd miały być koordynowane na najwyższym szczeblu politycznym. Prezydent USA dodał, że w ciągu ostatniego roku amerykańscy dyplomaci byli poddawani też nękaniu przez rosyjską policję i służby specjalne. Barack Obama obiecał także, że jego służby przekażą raport o tym Kongresowi. Już wiadomo było, że decyzja najważniejszego człowieka w USA, dotycząca tak dużej liczby rosyjskich dyplomatów silnie zaogni stosunki amerykańsko- rosyjskie.

Zgodnie z oczekiwaniami pierwsze sygnały wskazywały na to, że Rosja odpowie równie mocno.

– (…) znów próbuje się nas zastraszyć rozszerzeniem antyrosyjskich sankcji, posunięciami „o charakterze dyplomatycznym” i nawet działaniami dywersyjnymi wobec naszych systemów komputerowych. – napisała rzeczniczka prasowa rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Ministerstwo Siergieja Ławrowa przygotowało w krótkim czasie listę dyplomatów amerykańskich z Moskwy i Petersburga, których w ramach retorsji należało wydalić z Rosji oraz przedstawiło listę dodatkowych sankcji i utrudnień dla ich funkcjonowania w Rosji. Teraz tylko należało oczekiwać wprowadzenia retorsji w życie, co ochłodziłoby stosunki miedzy mocarstwami do temperatury, w której zamarza spirytus. Nic takiego jednak nie nastąpiło.

Prezydent Putin oznajmił, że Rosja nie będzie wydalać amerykańskich dyplomatów w odpowiedzi na działania USA. Podkreślił, jak cytuje RIA Novosti, że w obecnej sytuacji międzynarodowej Rosja ma wszelkie podstawy do adekwatnej odpowiedzi, ale nie będzie „zniżać się do poziomu „kuchennej” dyplomacji”.

„To jawnie szkodzi istotnym interesom tak rosyjskiego, jak i amerykańskiego narodu. Jeśli wziąć pod uwagę odpowiedzialność Rosji i USA za zachowanie globalnego bezpieczeństwa, [takie działania – przyp. red] szkodzą całej strukturze stosunków międzynarodowych” – czytamy w oświadczeniu prezydenta Rosji.

Nieoczekiwany ruch Putina po pierwsze wytrącił z rąk administracji Obamy instrumenty dla dalszego pogarszania wzajemnych relacji między dwoma państwami, a po drugie, zostawił prezydentowi – elektowi – Donaldowi Trumpowi – czyste pole dla działań mających na celu zbudowanie rosyjsko-amerykańskich relacji na nowym, nieagresywnym poziomie.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A mówią, że myślenie nie boli. Tylko czego można oczekiwać po potomkach zwykłych koniokradów. Prztyczek znaczący i bardzo inteligentny ze strony Rosji. Pokojowy Noblista nie może ochłonąć po klęsce prestiżowej w Syrii, sponsorom Baraka gwizdnął Baszszar Hafiz al-Asad złoża ropy, które USmani już zapewne rozdzielili pomiędzy swoje firmy. A tu taki gest Kozakiewicza ze strony Rosji. Też bym się wkurzył na Putina…

  2. Konkluzja dobra, ale zbyt pompatyczny tytuł. Tak naprawdę Putin ośmieszył Obamę, tworzącego pospiesznie bariery na drodze nowego prezydenta-elekta USA.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…