Porozumienie wojskowe między Kurdami a rządem syryjskim, a przede wszystkim jego konsekwencje w postaci wejścia oddziałów rosyjskich na terytoria Syrii opuszczone przez żołnierzy amerykańskich, wywołało reakcję Białego Domu. Do Ankary przybył doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, a jutro dojdzie do spotkania między prezydentem Turcji a wiceprezydentem i sekretarzem stanu Stanów Zjednoczonych.
Jak informuje Agencja Reutera, silna delegacja administracji Trumpa ma przekonać prezydenta Turcji do zatrzymania ofensywy w północnej Syrii. Wcześniej Erdogan dostał zielone światło od samego prezydenta USA, który w ubiegłym tygodniu zapowiedział koniec pomocy dla Kurdów, walczących niegdyś przy amerykańskim wsparciu z Państwem Islamskim i odwołał z północno-wschodniej Syrii amerykański kontyngent. Kurdowie z Rożawy, nie widząc innego ratunku, zawarli wojskowe porozumienie z rządem w Damaszku. To armia syryjska i jej sojusznicy zabezpieczną granicę syryjsko-turecką, podczas gdy terytorium autonomicznego syryjskiego Kurdystanu nadal będzie zarządzane przez lokalny rząd. Wczoraj internet obiegały zdjęcia żołnierzy rosyjskich wjeżdżających do Manbidżu, z którego równocześnie wyjeżdżali Amerykanie. W dawnych bazach USA są już wojska syryjskie. Oddziały rosyjskie i syryjskie są już również na przedmieściach słynnego miasta Kobane na granicy Syrii i Turcji.
What a moment! Syrian army enters the town of Kobani.
This is the town where the Kurds and the U.S. first defeated ISIS together 5 years ago.@akhbar pic.twitter.com/5YjehxpYsm
— Jenan Moussa (@jenanmoussa) 16 października 2019
Wejście Rosjan do Manbidżu oznaczało zahamowanie ofensywy islamskich fundamentalistów z opłacanej przez Turcję Narodowej Armii Syrii (są w niej m.in. dawni dżihadyści z IS). Podczas ostatniej wizyty w Moskwie Erdogan powiedział Władimirowi Putinowi (dziś sam opowiadał o tym mediom), że jeśli to Rosjanie przejmą faktyczną kontrolę nad Manbidżem, on nie będzie oponował – najważniejsze dla niego jest usunięcie z miasta „terrorystów” (czyli kurdyjskich Syryjskich Sił Demokratycznych zdominowanych przez oddziały YPG). Rzecznik prasowy Erdogana powtórzył dziś ten warunek: stwierdził, że Turcja nie chce zwykłej „zmiany flagi” nad miastem i zachowania YPG w dotychczasowej postaci. Jednostki islamistów na tureckim żołdzie wciąż napływają na tereny na północ od Manbidżu. Być może Erdogan liczy na zawarcie z Moskwą porozumienia dzielącego wpływy w Syrii. Tak czy inaczej, autonomia Kurdów w takich warunkach nie przetrwa. Donald Trump tymczasem znowu powtórzył dziś, że powrót Amerykanów na ten teren jest wykluczony, a konflikt turecko-kurdyjski go nie obchodzi.
