Identyczne opakowanie, a w środku – produkt o zmienionym składzie. Towary znanych marek, które możemy znaleźć na półkach polskich sklepów wyraźnie odbiegają jakością od tych samych, oferowanych zachodnim konsumentom. Raport NIK potwierdził wcześniejsze doniesienia – kapitaliści z zachodu wciskają nam kit.
– Testy wyrobów z rynku polskiego i zachodnioeuropejskiego wykazały podwójną jakość produktów, czego dowiedzieliśmy się dzięki Inspekcji Handlowej. Dlatego potrzeba dalszych intensywnych kontroli oraz działań poprawiających świadomość konsumentów, która nadal jest słaba – powiedział dla „Rzeczpospolitej” Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.
Badanie zostało przeprowadzone w latach 2014-17 przez Najwyższą Izbę Kontroli. Przedmiotem dociekań były dane zebrane przez oddziały Inspekcji Handlowej. Instytucja ta przeprowadziła we wspomnianym okresie łącznie 48 tys. kontroli. Pod lupę wzięło przede wszystkim artykuły rolno-spożywcze. Wyniki są porażające. Okazuje się, że aż 38 proc. zbadanych produktów nie spełnia norm określonych przez polskie prawo. Szczególnie dramatycznie sytuacja wygląda na rynku żywności. Inspektorzy zgłosili zastrzeżenia do 20 proc. towarów, a wybrakowane produkty znajdowały się w asortymentach 60 proc. sklepów.
Jak wygląda zestawienie jakości produktów oferowanych w takich samych pudełkach w Polsce i w RFN? Co najmniej niepokojąco. Takie porównanie zostało dokonane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który przeanalizował 101 par produktów. W przypadku dwunastu z nich odnotowano „istotne różnice”, polegające przede wszystkim na ubytku jakościowym w przypadku towarów w polskich sklepach. Przykład? „Chipsy paprykowe Crunchips były smażone na oleju palmowym i zawierały glutaminian monosodowy oraz miały wyższą zawartość tłuszczu. Tymczasem niemieckie chipsy smażone były na oleju słonecznikowym, bez wzmacniacza smaku” – wskazują autorzy raportu NIK.
Ubytek jakościowy odnotowano również w przypadku niemieckiej czekolady Milka. Wyrób sprzedawany w Polsce miał wyraźnie mniej orzechów niż ten oferowany niemieckim konsumentom. Przykra wiadomość czeka także na wielbicieli ciasteczek Leibniz Minis Choco, którzy są ewidentnie robieni w konia – opakowanie sprzedawane w Polsce zawiera 25 g mniej produktu. Z ulgą mogą natomiast odetchnąć kawosze – Nescafe Classic jest lepsza i mocniejsza niż za zachodnią granicą, a także fani ciasteczek Oreo – te zawierają mniej tłuszczu, a więcej kakao. Na tych dwóch przypadkach dobre wiadomości się jednak kończą.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Heh, jak czekolada sprzedawana w Polsce ma mniej orzechów niż ta zachodnia to znaczy polska czekolada jest bardziej czekoladowa
Wszyscy łykają to info jak młode pelikany. Ktoś pomyślał samodzielnie? 12 produktów na 101 zbadanych. 12% na próbce, która może robić wrażenie na sklepiku szkolnym. I z tekstu nie wynika czy do tych 12 produktów zaliczają się te dwa, lepiej wypadające po tej stronie Odry.
A na koniec cena. Bez jej podania, wszelkie wnioski można odłożyć na półkę. Zwłaszcza gdy pojawia się różnica w gramaturze.
Co do ceny, to za Odrą bywa taniej,
Zapewne o ową różnicę chodzi. Cena ta sama, jedynie mniej produktu. Ale prosty lud się cieszy… bo ,,tylko” 12% produktów powinno zostań z mety wycofanych na koszt dostawcy, a nie robi się nic!
No, dobrze… Stwierdzono oczywistość. Co dalej? Jakie działania, metody ukrócenia tego procederu? Co zamierza polski rząd z tym zrobić? Wstawanie „z kolan” nie polega tylko na pakiecie buńczucznych haseł…
Co sie dzieje. NIK wreszcie zauważył to o czym wszyscy jeżdżący na zachód wiedzą od co najmniej 10 lat
NIK ma refleks szachisty, o tym nasi gastarbajterzy w Rzeszy mówili co najmniej 20 lat temu
Tak wygląda solidarność europejska w Zjednoczonej Europie. A o ”’wartościach” można mówić co się chce, to nic nie kosztuje.
Tak działa wolny rynek. Gdyby nasi przenajświętsi janusze biznesu (o zepsuciu przez nich rynku nie wolno pisnąć libertariańskim mediom) oferowali produkty wysokiej jakości, to zagraniczna konkurencja musiałaby znacząco podnieść poprzeczkę. A skoro oferta rodzimego kapitału jest poniżej wszelkiej krytyki (słynne afery z solą drogową itp.), to można zaniżyć jakość w stosunku do rodzimej i być wiodącą marką w Polsce. Socjalizmu już nie ma, teraz liczy się maksymalizacja zysków.
kit to zaczęli wciskać w 1945 jak widać skutecznie
,,Ubytek jakościowy odnotowano również w przypadku niemieckiej czekolady Milka. Wyrób sprzedawany w Polsce miał wyraźnie mniej orzechów niż ten oferowany niemieckim konsumentom.”
Powinien się pan Cieszyć jak hiena panie redaktorze… przecież mogli do produktu dla teoretycznego państwa nasypać… żwiru.