Nie żyje przywódca jednej z antyasadowskich organizacji w Syrii. Najprawdopodobniej padł ofiarą wewnątrzopozycyjnych porachunków.

fot. Flickr
fot. Flickr

Muhammad al-Kajri, znany szerzej pod pseudonimem Abu Hamza an-Najmi, dowodził organizacją o szumnej nazwie Syryjski Front Rewolucyjny. Jej dzieje są typowe dla wojny domowej w Syrii. Początkowo formacja partyzancka deklarująca demokratyczny program, trochę powalczyła z fundamentalistycznym Frontem Obrony Ludności Lewantu, potem jednak dogadała się nie tylko z nim, ale i z fanatykami z Państwa Islamskiego. Obecnie funkcjonuje głównie dzięki pomocy z Arabii Saudyjskiej, co raczej przesądza o jego ideowym obliczu. Mimo to oficjalnie Syryjski Front Rewolucyjny uznawany jest za organizację demokratyczną i brał m.in. udział w bezowocnych rozmowach pokojowych Genewa II.

Do zamachu doszło w prowincji Al-Kunajtira. Eksplozja samochodu-pułapki zabiła na miejscu Muhammada al-Kajriego i osiemnastu ludzi, w tym kilkoro cywilów. W innej miejscowości tej samej prowincji drugi samochód-pułapka zniszczył lokalne biuro Frontu. Żadna grupa nie przyznała się do zorganizowania zamachu; wrogów Syryjski Front Rewolucyjny miał wielu – od wojsk rządowych, z którymi wojował w południowej Syrii, po inne organizacje opozycyjne, może i ideologicznie bliskie, niemniej zazdrosne o sukcesy Frontu i pieniądze, jakie dostawał w ostatnich tygodniach nie tylko od Saudów, ale także z Jordanii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Mało jest natomiast prawdopodobne sprawstwo wojsk rządowych – nie zaryzykowałyby one tak widowiskowego naruszenia postanowień zawieszenia broni. Baszszar al-Asad zbyt dobrze wie, że jedynym rezultatem takiego działania byłoby dostarczenie przeciwnikom pretekstu do otwartej interwencji (do której aż rwie się Turcja). Co prawda w ostatnich dniach opozycja przekonywała, że armia syryjska łamie rozejm, jednak wszystkie miejsca, w których miałoby dojść do takich incydentów, położone są daleko od Al-Kunajtiry. Bardziej prawdopodobne są porachunki wewnątrzopozycyjne, tym bardziej, że rozejm nie obejmuje organizacji o profilu jawnie terrorystycznym, takich jak Front Obrony Ludności Lewantu. A właśnie one najwięcej straciły, gdy Arabia Saudyjska postanowiła przekierować część funduszy na organizacje mniej skompromitowane; takie, które łatwiej będzie przedstawić Zachodowi jako szczerych demokratów i którym łatwiej będzie coś ugrać podczas kolejnych negocjacji w Genewie. Jeśli do nich dojdzie.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…