Nie ma końca festiwal “beki” z ministra Waszczykowskiego. Zdjęcia PAD, papieża Polaka i innych znamienitości poruszających sie na rowerze, czy posłanki Pawłowicz konsumującej sałatę, zalewają sieci społecznościowe. Powstają storyboardy, w których dziadek Marks mówi o komunizmie jako nowej wegetariańsko-rowerowej rzeczywistości; fala obywatelskiej kreatywności wezbrała i nie chce opaść.
Wygłupy nowej władzy mają jednak swoje niebezpieczne podłoże, które ujawnia się właśnie w powszechnych na nie reakcjach. W emfatycznym śmieszkowaniu zabrakło bardzo ważnego elementu, a mianowicie minimalnego choćby oburzenia ewidentnym rasizmem, którym polski dyplmata nr 1 był uprzejmy poprzedzić swoje enuncjacje dotyczące niebezpiecznego widma wege-cyklizmu wzbierającego w kraju. Smutna rzeczywistość sama więc dementuje twierdzenia o jakości minionego ćwierćwiecza jako “liberalno-lewicowego”. Miała ona (i ma) jedynie wymiar neoliberalno-nacjonalistyczno-klerykalny. Nic się w tej materii nie zmieniło. W latach 90. teatrem wojny kulturowej były: pornografia, aborcja i konkordat, a po słynnym “kompromisie”, działania – najogólniej biorąc – przeniosły się do sfery LGBTQ. To tylko spektakularne fajerwerki, ale nie faktyczne zmiany.
Nasza rzeczywistość przypomniała o swoim faktycznym profilu podczas minionych wyborów parlamentarnych. Skrzydło chętniej eksponujące elegancki neolib zostało zastąpione przez inne, uwiarygadniające się m.in. niedorzecznościami Waszczykowskiego. A są one niedorzeczne nie tylko dlatego, że jawią się jako ewidentna groteska, lecz także dlatego, że są – co słusznie zauważył obłaskawiony przez “Gazetę Wyborczą” były jej dziennikarz, a dziś raczej pisarz, Piotr Paziński – nieudolną kopią amerykańskiego populistycznego bełkotu tamtejszych prawicowych ekstremistów. Jeszcze dobitniej wyraziła to w swoim komentarzu na naszych łamach red. Justyna Samolińska.
Niestety, tak sformułowana krytyka i na dodatek pochodząca z peryferiów “GW”, tj. od Pazińskiego, jest kompletnie pozbawiona elementarnej wiarygodności. Wydawcy i najważniejsi redaktorzy tego dziennika stworzyli potężny ośrodek jeśli nie władzy, to na pewno współwładzy w tzw. III RP i w takim samym stopniu jak zmieniająca szyldy prawica, SLD i cała reszta establishmentu odpowiadają za katastrofę socjalno-ekonomiczną oraz kulturowy upadek społeczeństwa i klerykalizację kraju. Z wygodnych liberalno-mieszczańskich pozycji powrzaskiwali na bardziej autentycznych w swej prawicowości kolegów i koleżanki, nadając ton ogólnemu dyskursowi. Układ Michników z Wildsteinami trwa, tylko proporcje się teraz nieco odwróciły. Aureola św. Adama Opozycjonisty nieco przygasła i nagle rozjaśniał blask zbroi tropicieli „Bolka”. Tylko tyle i aż tyle. Przewartościowanie to jest z pewnością bolesne dla części klasy próżniaczej, stąd mobilizacje nie tylko emocji, ale także co bardziej na nie podatnych mas wielkomiejskich (KOD) oraz wpływowych kolegów i koleżanek w UE.
Warto jednak wskazać, iż kryjące się za operetkowymi występami z jednej strony Waszczykowskiego, z drugiej zaś Lisa, przesunięcia w łonie obozu władzy – są walką właśnie owych nieudolnych kopii, co musi przydawać im groteski. Chodzi, a jakże, o kopie modelu amerykańskiego.
Czym jest bowiem jest “Gazeta Wyborcza”? Skąd niby brać by się miała legitymacja jej przekazu? Gdzie jest w Polsce (dotyczy to zresztą całej Europy Śr.-Wsch.) wyższa klasa średnia, do której uczuć i socjalno-politycznych sentymentów “GW” tak namiętnie się odwołuje? Gdzie są te wyborne, prosperujące polskie biznesy, które powinny stanowić naturalny potencjał społeczny i dać bazę ekonomiczną grupie, która powinna chłonąć liberalny przekaz sławiący wolności kulturowe i ekonomiczny neolib? Otóż nigdzie. Te zjawiska nie istnieją, tudzież istnieją peryferyjnie i nie mają żadnej istotnej funkcji, jeśli chodzi o kształt socjalno-polityczny powszechnej świadomości społecznej w Polsce.
