Zgodnie z przewidywaniami, wniosek o uchylenie stanu wyjątkowego w 183 miejscowościach przylegających do polsko-białoruskiej granicy w Sejmie przepadł.

Zanim przystąpiono do głosowania, głos zabrał m.in. premier Mateusz Morawiecki. Mówił śmiertelnie poważnie, straszył konfliktem i to nie tylko hybrydowym. – Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa nadbałtyckie, a później może przyjść kolej na mój kraj – Polskę – te słowa Lecha Kaczyńskiego powtórzył na sali plenarnej. Stwierdził, że granica państwa jest święta i jej strzeżenie powinno być oczywistością dla wszystkich. Stwierdził, że wywołanie przez Aleksandra Łukaszenkę kryzysu migracyjnego w czasie corocznych manewrów Zapad stwarza dla Polski dodatkowe zagrożenia. Wszystkich, którzy są odmiennego zdania i np. wzywają do pomocy humanitarnej dla uchodźców, oskarżył o działanie na korzyść Łukaszenki, ale też Putina. – Na scenie, która ustawiona jest przez Moskwę i Mińsk, wy odgrywacie rolę oklaskiwaną przez te stolice – powiedział w kierunku opozycji.

– Ćwiczenia Zapad-21 będą kilkukrotnie większe od poprzednich. Nie chcemy żadnego incydentu wywołanego przez osoby postronne, bez względu na to czy robią to z głupoty, czy z porywu serca – sekundował mu minister spraw wewnętrznych.

KO: PiS sojusznikiem Putina

Oskarżenie o działania, które cieszą Rosję, padło również w przeciwnym kierunku. Borys Budka, występując w imieniu KO, stwierdził, że Moskwa nie mogłaby sobie wymarzyć lepszego sojusznika, niż antyamerykański i antyeuropejski rząd PiS. Następnie jego klubowy kolega Tomasz Siemoniak tłumaczył, że w ocenie opozycji nie ma konstytucyjnych podstaw do ogłaszania stanu wyjątkowego. Lepszym ku temu powodem, stwierdził, były kolejne fale pandemii, wtedy jednak rząd nie zamierzał podejmować podobnej decyzji.

Lewica: czym się różnicie od Łukaszenki?

O uchodźcach, którzy nadal koczują na granicy na wysokości Usnarza Górnego, powiedział Krzysztof Gawkowski z klubu Lewicy. To jego formacja jako pierwsza zapowiedziała wniosek o zwołanie posiedzenia Sejmu, by odwołać rozporządzenie o stanie wyjątkowym.

– Mówimy o ludziach, którzy myśleli, że gdzie jak gdzie, ale w Europie przestrzega się praw człowieka i umów międzynarodowych. Że nie pozwala się ludziom umierać bez opieki, bez dostępu do jedzenia i lekarza – mówił szef klubu Lewicy. – Boicie się i straszycie ludźmi, których jedyną winą jest to, że chcieli uciec przed wojną i okrucieństwem władzy we własnym kraju.

Gawkowski zapytał też rządzących, czym różnią się od Łukaszenki? Stwierdził, że władze Białorusi stworzyły mechanizm sprowadzania uchodźców i migrantów do swojego kraju, by następnie kierować ich na granice UE, a władze Polski zrobiły z kryzysu migracyjnego dźwignię do ratowania swoich notowań.

Jak głosowali

Ostatecznie za uchyleniem rozporządzenia o stanie wyjątkowym zagłosowali posłowie KO (114 obecnych), Lewicy (44 obecnych), Polski 2050 (7 głosów), jeden poseł Konfederacji oraz dwóch parlamentarzystów niezrzeszonych.

Wniosek przepadł, bo przeciwko uchyleniu ręce podnieśli posłowie PiS (225), Konfederacji (8), Porozumienia (6), Kukiz’ 15 i Polskie Sprawy (po trzy osoby), a także dwóch niezrzeszonych. Klub PSL, chociaż jego przedstawiciel w debacie nie szczędził władzom krytyki, wstrzymał się od głosu.

Wynik głosowania skomentował dla Portalu Strajk poseł Maciej Konieczny (Lewica Razem). Przed Sejmem przez cały czas debaty i głosowania trwała demonstracja pod hasłem Stan Wyjątkowo Nieludzki. Kilkaset osób pozostało na Wiejskiej nawet po tym, gdy ostatecznie zliczono głosy. Wyszli do nich, obok Koniecznego, także posłowie Franek Sterczewski i Klaudia Jachira.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…