Liderzy opozycji i KOD apelują o kontynuowanie protestów pod hasłem obrony demokracji przed ostatnimi działaniami PiS. Tymczasem lider „Solidarności” Piotr Duda zapowiada, że na ulice mogą wyjść związkowcy, którzy pamiętają, jak dzisiejsi liderzy opozycji odnosili się swego czasu do manifestacji pracowniczych i niczego niedemokratycznego w tym nie widzieli.
Kilkadziesiąt osób trwało ostatniej nocy pod Sejmem, kolejnym aktem protestu mają być pikiety pod biurami poselskimi parlamentarzystów rządzącej partii oraz manifestacja w dniu jutrzejszym, gdy przegłosowana w Sali Kolumnowej ustawa budżetowa trafi pod obrady Senatu. Tymczasem do wyjścia na ulice, z tym, że po przeciwnej stronie, zdaje się szykować „Solidarność”.
W rozmowie w TVP Info lider związkowej centrali Piotr Duda mówił o protestach językiem podobnym do tego, jaki brzmiał wczoraj pod Pałacem Prezydenckim podczas demonstracji Klubów Gazety Polskiej wyrażających poparcie dla rządu Beaty Szydło. Stwierdził, że działania przeciwników rządu to „wielka hucpa”. Zapowiedział, że „druga strona” myli się, jeśli sądzi, że solidarnościowcy będą biernie czekać na rozwój wypadków. Wręcz przeciwnie – Duda oznajmił, że związkowcy już szykują się do zorganizowania własnej demonstracji, podczas której okaże się, że sympatia społeczeństwa jest po stronie „demokratycznego wyboru”, a nie KOD-u, PO i Nowoczesnej.
Znany od dawna z popierania PiS szef „Solidarności” nie pozostawił suchej nitki na Ryszardzie Petru, który szczególnie aktywnie nawołuje do manifestowania, oskarża PiS o łamanie prawa i obwieszcza, że rząd stracił mandat społeczny. – W czyim imieniu on to mówi? W imieniu społeczeństwa? Nie, w swoim, bo chce się dorwać do koryta. (…) Społeczeństwo dziś obchodzi wiek emerytalny, podwyżka stawki godzinowej, 500+, choć mamy do tego uwagi – powiedział Duda. Przypomniał także, jak dzisiejsi obrońcy demokracji odnosili się, będąc u władzy, do demonstrujących pracowników.
– Nas musiało być prawie 100 tysięcy, by media się zainteresowały. Pamiętam, jak nie wpuszczano związkowców na galerię sejmową, jak premier Tusk nazywał nas „pętakami”, jak policja stała zaopatrzona po zęby z tyłu, za Sejmem… Wtedy była demokracja pełną gębą!? – komentował Duda. I nie da się częściowo nie przyznać mu racji. Podczas opozycyjnych protestów nie widać ani cienia refleksji nad tym, dlaczego Polacy po ośmiu latach rządów PO nie chcieli już głosować na liberałów, dlaczego sympatie wyborców tak stanowczo skręciły w kierunku PiS i dlaczego mimo ponad roku regularnych marszów KOD-u nadal właśnie ta partia może liczyć na najwięcej głosów w kolejnych wyborach. Mimo to, że – i tu z kolei rację ma opozycja – nie da się udowodnić demokratyczności ani niedawnej ustawy o zgromadzeniach, ani blokowania posłom opozycyjnym możliwości wzięcia udziału w głosowaniu nad ustawą.
PiS taką refleksję już dawno wypracował. Po tym, gdy dziś prezydent Andrzej Duda w samym środku parlamentarnego kryzysu podpisał ustawę o obniżeniu wieku emerytalnego, Kijowskiemu, Schetynie i Petru jeszcze trudniej będzie mobilizować obywateli po drugiej stronie barykady i przekonać, że demokratyczne procedury warte są tego, by w ich obronie manifestować przeciw „socjalnemu” rządowi.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Moim zdaniem: Ustawy PiS-u każdemu rządowi będą na rękę, w szczególności policyjna i antyterrorystyczna bez terrorystów! Mówiąc kolokwialnie, olewam każde wybory.
niestety ale Duda mówi prawdę Po-pis to partie wojny