Warszawska lewica, najwidoczniej zmęczona i zniechęcona ciągłym lekceważeniem jej przez liberalnych obrońców „wolnych sądów”, zupełnie odpuszcza sobie dogorywające protesty przeciwko niekonstytucyjnej reformie wymiaru sprawiedliwości.
We wtorek w senacie odbywała się dyskusja nad nowelizacją ustawy o sądownictwie proponowaną przez PiS, a którą środowiska opozycyjne, prawnicze i czołowe polskie media uznają za niekonstytucyjną. Zanim doszło do dzisiejszej debaty, senacka komisja ustawodawcza odrzuciła wniosek prezydenta Andrzeja Dudy, który zaproponował “referendum konsultacyjne” w sprawie przyjęcia kontrowersyjnej ustawy. Wszystko wskazuje na to, że senatorowie i senatorki nie zajmą się na razie prezydencką propozycją.
Podobnie jak rok temu, senackim obradom nad pisowską ustawą sądową towarzyszył protest pod siedzibą wyższej izby parlamentu. Od zeszłorocznego różnił się przede wszystkim frekwencją. Wtorkowa demonstracja zebrała maksymalnie 2 tys. osób, podczas gdy rok temu było to zgromadzenie wielotysięczne, a tłum rozlewał się na całą okolicę gmachu senatu.
Mimo małej liczebności protest przebiegał w bojowej atmosferze, a jego uczestnicy robili wiele, by sprawić wrażenie bezkompromisowo nastawionych do finalizowanego właśnie przez PiS zamachu na sądy. Nie przebierali w słowach – hasło “Zdrajcy z Kaczystanu pod trybunał stanu” należało do łagodniejszych spośród tych, które były skandowane. Można było usłyszeć m.in. “Pis to trąd – czas na sąd”, “My nie chcemy się użalać – proste hasło: wypierdalać!”, a nawet “Święty Boże nie pomoże, gdy weźmiemy was na noże”. Nie zabrakło oczywiście dyżurnych nawiązań do odradzającej się rzekomo „komuny”, bez których nie może obejść się żaden antypisowski protest.
Do zgromadzonych zwrócił się poseł Rafał Trzaskowski z PO, który zachęcał by nie ustawać w presji na ustawodawców i resztę społeczeństwa: – To jest początek końca demokracji. Jeżeli nie będzie niezależnych sądów, to pisowcy zapewnią sobie glejt, który będzie dawał im bezkarność. Nie możemy na to pozwolić. Dlatego presja ma sens.
Przemawiał również poseł PO Bogdan Klich, który sprawiał wrażenie wtraźnie rozczarowanego niską frekwencją. – Dobrą wiadomość mam tylko taką, że oni się was boją. Boją się, że jutro będzie was tu więcej – starał się uspokajać sympatyków opozycji. Zapewniał, że “walka trwa”, zakończył jednak akcentem, dającym do zrozumienia, że PiS już na dobrą sprawę “pozamiatał”: – Raz już wywalczyliśmy wolna sądy, to wywalczymy je jeszcze raz.
Na proteście pod senatem praktycznie niewidoczna była lewica. Jedynym ugrupowaniem, które pojawiło się pod własnym sztandarem było Razem – kilkoro członków partii stało pod transparentem o treści “Polska jest państwem prawa urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Nikt z nich nie przemawiał, nie skandowali też własnych haseł, nie było w ogóle rozpoznawalnych postaci warszawskiego okręgu Razem. Akcentami kojarzonymi z lewicą była też jedna tęczowa flaga powiewająca nad głowami zgromadzonych i baner Warszawskiego Strajku Kobiet.
Środowiska lewicowe wydają sie najwyraźniej zmęczone nieskuteczną, wręcz dogorywającą walką o “wolne sądy” w przeciwieństwie do sytuacji rok temu, kiedy starały się interweniować w zgromadzeniach broniących konstytucji z własnym przesłaniem różniącym się od liberalnych. W środę nic takiego nie miało miejsca. Niewykluczone, że wpływ na to miała sytuacja z zeszłego tygodnia, kiedy podczas protestów pod Sejmem Paweł Kasprzak z Obywateli RP skrytykował młodych lewicowców za treść ich transparentu, ci zaś publicznie mu się odryźli.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
A może – najzwyczajniej w świecie – zwykły Kowalski doskonale zdaje sobie sprawę z kołtunerii naszych sądów? Nie tak dawno czytałem wyniki badania opinii w zakresie uczciwości sądów powszechnych w RP. Duża część respondentów twierdziła, ze kupowanie wyroków jest nagminne…
Przy takiej opinii – w obronie skorumpowanych w przekonaniu znacznej części społeczeństwa – sądów staną jedynie zainteresowani utrzymaniem status quo.
Prawda. Siedzowie są … mało inteligentni (najczęściej), ale o korupcji wiem w jednym wypadku. Co prawda był skrajnie rażący, ale tylko jeden.
Dla lewicy oba scenariusze są identyczne. Demonstrowanie z libertariańskimi ekstremistami oznacza autodegradację do roli ich podnóżka.