WATCH: Military vehicles with Russian and Syrian flags patrol the streets of Manbij, Syria in a video released by Russian state media Wednesday; Russian troops have been deployed to keep advancing Syrian regime forces and Turkish troops apart https://t.co/MIoxMeF76p pic.twitter.com/c7D00lfamd
— CBS Evening News (@CBSEveningNews) 16 października 2019
More and more rebels are arriving in the north of the #Manbij region. This means that #Turkey has not abandoned Manbij because of Russian patrols and strongly believes that there will be a diplomatic deal with #Russia to divide the region into different zones of influence. pic.twitter.com/bFDCttC5xB
— Ali Özkök (@Ozkok_A) 16 października 2019
Inwazja na Rożawę i bitwa o przygraniczne Ras al-Ajn (Sere Kanije) już doprowadziła do ucieczki 160 tys. osób z terenów ogarniętych konfliktem. Obecny w Rożawie polski korespondent Witold Repetowicz kreśli przerażający obraz działań Turków. – W mieście Turcy zbombardowali szpital, dwa ambulanse Kurdyjskiego Czerwonego Półksiężyca zostały porwane przez siły tureckie, a załogi ambulansów prawdopodobnie zostały zamordowane przez tych bandytów – relacjonował dla portalu Wnet.pl. – Turcja łamie wszelkie standardy prawa międzynarodowego – podsumował. Recep Tayyip Erdogan zapowiada, że Turcja będzie kontynuować ofensywę do zwycięskiego końca. Co on oznacza dla Kurdów i całej ludności cywilnej, wiadomo już po ofensywie na Afrin w ubiegłym roku: w zdobytej prowincji doszło do masowych morderstw, grabieży, czystek etnicznych. Również do Rożawy po tureckim zwycięstwie mają zostać sprowadzeni arabscy uchodźcy z Syrii, którzy uciekli do Turcji przed wojną – miejsca dla Kurdów turecki prezydent nie przewiduje.
Erdogan już określił zachowanie Amerykanów jako „bardzo wielki afront” i zasugerował, że odwoła wizytę w USA zaplanowaną na przyszły miesiąc. Oburzyła go nie tyle zapowiedź przyjazdu Mike’a Pence’a, Mike’a Pompeo i Roberta O’Briena, który dopiero miesiąc sprawuje obowiązki doradcy ds. bezpieczeństwa, co pogróżki Trumpa o możliwym wprowadzeniu sankcji przeciwko Turcji, a w szczególności przeciwko państwowemu bankowi Halkbank – pod pretekstem łamania sankcji nałożonych na Iran. Erdogan początkowo zamierzał w ogóle nie spotykać się z Pence’em, a także później, gdy potwierdził spotkanie, oznajmił, że jego kraj nie ugnie się przed sankcjami.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Car Batiuszka odczekał i zrobił to, co planował. Rękoma Sułtana oczywiście. Co by o nim nie rzec, ma łeb na karku.
Yankesy w końcu zaczęli uczyć się na swoich historycznych błędach? No cóż nawet najgłupszy w końcu się nauczy, pytanie tylko ile wcześniej musi dostać kopów w doopę.
I wszyscy będą zadowoleni.
Rząd Syrii odzyska kontrolę nad terytorium w tym resztą pól naftowych.
Turcy – rozpędzą YPG, do którego niechętnie podchodzi również rząd w Damaszku (Kurdowie wysługiwali się jankesom w początkowej fazie wojny w Syrii), dopiero gdy przestali być potrzebni i wuj Samuel kopnął ich w żyć – polecieli w te pędy do Asada.
Rosjanie – bo zabezpieczą sobie strategicznie ważną bazę wojskową, zaskarbią przychylność Turcji (co wiąże się np, ze zbytem Turkom gazu i broni).
Jedynymi poszkodowanymi będą ,,obrotowi Kurdowie”.
I jeszcze USA. Też będą zadowoleni, bo udział Turcji pozwala im wycofać się z twarzą. Przecież nie będą walczyć z własnym sojusznikiem z NATO. Trump przed samymi wyborami spełnił jedną z obietnic z poprzedniej kampanii – zwija idiotyczne wojenki, które poprzednia administracja rozkręciła w całym obszarze Afryki i części Azji.
Masz, Skorpuś, ciekawe pojecie o zachowaniu twarzy. Idiotyczne, ale pasujące do Ciebie.
@ Poziomka.
Dzieciątko drogie. Do szkoły pod górkę było? Clausewitza poczytać radzę.
W polityce liczy się choćby pozór, a resztę załatwia propaganda.
Trump powód wycofania się z przegranej wojny z twarzą znalazł – zastąpi go sojusznik z NATO, a propaganda zrobi swoje i Amerykanie święcie uwierzą w ,,pomyślny obrót sprawy oraz mądrość wodza”.