Wynurzenia Roberta Bąkiewicza, prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości w „Radiu Maryja” można byłoby skwitować jakąś drwiną, ale tak naprawdę to nikomu nie powinno być do śmiechu. Oto na naszych oczach, przy pełnej bierności państwa rodzi się struktura bojówkarska, zblatowana z władzą polityczną i religijną, a zatem przekonana – niebezpodstawnie – o swej bezkarności oraz gwarantowanej ścieżce kariery dla co aktywniejszych członków.
Nie jest przypadkiem, że „Radio Maryja”, medium tak ważne dla katolików, udzieliło głosu Bąkiewiczowi 25 grudnia, w jeden z najważniejszych dni w liturgicznym i obrzędowym kalendarzu. To, co mówi samozwańczy obrońca kościołów, musi być istotne dla katolickich hierarchów.
Bąkiewicz kreśli w tym wywiadzie konkretne plany i zadania tworzonych pod jego egidą prawicowych bojówek. Rysuje obraz kilkutysięcznej zdyscyplinowanej struktury, podzielonej na dwa segmenty: pierwszy ma mieć charakter „proobronny, defensywny i porządkowy w stosunku do agresji lewicy wobec Kościoła, drugi zaś „bardziej społeczny, edukacyjny”.
Niech was nie zmylą eleganckie słowa, w które zmuszony był ubrać Bąkiewicz swoje enuncjacje. Od lat obserwujemy zachowania jego kibiców na Marszu Niepodległości, które udowadniają, że o żadnej „defensywie” czy „proobronnej” inicjatywie nie może być mowy. To będą napakowane agresją, ślepo posłuszne i niezadające zbędnych pytań bojówki. Zrobią, co im się każe, zaatakują dowolny cel. Obrona kościołów? Ale przed kim? Protesty kobiet w świątyniach lub choćby obok nich miały charakter incydentalny. Nie miejmy też złudzeń co do „edukacyjnego” charakteru drugiego elementu. Historycy wielu krajów opisali w setkach udokumentowanych pozycji naukowych „edukacyjna misję” Kościoła, tak bliskiego sercu i umysłowi Bąkiewicza. Setki lat krwawej przemocy, miliony ofiar na wielu kontynentach w imię nauczania religii miłości oczywiście. To z tych wzorców korzystać będą wojownicy Bąkiewicza. W gruncie rzeczy wiadomo, że obie te struktury będą ze sobą ciasno splecione.
Dowodem na to może być deklaracja Bąkiewicza, że celem Straży Narodowej ma być „doprowadzenie do przywrócenia w Polsce, a być może na świecie (…) społecznego porządku katolickiego, chrześcijańskiego”. No właśnie, jak przed laty.
I musi być jasne: dla Bąkiewicza jest tylko jedna cywilizacja warta tego, by przetrwać. Łacińska. Każdy, kto się temu nie zechce poddać, musi mieć świadomość, że uczestniczy w rewolucji satanistycznej, ateistycznej, wrogiej Bogu, materialistycznej, a zatem będzie „formowany” w duchu katolickim przez Straż Narodową. To też już było: innowierca albo się przechrzci, albo zginie.
Prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości się zabezpiecza: „nasi przeciwnicy będą robić wszystko, aby stygmatyzować Straż Narodową za pomocą różnych haseł, próbując nazywać jej członków bojówkami bądź faszystami”.
Panie Bąkiewicz, to nie stygmatyzacja, to stwierdzenie faktu.
Assange o zagrożeniu wolności słowa
Twórca WikiLeaks Julian Assange po kilkunastu latach spędzonych w odosobnieniu i szczęśliw…