– Walcząc o zmiany w prawie antyaborcyjnym musiała się liczyć z krytycznymi opiniami – takimi słowami warszawski sąd uzasadnił wyrok oddalający pozew aktywistki Anny Dryjańskiej, którą Rafał Ziemkiewicz obrażał i obrzucał knajackimi obelgami przez kilka miesięcy. W Polsce rządzonej przez PiS coraz trudniej dochodzić sprawiedliwości.
„To wyjątkowa czelność że pyskuje pod domem Jaro, sama jest zdeformowana, a jednak ją mama urodziła” – taki wpis zamieszczony na tweeterowym koncie Rafała Ziemkiewicza był podstawą pozwu o naruszenie dóbr osobistych, złożonego przez Annę Dryjańską. Feministka podkreślała, że prawicowy publicysta szkalował są przez dłuższy czas. Na swoim blogu oraz podczas występów w TVP nazywał ją m.in. „feminazistką”, „kobietą uliczną” czy „grubaską”. Poszkodowana oczekiwała przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na cel społeczny.
Dziś zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd nie tylko uznał oddalił pozew Ziemkiewicza, ale również nakazał Dryjańskiej zwrot kosztów poniesionych przez Ziemkiewicza w związku z wynajęciem adwokata. – Z materiału dowodowego i polityczno-społecznego kontekstu wypowiedzi obu stron procesu przyjąć należy, że zaskarżone wypowiedzi pozwanego nie były bezprawne – tłumaczyła sędzia Anna Ogińska-Łągiewka, która przyznała co prawda, że słowa publicysty nie należały do najłagodniejszych, jednak „jest jednak inaczej, gdy powiążemy je z kontekstem wypowiedzi zarówno samego pozwanego, jak i powódki, z rodzajem wykonywanego przez obie strony zawodu i rodzajem stosowanego języka wypowiedzi medialnych” – przekonywała sędzia, dodając jeszcze, Dryjańska może sama sobie podziękować, gdyż zdecydowała się na „taką formę walki, która nie stanowi wyważonej i spokojnej dyskusji merytorycznej na temat tak trudny i rodzący skrajne poglądy”.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Obie strony obrzucają się wyzwiskami po równo, a potem ktoś kto czuje się pokrzywdzony idzie do sądu i dziwi się, że sąd to stwierdza. Wynik jest 1:1 pod względem wzajemnego obrażania… Jak się dołącza do zawodów w rzucie g_wnem to trzeba się liczyć z tym, że też się czasem kupą oberwie…
czytaj ze zrozumieniem, z artykułu wynika że /co potwierdził pieuarowy piesek / Pani „pyskuje pod domem jaro” nie ziemkiewicza , więc jakie 1/1 , ziemkiewicz bierze potężną kase od pisuarów więc szczeka jak mu pan każe, przykro że takie coś zwie się dziennikarzem i psuje środowisku opinie, bydle
Jeżeli wszystkie ,,powody obrazy” zamieszczone są w pierwszym akapicie wpisu – to podzielam opinię sądu. W debacie publicznej na trudne tematy mogą pojawiać się ,,ciężkie” argumenty, które mogą świadczyć o braku szeroko rozumianej kultury u dyskutanta, jednak nie powinny być argumentem w sądzie.
Nie padły bowiem słowa będące w powszechnym odczuciu obraźliwe i wulgarne.
Jedynie przytyki dotyczące tuszy i wyglądu ,,feministki”.
Taki urok ulicznej wymiany zdań.
,,Feministka” nie szczędziła zapewne interlokutorom ,,ciemnogrodów” ,,moherów” wyznawców sekty toruńskiej…. itede, itepe…
Jednak Piotruś widzi jedynie jedną stronę ,,medalu”.
To też niebezpieczny kierunek.
Do tej pory sądziłem, że hołota to jest na stadionach czy innych faszystowskich marszach, ale widać trafiła i do sadów.
Właśnie dlatego jest na ulicach, bo trafiła do sądów.