Kilka tysięcy rac odpalonych nielegalnie na Marszu Niepodległości Sąd Okregowy w Warszawie wycenił na 500 złotych. Grzywną w takiej wysokości został ukarany Robert Bąkiewicz, prezes stowarzyszenia organizującego pochód. Mimo takiej pobłażliwości ze strony państwa, nacjonalista wypłakuje żale na Twitterze. Uważa się za ofiarę represji.

Wystarczy jedno spojrzenie na zdjęcie przedstawiające defiladę skrajnej prawicy przed dwóch lat do zrozumienia jak poważna była skala łamania prawa przez uczestników Marszu Niepodległości. Mimo tysięcy odpaleń zakazanej pirotechniki, policja nie reagowała. Ekstremiści bezkarnie przemaszerowali przez polską stolicę. Akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął dopiero kilka miesięcy później.
Dziś zapadł wyrok. Sąd ustalił rzecz oczywistą  – że Bąkiewicz, jako organizator pochodu, „umyślnie nie podjął środków niezbędnych dla zapewnienia zgodnego z prawem przebiegu zgromadzenia” i „nie żądał opuszczenia zgromadzenia przez osoby, które posiadały przy sobie i używały wyroby pirotechniczne”. Podczas odczytania wyroku wskazano również, że Bąkiewicz nie poprosił o pomoc policji w sytuacji ewidentnego naruszenia prawa. Za ten występek został ukarany grzywną w groteskowej wysokości 500 zł.
Ekstremista uważa, że wyrok za bardzo surowy i wpada w histeryczne tony, dość zabawne jak na osobnika aspirującego do miana następcy husarii i leśnych prawicowych partyzantów.
„Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf! Takie motto przyświeca wymiarowi sprawiedliwości i służbom w Polsce. Ciągłe wezwania na sprawy sądowe, wizyty policji, telefony od służb, włamanie do samochodu – tak wygląda moje ostatnie pół roku życia” – żali się Robert Bąkiewicz na Twitterze.
Znacznie surowiej od nacjonalisty Bąkiewicza i dokładnie według zasady, którą opisuje były za rządów PiS karane kobiety. Organizatorka kieleckiego Czarnego Protestu w 2017 roku została skazana na 2000 zł grzywny za obecność na zgromadzeniu transparentu przedstawiającego znak powstańczej kotwicy uzupełniony o sutki, tak aby zaokrąglenia przypominały kobiece piersi. Taka interpretacja miała na celu ukazanie heroizmu walki kobiet o ich prawa i przeciwko barbarzyńskim pomysłom zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej.
Prezes Marszu Niepodległości nie poniesie też prawdopodobnie żadnych konsekwencji naruszenia nietykalności osobistej 18-letniego uczestnika ostatniej Parady Równości. Według relacji świadków zdarzenia, Bąkiewicz miał dusić wątłej postury chłopca, a policja wypuściła go po spisaniu, pozwalając telefonować podczas czynności.
Do teraz przed wymiarem sprawiedliwości nie stanęli natomiast sprawcy przewinień znacznie większego kalibru – rasistowskich haseł typu „Europa będzie biała albo bezludna”, ksenofobicznych jak „islam=terror”, czy jawnie nawołujących do przemocy jak „śmierć wrogom ojczyzny”. Wszystko to miało miejsce na Marszu Niepodległości w 2017 roku.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…