Mimo wielodniowych rozmów i ostrzeżeń ze strony górników pod adresem Zarządu PGG, że fiasko rozmów przyniesie strajk, do porozumienia nie doszło.
Zatem dziś przez dwie godziny górnicy w kopalniach PGG będą strajkować. Oznacza to, że pracę rozpoczną z dwugodzinnym opóźnieniem.
Na razie atmosfera jest niemal idylliczna. Przedstawiciele Zarządu Grupy chwalą strajkujących za wykazanie odpowiedzialności podczas sporu i za to, że „podejście związkowców w tym zakresie było racjonalne”, przedtem wyrażając nadzieję, że akcja strajkowa będzie prowadzona odpowiedzialnie. Podkreślali, że strajk ostrzegawczy nie przyniesie wielkich strat.
Ze swej strony protestujący związkowcy zadeklarowali, że nie będą przeszkadzali w pracy tym, którzy pracować zechcą oraz, że nie chodzi o to, by protest był dotkliwy, ale o pokazanie determinacji pracowników w walce o swoje prawa. Żądanie strony związkowej o 12 procentowej podwyżce płac jest, jak deklarują protestujący, do dyskusji i kompromisu. Protest dotyczy też postulatu rozwiązania problemów polskiego górnictwa, które, jak uważają protestujący, nie sprzedaje wydobytego surowca, lecz gromadzi go na hałdach, ponieważ na rynku jest tańszy, importowany węgiel. Chcą też zmiany decyzji o zatrzymaniu produkcji w kopalni „Pokój”.
W sztabie protestacyjno-strajkowym jest 13 związków, co pokazuje solidarność pracowników PGG we wspólnej walce o zrealizowanie przedstawionych postulatów.
Gdyby jednak strajk ostrzegawczy nie przyniósł rezultatu w postaci zmiękczenia stanowiska władz spółki, idylla może zmienić się w ostre zwarcie. 25 lutego odbędzie się referendum dotyczące strajku właściwego, zaś 28 lutego górnicy są gotowi przyjechać do Warszawy, by pokazać w stolicy swą determinację. Do tej pory każda władza w Polsce na wieść o górniczych protestach w Warszawie lub po ich przeprowadzeniu cofała się przed ich gniewem. A jest się kogo bać – PGG zatrudnia 42 tysiące ludzi.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Szkoda, że nikt nie ma jaj, tylko uprawia się kreatywną księgowość, przerzucając straty na te nieliczne dobrze prosperujące kopalnie i dołujące za rządów PiS spółki energetyczne. Sprawdziłem z ciekawości cenę węgla w portach ARA – poniżej 55 USD/t. Tymczasem koszt wydobycia identycznej ilości w niektórych śląskich kopalniach to grubo powyżej 400 zł, czyli… 100 USD i to w dodatku „na czysto”, bez zysku. Na geologię nie mamy wpływu, więc surowiec zalegający płytko pod ziemią jest tańszy nawet, gdy wydobywa się go w drogiej Australii.