Rząd Królestwa Danii kierowany przez Mette Frederiksen spotkał się z krytyką ze strony organizacji pozarządowych i działaczy na rzecz praw człowieka. Pomimo zastrzeżeń dotyczących deportacji 70 dzieci o statusie uchodźcy, socjaldemokraci nadal grożą odesłaniem ich z powrotem do Syrii.
Jak dowiadujemy się z opublikowanego w środę 21 kwietnia oświadczenia organizacji pozarządowej Save the Children, aktywiści są „głęboko poruszeni” najnowszymi ustaleniami dotyczącymi deportacji co najmniej 70 uchodźców. Ma to związek z planami duńskiego rządu, będącymi pokłosiem nacjonalistycznej retoryki, w którą zdawał się skręcać rząd Frederiksen w ostatnich latach.
Amjad Yamin, członkini i rzeczniczka prasowa Save the Children stwierdziła, że organizacja jest w ciągłym kontakcie z przedstawicielami duńskiego rządu. Na ten moment nie wiadomo jeszcze, które z dzieci stracą prawo do przebywania na duńskim terytorium. Yamin przyznaje, że aktywiści na rzecz praw człowieka byli zaskoczeni decyzją administracji Mette Frederiksen.
„Syria nie jest miejscem dla dzieci”
– mówi Save the Children, starając się wpłynąć na duński rząd, by zatrzymali proces deportacji. Podkreśla, że znaczna większość z syryjskich dzieci w Danii nie pamięta swojej ojczyzny, a nawet ma problemy z mówieniem po arabsku. Odesłanie do Syrii nieprzygotowanych do tego nieletnich migrantów, będzie dla nich bardzo niebezpieczne, zdaje się również sprzeczne z ideami, jakie wyznawać powinni politycy lewicowej formacji.
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez wspomnianą wcześniej organizację, przeważająca część wolontariuszy, którzy przyjęli pod swój dach dzieci z Syrii nie zgodziłoby się na oddanie swoich podopiecznych służbom granicznym. Jak udało się ustalić Euronews – żadne z innych państw, które przyjęło młodych migrantów (m.in. Niderlandy, Jordania, Liban, Turcja) nie planuje w najbliższym czasie żadnych deportacji.
Inicjatywa, z którą wyszedł rząd socjaldemokratów jest zatem odosobnionym przypadkiem i najprawdopodobniej została podjęta z powodów politycznych. Pomimo swojej lewicowej orientacji formacja kierowana przez Mette Frederiksen do migracji podchodzi w sposób raczej ksenofobiczny. Dodatkowo sytuacja polityczna w kraju wskazuje, że Danię mogą czekać przyspieszone wybory, a kampania sprzyja zaostrzaniu retoryki i wykonywaniu ostrych gestów.
Denmark, Voxmeter poll:
A-S&D: 31% (-1)
C-EPP: 15%
V-RE: 11% (-1)
D-*: 9%
Ø-LEFT: 9%
F-Greens/EFA: 7% (-1)
O-ID: 7% (+1)
B-RE: 4% (-1)
I→RE: 2%
K-EPP: 1%
Å-Greens/EFA: 1%
G~LEFT: 0%+/- vs 5-10 April 2021
Fieldwork: 12-18 April 2021
Sample size: 1,024#dkpol #dkmedier pic.twitter.com/9bW7Ht9JSo— Europe Elects (@EuropeElects) April 19, 2021
Duńczycy nie chcą migrantów
Gdyby wybory odbyły się dziś, to deportacja syryjskich dzieci mogłaby pomóc socjaldemokratom w kampanii wyborczej. Dyskurs wobec uchodźców w Danii jest przechylony na tyle w prawo, że praktycznie jedyną partią, która nie gra na sentymentach ksenofobicznych jest Enhedslisten – sojusz organizacji ekologicznych i socjalistycznych. W ostatnim sondażu Voxmeter, mogą liczyć na 9 proc. głosów. To kilka razy mniej niż Socialdemokratiet – ich wynik przekracza 30 proc. Dwukrotnie więcej niż druga w sondażu, centroprawicowa Konserwatywna Partia Ludowa. Ona jednak może jeszcze wzrosnąć, kosztem centroprawicowego ugrupowania Venstre, które po serii konfliktów wewnętrznych i utracie przejrzystości straciło wielu wyborców.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…