Były dowódca Albańskiej Armii Wyzwolenia i premier Kosowa Ramush Haradinaj został w środę 4 stycznia aresztowany przez francuską policję graniczną. Jego zatrzymanie nastąpiło na wniosek Serbii, która oskarża go o zamordowanie co najmniej 60 ludzi podczas wojny w latach 1998-99. Nakaz wystawiły władze Serbii w 2004 r. i od tego czasu był on poszukiwany międzynarodowym listem gończym.
Zatrzymanie Haradinaja potwierdziła zarówno jego rodzina za pośrednictwem radia, jak i Ministerstwo Spraw Zagranicznych Kosowa. MSZ w Prisztinie wystosowało do francuskiego Ministerstwa Sprawiedliwości list z żądaniem natychmiastowego jego uwolnienia. Wydało też oświadczenie w którym nakaz aresztowania wydany przez Serbię uważa za niedopuszczalny i stwierdza, że uczyni wszystko co jest w jego mocy, aby doprowadzić do uwolnienia Haradinaja.
W czwartek 5 stycznia francuski Sąd Apelacyjny postanowił, że Haradinaj pozostanie w areszcie do momentu, kiedy Serbia nie wystąpi z oficjalnym wnioskiem o jego ekstradycję. Tego samego dnia premier Serbii Aleksandar Vučić oświadczył, że Serbia będzie się domagać wydania Haradinaja. Zastrzegł też, że ewentualna odmowa jego wydania będzie oznaczała, że polityka stoi ponad prawem.
Do takiego twierdzenia serbski premier ma pewne podstawy. Ramush Haradinaj został bowiem dwukrotnie uniewinniony przez Międzynarodowy Trybunał w Hadze powołany do sądzenia zbrodni wojennych na terenie byłej Jugosławii. W trakcie pierwszej rozprawy w 2008 r. Trybunał nie dopatrzył się jego winy, choć, jak przyznali sami sędziowie, „proces przebiegał w atmosferze zastraszania świadków”. Rozpatrując w 2012 r. apelację Trybunał podtrzymał wyrok uniewinniający. W werdyktach tych nietrudno dopatrzeć się politycznych motywacji. Trybunał łagodnie traktuje Albańczyków z Kosowa, karząc jednocześnie z całą surowością przedstawicieli innych narodowości.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Haska sprawiedliwość ceniona wysoko w świecie. Jak Francja mogła zatrzymać niewinnego człowieka. To podobne do zapomnianych zarzutów, pod adresem żołnierzy pod flagą ONZ, spokojnie patrzocych na zbrodnie w Srebrenicy. Kto to i z jakiego kraju tak pilnował tych rezunów,zeby zdążyli wszystkich pomordować? I jak łatwo o wszystkim zapomniano. A o wyczynach wyzwolicieli w Centralnej Afryce też śmiertelna cisza. Jak to miło, że chociaż w naszym kraju mamy wierzących w bezinteresowną miedzynarodową pomoc.
Całe to dzikie Albanesku w Kosowie to bandycki element
może w końcu skażą tego sziptarskiego ludobójcę