Waszczykowski małpuje Amerykanów tak samo jak “Wyborcza”, jedynie upodobał sobie inny sektor. Tak jak nie ma w Polsce potencjału do walki z “chorobami” typu pomieszanie ras, nawała cyklistów czy rewolucyjny wegetarianizm, tak nie ma żadnych realnych przesłanek do lamentu dotyczącego “uwolnienia potencjału przedsiębiorczości”, “walki z uciskiem fiskalnym”, “obniżania wysokich kosztów pracy” czy “likwidacji rozbuchanego socjalu”. Nawiasem mówiąc, to ostatnie zjawisko, przekute przez kanapowych prawicowych ekstremistów w rodzaju Brauna czy Korwina w jedno pojęcie “likwidacja rozbuchanego socjalizmu” jest niczym innym, jak nieudolną kopią po Gadomskich i Balcerowiczach, którzy też przecież sami na to nie wpadli, lecz jedynie małpowali bezmyślności republikańskich przygłupów z USA, farmerskich memów i medialnych bon motów denuncjujących Baracka Obamę i Franciszka jako krypto-komunistów. W ostatecznym rozrachunku więc, jeśli rzeczywiście sięgnąć po fundamenty tożsamości obu zwalczających się obozów, wyraźnie widać, iż faktycznie odwołują się tego samego źródła – tj. amerykańskiej prawicy. Nawet nie do dwóch różnych jej obozów, po prostu wybierają sobie z okazjonalnych bachanaliów Donalda Trumpa różne, bardziej im przydatne elementy. I potem partacko je polonizują.
[crp]BRICS jest sukcesem
Pamiętamy wszyscy znakomity film w reżyserii Juliusza Machulskiego „Szwadron” …
„Smutna rzeczywistość sama więc dementuje twierdzenia o jakości minionego ćwierćwiecza jako “liberalno-lewicowego”. Miała ona (i ma) jedynie wymiar neoliberalno-nacjonalistyczno-klerykalny. Nic się w tej materii nie zmieniło. W latach 90. teatrem wojny kulturowej były: pornografia, aborcja i konkordat, a po słynnym “kompromisie”, działania – najogólniej biorąc – przeniosły się do sfery LGBTQ. To tylko spektakularne fajerwerki, ale nie faktyczne zmiany.”
Dobra dobra,a czyja wina,że lewicowość zdefiniowano właśnie jako:
wojnę kulturową,pornografię,aborcje,antyklerykalizm,LGBTQ i inne takie „fajerwerki” ? Czasem nie tworów określanych mianem „lewicy” od lat ?
Że nie jest to jeszcze żadną lewicowością – właśnie ZGODA. Tylko teraz proszę to zapamiętać i przekazać dalej. Na przykład kolegom i koleżankom z „RAZEM” :P
Problem polega na tym,że lewica w sprawie REALNYCH kwestii społecznych NIE ISTNIEJE.Bardzo wygodnie jest nie wojować z kapitałem,pytanie jak lewicowa jest to postawa.
wściekły
Miło przeczytać. Są jeszcze rozsądni i spostrzegawczy.
Tak też się zgadzam. Bo jak ktoś przytomny weźmie wypociny Brevika i sobie poczyta, to ze zdumieniem, jego oczęta zobaczą Brewików już grasujących w stadzie po polskich mediach. Poważnie piszę, można samemu sprawdzić. Teksty manifestu Brevika są w internecie i tymi samymi myślami dzielą się z nami nasi politycy. Nie wiem czy ściągają, czy mentalność rasistowska tak po prostu ma.
Po następne dla bardziej dociekliwych, jak się komuś chce, to niech poszuka tekstów Gomułki, jego przemówienia, bo Szydło je wygłasza słowo w słowo identyczne. Nie wiem co ten Kaczyński jej tam wypisuje do mówienia, ale jak macie przemówienia Gomułki, to na zaś będziecie wiedzieć, co za tydzień powie Szydło.
Pawłowicz to wiadomo posłanka specjalnej troski, brak w polsce mechanizmu kontroli psychiatrycznej polityków, powoduje że tam jest, a chorych się nie krytykuje, bo to nie wina chorej tylko choroby.
100% racji!