18 miesięcy więzienia, dziesięcioletni zakaz posiadania zwierząt i 28 tys. złotych na rzecz fundacji niosącej pomoc psom – to wyrok w bulwersującej sprawie Bartosza D., który niemal na śmierć skatował czteromiesięcznego szczeniaka Fijo.

Bartosz D. w ocenie sądu potraktował swojego psa ze szczególnym okrucieństwem. Wybił mu zęby, złamał szczękę i biciem doprowadził do urazu kręgosłupa, wskutek którego czteromiesięczny Fijo na zawsze stracił władzę w tylnych łapach. Do końca nie wyraził skruchy – usiłował przekonywać, że jedynie przewrócił się po pijanemu na swojego psa. Biegli nie mieli jednak wątpliwości, że tak być po prostu nie mogło.

Tak samo sąd nie miał wątpliwości, że Bartosz D. nie zasłużył na warunkowe zawieszenie kary, lecz powinien trafić od razu na osiemnaście miesięcy do zakładu karnego. Orzeczono również przepadek ocalałego Fijo na rzecz Skarbu Państwa i wpłacenie przez oskarżonego kwoty blisko 26 tys. złotych dla Fundacji dla Szczeniąt Judyta, w ramach zwrotu kosztów leczenia i utrzymania cudem ocalałego Fijo. Na rzecz fundacji zasądzono także 3 tys. złotych nawiązki.

Katarzyna Topczewska, pełnomocnik Fundacji Judyta, w komentarzu dla Polskiego Radia powiedziała, że rozważa odwołanie się od wyroku. Bo chociaż obrońcy praw zwierząt cieszą się, że zapadł wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności, to w tak drastycznej sprawie spodziewali się jeszcze wyższej kary.

– Liczyłam na najwyższy wymiar kary w tych okolicznościach, czyli trzy lata więzienia. Trzeba brać pod uwagę również to, że po nowelizacji przepisów, gdyby ten mężczyzna zrobił to samo kilka miesięcy później, to groziłaby mu już kara do pięciu lat pozbawienia wolności-podkreśliła. Przypomniała również, że przez cały proces oskarżony wydawał się wręcz rozbawiony całą sprawą i nigdy nie zainteresował się, jak czuje się Fijo.

Fijo był rehabilitowany m.in. w Portugalii, a obecnie porusza się na specjalnym wózku.

paypal

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Im bardziej dbamy o prawa zwierząt, tym mniej zwracamy uwagi na prawa ludzi. Związek nie jest bynajmniej przyczynowy, ale kapitalistyczny.

    Ponadto osiemnastu miesięcy często nie dostają sprawcy brutalnych napadów, zwłaszcza jeśli są w mundurach policji.

    A już mordowanie tysiącami w „obronie Ojczyzny” wywołuje nagrody i apanaże dla mordujących.

    Coś jest nie tak, i cząstkowo się tego nie rozwiąże. Zwłaszcza od końca ogona.

    1. Kolejny Bredzisław aspirujący do roli wieszcza….
      A powiedz mi złotko, czy jakikolwiek doświadczony chuligan nie próbuje doprowadzić do nielegalności własnego zatrzymania?
      Unieważnienia zeznań i zebranego materiału? Stad częste samouszkodzenia i… skargi na brutalność funkcjonariuszy.
      BO… TAKĄ MAJĄ LINIĘ OBRONY!
      Od żołnierzy – WARA KMIOCIE! Może powinieneś trafić do armii poborowej, odsłużyć jakąś turę (choćby na wzgórzach Golan), to nabrałbyś szacunku do chłopaków w mundurach i zrozumiał że żołnierz działa wyłącznie na rozkaz.
      Zatem – pretensje proszę kierować na Wiejską.

    1. Niestety cofamy się do średniowiecza. I to nie tylko w kwestii psów. Nazwanie du*y doopą też wywołuje średniowieczne protesty metoo-wek.

    2. @Nikt.
      Bzdury piszesz.
      W średniowieczu – to nikt się tym nie interesował.
      Bzdurą jest sadzanie takiego do ula… Tylko nabierze lepszych nawyków i już zawsze będzie ,,cudzynią karmiony”. I zamiast psa – skatuje przechodnia.
      Zakaz posiadania zwierząt – oczywiście tak.
      Nawiązka na rzecz schroniska – za mała. Nic tak do buca nie przemawia jak zdrowy kopniak w portfel.
      Zamiast odsiadki – ograniczenie wolności i 1000 godzin prac społecznych w schronisku dla zwierząt.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…