W trzeciej serii duńskiego serialu „Borgen” była premier Birgitte Nyborg Christiansen zakłada nowy lewicowo-liberalny ruch polityczny. W pierwszym okresie burzy i naporu skromna siedziba nowej partii wypełniona jest tłumem ludzi. Wszystko do momentu, aż Nyborg staje na krzesełku i tłumaczy, że nie spełni wszystkich pokładanych w niej nadziei. Są bowiem często sprzeczne. Partia, która nie ma jeszcze programu, jest pustym workiem, każdy projektuje na nią swoje marzenia, pora więc przejść do nowego etapu, dojrzałości – mówi mniej więcej. Siedziba partii natychmiast pustoszeje.
Nietrudno nie mieć skojarzeń z Robertem Biedroniem. Jego samookreślenie może poskutkować odpływem jakiejś części i tak przecież skromnego elektoratu, dziś będącego na poziomie 7-8 proc. O tym, że nie będzie mu łatwo świadczą reakcje najaktywniejszych internetowych zwolenników, którzy w znakomitej większości są zdziczałymi społecznie liberałami. Oczekują więc polityki w stylu Nowoczesnej czy Korwina-Mikke z dodatkiem progresywizmu kulturowego – rozdziału Kościoła od państwa, akceptacji dla małżeństw jednopłciowych czy prawa do aborcji. Na postulat rozszerzenia programu 500+ tak, aby obejmował on wszystkie dzieci, reagują histerycznych rykiem. A na prymitywny atak na górników – klaszcząc, wołają o jeszcze.
Wielu twierdzi, że Biedroń do samych wyborów będzie musiał utrzymać eklektyczność swojego ruchu, więc pójdzie z programem “dla każdego coś miłego”. Biedroniowcy będą mrugać do różnych grup społecznych i mówić ‘’tamta część to tylko tak dla beki, sami widzicie jakie mamy społeczeństwo”. Ale największe trudności Biedroń będzie miał nie ze zwolennikami, co z samym swoim ruchem, który jest zbiorem ludzi mających swoją przeszłość w odmiennych przecież partiach: Nowoczesnej, SLD, Ruchu Palikota czy Razem. Spaja ich raczej sama chęć osiągnięcia sukcesu wyborczego niż wspólna wizja świata. Taka maszynka nie ma prawa działać, gdy na horyzoncie pojawią się trudności i pierwsze porażki. A po ewentualnym dostaniu się do Parlamentu jego ruch będzie podgryzany i rozbierany przez Koalicję Obywatelską. Chyba, że ją w wyborach prześcignie, na co się nie zanosi.
Wciągając na pokład liberałów, Biedroń szykuje sobie V kolumnę. Mają oni jednak jedną nieodpartą zaletę – forsę na wybory. Z samej sprzedaży koszulek partii się nie zbuduje…
Na mieście już mówią, że koalicja Schetyny i jego przystawek, będzie próbowała podebrać Biedroniowi elektorat. Z jednej strony zjadając Sojusz Lewicy Demokratycznej, z drugiej przekształcając stowarzyszenie Barbary Nowackiej w partię polityczną. Inicjatywa Polska, bo tak to coś się nazywa, urosnąć ma na styczniowej zbiórce podpisów pod projektem rozdziału kościoła od państwa. W logice wojennej sporu Koalicji z PiS-em ta koncesjonowana lewica może niestety osiągnąć pewien sukces.
Gra więc toczy się o to, kiedy Biedroń zobaczy, że miejsce jest jedynie na konsekwentnej i niezależnej lewicy i – jakby to ujął Rafał Woś – zacznie budować demokratyczny socjalizm.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
„zdziczali społecznie liberałowie” – genialne określenie na współczesne elyty.
Drugi Xiążę Biłgorajski herbu flacha.
Tylko goły jak święty turecki.
Nigdy nie wróżyłem nowomodnym ,,lewiznom” sukcesu, są bowiem nastawnie na natychmiastowy sukces (wojaże i apanaże) w miejsce mozolnej pracy u podstaw, kształtowania zaplecza.
Wszyscy ci ,,działacze” próbują wzorem starszych kolegów jedynie się szybko nachapać a później – baj baj frajerzy…
to taki Obama dla uboższych… :)
Cóż. Gdyby Biedroń był człowiekiem mądrym, pokroju i formatu Harveya Milka, kandydowałby i został prezydentem Słupska na drugą kadencję. Pokazując, że potrafi coś trwałego zrobić lokalnie, krystalizując swój przekaz polityczny. Poszedł na skróty, poszedł w ogólniki. Pozował na drugiego Macrona (ten francuski też udawał lewicowca, zanim wyszedł z niego prymitywny liberał ekonomiczny), ale nie dane mu będzie skończyć jak pierwowzór. Nigdy do Pałacu Prezydenckiego się nie wprowadzi. O Freunde, nicht diese Töne!
Po co na siłę z liberała robić socjalistę? Bzdura jakaś….
HWDB!
Nigdy. Co wygrałem?