Szef autonomicznego rządu katalońskiego Carles Puigdemont, który 27 października doprowadził do proklamowania niepodległości Katalonii, zagrożony ściganiem przez hiszpańską prokuraturę, udał się wczoraj samochodem do Marsylii, a stamtąd samolotem do Brukseli. Wraz z nim Barcelonę opuściło co najmniej 5 innych członków jego rządu.

Jeszcze wczoraj rano premier Puigdemont pokazał na Twitterze zdjęcie Generalitat – siedziby rządu, sugerując, że jest jak zwykle w pracy, zresztą był wtedy tam widziany. Jednak plotki o jego rychłym wyjeździe okazały się prawdziwe. Doszło doń w kilka godzin po ogłoszeniu przez hiszpańską prokuraturę generalną serii oskarżeń wobec członków rządu katalońskiego i przeciw niemu osobiście: o „bunt” (odpowiednik polskiej zdrady stanu i chęci oderwania części terytorium państwa) i malwersacje finansowe. Grozi mu do 30 lat więzienia. Hiszpańskie i katalońskie media próbują dziś od rana znaleźć Puigdemonta w Brukseli, lecz jak dotąd im się nie udało.

Znany belgijski adwokat Paul Bekaert, dawniej obrońca hiszpańskich Basków podejrzanych o przynależność do ETA, będzie reprezentował Puigdemonta przed władzami belgijskimi. Według niego, szef „niepodległej Katalonii” nie przyjechał do Brukseli by prosić o azyl polityczny – „nic takiego nie zostało jeszcze zdecydowane”. Puigdemont ma dziś po południu wystąpić przed mediami, by wyjaśnić powody swego nagłego wyjazdu.

Nacjonalistyczna partia flamandzka N-VA zaprzeczyła jakoby Puigdemont miał pojawić się w Belgii na jej zaproszenie. Tym niemniej członek tego ugrupowania Theo Francken, równocześnie minister imigracji, powiedział wczoraj, że jego kraj może przyjąć rząd kataloński na swoim terytorium „zważywszy na sytuację w Barcelonie”.

W Barcelonie tymczasem stanowisko Puigdemonta zajęła Soraya Saenz de Santamaria, wicepremier rządu hiszpańskiego, oddelegowana do przejęcia katalońskiej administracji. Jak do tej pory, 200 tys. katalońskich urzędników – już pod władzą Madrytu – spokojnie wykonuje swoje obowiązki. Mimo ogłoszenia niepodległości w piątek, z budynków Generalitat i parlamentu katalońskiego ani na chwilę nie zniknęły flagi hiszpańskie.

Liberalno-konserwatywna partia Puigdemonta ogłosiła udział w wyborach regionalnych 21 grudnia, choć zostały one zarządzone przez „obce państwo”, Hiszpanię. Z dotychczasowych ugrupowań niepodległościowych, tylko radykalna lewica (CUP) nie zgłosiła się jeszcze do tych wyborów.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…