Wspólny, ćwiczebny patrol chińsko-rosyjski czterech bombowców o zdolności nuklearnej nad morzem w okolicy wysp Dokdo (jap. Takeshima), o które spierają się Korea Południowa i Japonia, wywołał protesty obu krajów i zaniepokojenie Stanów Zjednoczonych. Zdaniem ekspertów, Chińczycy i Rosjanie chcą skontrować wpływy amerykańskie w regionie.
Korea i Japonia, które poderwały swoje samoloty, gdy rosyjsko-chiński patrol leciał nad Morzem Japońskim między tymi krajami, twierdzą, że jedna z maszyn – rosyjska – miała naruszyć przestrzeń powietrzną obu państw. Granice wokół wysp Dokdo nie są jednak ostatecznie zdefiniowane, gdyż Korea, która je kontroluje, zdaniem Japończyków robi to bezprawnie. Obaj skłóceni sojusznicy Ameryki zgodzili się jednak, że wspólny patrol rosyjsko-chiński dodatkowo „zdestabilizował” sytuację.
Moskwa i Pekin zapewniły, że ich wspólny lot nie celował w żadne kraje trzecie i nie naruszył żadnych granic. Amerykanie patrzą niechętnym okiem na rosnącą współpracę rosyjsko-chińską, nie tylko gospodarczą, ale i polityczną. Według USA, jej celem jest zmiana status quo, ograniczenie władzy Stanów Zjednoczonych w regionie.
W zeszłym roku handel między Rosją a Chinami osiągnął rekordową liczbę 108 miliardów dolarów, wzrósł o jedną czwartą. W czerwcu chiński prezydent Xi Jinping nazywał swego rosyjskiego odpowiednika Władimira Putina „najlepszym przyjacielem”. Amerykanie upatrują w tym chęć podważenia systemu sojuszy USA w Azji, zagrożenie strategiczne. Dzisiaj rzecznik chińskiego ministerstwa obrony zapowiedział, że wspólne patrole z Rosjanami będą kontynuowane a współpraca wojskowa osiągnie „historycznie wysoki poziom”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
♥
I co, Trampek ma pełne gacie strachu, a pejsaci już zaczynają żreć schabowe.
Wniosek może być tylko jeden. Krowopasom popuszczają zwieracze, a zeloci, jak to zeloci realizują wskazówki Wielkiego brata Samuela.