Armia syryjska po wielu próbach zamknęła oblężenie Aleppo. Siły antyrządowe spierają się co do dalszej taktyki i terroryzują mieszkańców.
Wojna o największe miasto w Syrii trwa od czterech lat. Zniszczenia, które wywołała w dwumilionowej niegdyś metropolii, są nie do oszacowania, prawdopodobnie również nie do odrobienia. Obecnie armia syryjska kontroluje mniej więcej połowę miasta – tak samo, jak różnorodne siły antyrządowe, walczące czasem każda na własną rękę, a czasem w ścisłej współpracy. W ostatnich dniach wojska rządowe odniosły jednak poważny sukces, który może w ostatecznym rozrachunku przesądzić o losach starć. W czwartek armii syryjskiej po kolejnej próbie udało się zdobyć wzgórze, z którego możliwa jest kontrola jedynej drogi zaopatrzeniowej dla opanowanych przez antyrządowe partyzantki dzielnic Aleppo. Brak możliwości przejazdu szosą znaną jako „Castello Road” oznacza dla opozycji brak transportów paliwa, żywności, broni i amunicji.
W niedzielę i poniedziałek rebelianci próbowali odeprzeć syryjskich żołnierzy od drogi. Ponieśli jednak klęskę, a między dowódcami różnych walczących grup doszło do gwałtownych sporów. Podczas gdy koalicja kilku małych lokalnych organizacji Fatah al-Halab (Podbój Aleppo) chciałaby jeszcze raz zaatakować kluczowe wzgórze i odblokować drogę, Dżajsz al-Fatah (Armia Podboju) chciałaby przenieść główny ciężar sił na południe od miasta i tam wszcząć nową ofensywę. Nie jest pewne, kto postawi na swoim w sporze dwóch formacji o fundamentalistycznych poglądach; przesądzone za to wydaje się co innego – zamknięcie oblężenia Aleppo oznaczać będzie nowy koszmar dla 200 tys. cywilów, którzy nie uciekli z zajmowanych przez rebeliantów dzielnic miasta.
Trafniej byłoby jednak powiedzieć: dalszy ciąg koszmaru. To, że życie pod władzą antyasadowskich bojówkarzy jest nie do pozazdroszczenia, przyznało w zeszłym tygodniu Amnesty International, które do tej pory znacznie chętniej punktowało zbrodnie rządu Baszszara al-Asada czy skutki rosyjskich nalotów na tereny zajęte przez „umiarkowaną” opozycję. Krótki raport organizacji opisuje przypadki tortur, porwań i samosądów dokonywanych przez rebeliantów. Syryjczycy, którzy rozmawiali z AI, twierdzą, że niektóre szczególnie gorliwe w „głoszeniu prawdziwego islamu” bojówki zorganizowały na opanowanych terenach własne „policje”, „sądy” i „więzienia”, by ścigać „heretyków” i sprawców „zbrodni przeciwko religii” – a takową może być nawet komentarz na Facebooku, w którym podważy się zasadność działań grup takich jak Ahrar asz-Szam czy Front Obrony Ludności Lewantu. Organizacja opisuje również nowe przypadki czystek etnicznych przeciwko mniejszościom religijnym. Co więcej, zdobyła się na sugestię, iż takie działania syryjskiej opozycji dzieją się za przyzwoleniem USA, Turcji, Arabii Saudyjskiej i Kataru, które pomagają im się zbroić i nie robią nic, by zapobiegać łamaniu prawa humanitarnego.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
BRAVO wojska rządowe! Śmierć terrorystom!