Niektórzy obserwatorzy relacji polsko-rosyjskich od dawna zadawali sobie pytanie, czy i jak Rosja odpowie na polskie nieprzyjazne gesty, dotykające strefy symboliki wzajemnej historii i relacji między dwoma państwami.

No to wreszcie się doczekaliśmy. Przewodniczący Dumy Państwowej, Wiaczesław Wołodin, zapowiedział 20 maja, że rosyjski parlament zajmie się w najbliższych dniach dwiema kwestiami: zakazem przejazdu przez terytorium Rosji polskich ciężarówek i debata dotyczącą żądania od Polski reparacji za wyzwolenie od niemieckiej okupacji w czasie II wojny światowej i pomocy w powojennej odbudowie naszego kraju.

Te dwie kwestie są oczywiście różne. Zakaz przejazdu polskich ciężarówek przez terytorium Rosji oznacza, że na granicy polsko rosyjskiej powstaną wydzielone obszary, na których polscy przewoźnicy będą zmuszeni przeładować towary na pojazdy rosyjskie lub co najmniej doczepić same przyczepy do ciężarówek rosyjskich. Poza oczywistym podrożeniem kosztów transportu, co odbije się na cenie oferowanego towaru, operacja ta pozbawi polskich przewoźników zarobku w, jak oblicza strona rosyjska, wysokości około 8 mld euro rocznie. Negatywne konsekwencje rosyjskiej decyzji dotkną też całą polską branżę transportową i około 20 tysięcy ludzi tam zatrudnionych.

Przypomnieć należy, że strona rosyjska nie wymyśliła niczego nowego. Podobny zakaz z polskiej strony obowiązuje białoruskie i rosyjskie ciężarówki od kwietnia zeszłego roku. To rezultat decyzji Unii Europejskiej, która w ramach sankcji wprowadziła to rozwiązanie.

Natomiast nieco inaczej należy spojrzeć na żądanie reparacji od Polski za wyzwolenie od niemieckiej okupacji i pomoc ZSRR w powojennej odbudowie. Trzeba rozpatrywać ten gest, zaanonsowany przez Wołodina jako formę trollingu Polski. Dodać trzeba, że dość skuteczną, choć prawnie są małe szanse na realizację rosyjskich żądań. Podobnie, jak małe szanse ma Polska żądając od Niemiec reparacji w niebotycznych wysokościach (6,2 bln PLN). Rzecz w tym, że w ten sposób strona rosyjska upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, odda Polsce za wszystkie przez nasze państwo nieprzyjazne gesty w sferze symbolicznej i historycznej. Wołodin zresztą dokładnie uzasadnił ten ruch.

„Polska zdradziła pamięć historyczną. Zapomniała, że jej wyzwolenie od faszystowskich najeźdźców było ofiarowane narodowi radzieckiemu za wysoką cenę. Jedna trzecia obecnych ziem Polski – obszarów z rozwiniętą infrastrukturą, przedsiębiorstwami przemysłowymi, a także bogatych w surowce naturalne – stała się jej częścią po II wojnie światowej odejmując sobie od ust, wydał, według dzisiejszych szacunków ponad 750 miliardów dolarów na odbudowę i rozwój Polski (zbudowano ponad 800 obiektów przemysłowych, energetycznych i transportowych) .

Polska jako państwo istnieje tylko dzięki naszemu krajowi.

Polacy [obecnie] zachowują się niegodziwie:

  1. Burzą pomniki radzieckiego żołnierza-wyzwoliciela.
  2. Zamykają rosyjskie szkoły.
  3. Kradną rosyjską własność. [Wołodin ma zapewne na myśli zablokowanie, a później przejęcie środków finansowych z konta ambasady Federacji Rosyjskiej, dokonane decyzją polskiej prokuratury].

Polska zachowuje się po chamsku. Porzuciwszy wspólną historię, bezczeszcząc pamięć naszych żołnierzy i oficerów, Polska powinna zwrócić ziemie zdobyte w wyniku II wojny światowej i zwrócić naszemu krajowi środki wydane na niego w latach wojennych i powojennych.

Poza tym słuszne byłoby zakazanie Polsce dzisiaj zarabiania na Rosji: wstrzymania przejazdu polskich ciężarówek przez terytorium naszego kraju. Niech towary zostaną załadowane na rosyjskie ciężarówki. Nasi obywatele zarobią na transporcie.

Straty Polski w tym przypadku mogą wynieść około 8,5 mld euro. Zdaniem ekspertów, w wyniku tego około 2000 polskich firm transportowych, które zatrudniają ponad 20 tysięcy kierowców , ucierpi lub zbankrutuje”.

Ten nagły ruch Rosji skierowany przeciwko Polsce, nie powinien raczej dziwić nikogo, kto od kilku lat obserwuje polskie działania skierowane przeciwko pamięci historycznej i najnowszej polskiej historii. Działania te, kształtowane przede wszystkim przez Instytut Pamięci Narodowej, od dawna nie przyczyniały bezpośredniej, wymiernej szkody Rosji, ale boleśnie dotykały sfery symbolicznej, będącej częścią rosyjskiej (a wcześniej radzieckiej) tożsamości. Nawet niechętni Putinowi Rosjanie przyjmowali burzenie pomników, oskarżanie żołnierzy Armii Czerwonej o najgorsze zbrodnie i odczłowieczanie rosyjskich czerwonoarmistów niesłychanie emocjonalnie. Teraz przychodzi czas wyrównywania rachunków, a jak się zdaje, Rosja nie powiedziała jeszcze w tym szkodliwym dla obu stron wyścigu ostatniego słowa.

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…