Ambasada Federacji Rosyjskiej za składanie kwiatów została oskarżona przez prawicową prasę o prowokację. Burmistrz Pieniężna, w którym do tego doszło, opowiada mediom, że pozwolenia na zgromadzenie Rosjan nie wydawał.
Gen. Iwan Czerniachowski zginął 18 lutego 1945 roku. W rocznicę jego śmierci na miejsce śmiertelnego postrzelenia, w którym do niedawna stał jeszcze pomnik generała, udała się delegacja rosyjska. Był w niej ambasador Siergiej Andriejew, byli rosyjscy dyplomaci i lokalni politycy z obwodu kaliningradzkiego. Rosjanie złożyli kwiaty pod płotem, którym jest ogrodzony teren, na którym do września stał jeszcze monument.
Po zakończeniu wizyty Ambasada Rosji poinformowała na swojej stronie internetowej, że w związku z 72. rocznicą śmierci „dwukrotnego Bohatera Związku Radzieckiego, dowódcy 3. frontu białoruskiego generała armii Iwana Daniłowicza Czerniachowskiego” Ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew złożył wieńce w miejscu, „gdzie generał Czerniachowski został śmiertelnie ranny, a także na cmentarzu komunalnym, gdzie są pochowani żołnierze radzieccy, polegli w walkach o wyzwolenie Pieniężna”.
Gdy „Gazeta Polska Codziennie” zamieściła tekst „Rosjanie prowokują” ambasador Andriejew na spotkaniu z dziennikarzami oświadczył tylko, że „los generała Czerniachowskiego – najwybitniejszego radzieckiego dowódcy poległego w walkach o wyzwolenie Polski – uosabia bohaterski czyn ponad 600 tys. radzieckich żołnierzy i oficerów, którzy zginęli i zostali pochowani na polskiej ziemi w czasach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej”.
W uroczystościach w Pieniężnie nie brał udziału nikt z miejscowych włodarzy. Mimo, że burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo dostał z odpowiednim wyprzedzeniem stosowną notę z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Informacja ta była efektem powiadomienia MSZ o planowanej wizycie przez Ambasadę Federacji Rosyjskiej.
– Wiem, że byli, ale mnie nikt nie prosił o pozwolenie na zgromadzenie i w związku z tym takiego zezwolenia nie wydawałem – powiedział mediom z jakże polską gościnnością Kiejdo.
– Rosjanie kwiaty złożyli pod płotem, bo formalnie teren ten jest placem budowy i jest ogrodzony. Uważam, że kwiaty powinno się składać na cmentarzu, a nie pod płotem – skomentował wydarzenie burmistrz.
Nie omieszkał też dodać, że lokalny samorząd chce w miejscu zdemontowanego pomnika uporządkować teren i ma w planach umieszczenie tam głazu lub tablicy upamiętniającej Armię Krajową albo żołnierzy wyklętych.
Pomnik gen. Czerniachowskiego stanął w Pieniężnie w latach 70-ych. Jego samego pochowano w Wilnie. A gdy Litwa uznała szczątki Czerniachowskiego za niegodne spoczywania na Litwie, przeniesiono je na jeden z cmentarzy moskiewskich. Stojący w Wilnie pomnik generała trafił do Woroneża.
Ani polskie, ani litewskie podejście, rzecz jasna, nie spodobało się stronie rosyjskiej, która od lat walczy z „politykami historycznymi” krajów Europy Wschodniej, w których setki tysięcy ofiar radzieckich żołnierzy są traktowane na równi z nazistowskimi agresorami. I, jak widać, właśnie tej narracji są wierni prawicowi dziennikarze i notable z Pieniężna.
Panu burmistrzowi Kiejdzie, należy się jednak informacja, że wciąż jeszcze Rosjanie, Polacy, Niemcy czy Polinezyjczycy mogą na terenie naszego kraju składać kwiaty gdzie chcą. I to bez żadnej zgody.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
jeszcze tu nie przypełzła ta glista ludzka, czyli szczurzec?!
„lokalny samorząd chce w miejscu zdemontowanego pomnika uporządkować teren i ma w planach umieszczenie tam głazu lub tablicy upamiętniającej Armię Krajową albo żołnierzy wyklętych.”
Plus pomnik prezydenta poległego pod Smoleńskiem.
Ten palant z Pieniężna zawdzięcza swoje stanowisko Armii Radzieckiej, a pluje na nią. Typowe głupie polactwo.
Żądając szacunku dla swojego brata kaczyński bezcześci groby innych bardziej zasłużonych