Przez to, że stolica wczoraj była areną starć aktywistów LGBT i opozycji z policją, niemal niezauważony przez główne media, przeszedł ulicami Warszawy pochód pracowników medycznych. A przecież to bardzo ważny protest.
Przeszli spod siedziby Ministerstwa Zdrowia do Sejmu. Sprzeciwiali się zaplanowanym przez ministerstwo sprawiedliwości zmianom w kodeksie karnym, które obciążą ich odpowiedzialnością za niezawinione błędy medyczne. Protestujący domagali się też podniesienia nakładów na służbę zdrowia.
Warto zauważyć, że przepisy, które przewidują karanie pracowników służby zdrowia za niezawinione błędy, zostały wprowadzane cichaczem, niejako tylnymi drzwiami w pakiecie z tzw. Tarczy 4.0. Chodzi o zmiany przepisów dotyczące nieumyślnego spowodowania śmierci (art. 155 k.k.), nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 156 § 2 k.k.), narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia, czy ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 160 § 1 i 2 k.k.) oraz nieumyślnego sporządzenia fałszywej opinii przez biegłego lub eksperta w postępowaniu karnym lub cywilnym (art. 233 § 4a k.k.). Eksperci wskazują, że zmiana oznacza, że możliwości orzekania łagodniejszej kary będą znacznie ograniczone.
Niesione przez protestujących transparenty głosiły: „Pozwólcie nam lepiej pracować”, „Stop straszeniu medyków”, „Nie damy się zastraszyć”, „Nie związujcie nam rąk”.
Pochód przeszedł pod gmach Sejmu, gdzie ustawione taczki z przeznaczeniem dla polityków, których fotografie były umieszczone właśnie na nich: Szumowskiego Ziobry, Karczewskiego. Demonstranci chcieli zademonstrować brak zaufania to tych polityków.
„Nie ma naszej zgody na karanie nas za to, że ratujemy ludzkie życia!”, napisali na Facebooku protestujący.
Protest, zorganizowany przez Porozumienie Zawodów Medycznych, poparła Naczelna Izba Lekarska.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Żenujące, że lekarze uważają się za bogów, a swoim postępowaniem lokują się w hierarchii odpowiedzialności zawodowej poniżej prostego maszynisty po zawodówce… Ten za byle przejechanie czerwonego semafora (żaden wypadek z ofiarami) może usłyszeć zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowej, co jest zagrożone nawet 8 latami więzienia. Tymczasem lekarz, w swoim mniemaniu alfa i omega wykonująca najbardziej odpowiedzialny zawód w całej galaktyce, drży ze strachu przed jakąkolwiek odpowiedzialnością…
100/100! Lepiej bym tego nie ujął.
Błędy lekarzy nie zawsze ale bardzo często wynikają z błędów systemowych a nie złej woli,z przepracowania,i wynikającego z tego zmęczenia uniemożliwiającego dobrą diagnozę i leczenie,z braków w wykształceniu co jest winą systemu edukacji na uczelni,ze zbyt dużej ilości pacjentów,za co odpowiadają szpitale,rekrutujące niewystarczającą ilość personelu,i te błędy systemowe przekładają się na błędy w leczeniu często nieuświadomione i wielką niegodziwością jest surowy osąd tych ludzi,ponieważ przyczyną główną tych błędów jest przyjęty model w zarządzaniu służbą zdrowia nie mi osądzać czy jest on w pełni przemyślany czy wymuszony przez rzeczywistość jaka jest obecna w szpitalach,jednak w medycynie także do złych diagnoz i złego leczenia przyczynia się przeświadczenie niektórych lekarzy o swojej wyjątkowości i wynikająca z tego zarozumiałość i poczucie wyższości nad pacjentem czego skutkiem jest znieczulica i bezinteresowna pogarda dla chorego,kierowanie się w zawodzie nie poczuciem misji,empatią i poświęceniem a materializmem co jest szczególnie niebezpieczne ponieważ współczesny świat medycyny bogaci się na chorobach a nie na zdrowiu,podejrzewam zresztą co mnie zasmuca niezmiernie że gdyby lekarz nie tylko w Polsce ale i na świecie nie mógł liczyć na bogactwo tylko na zwykłą pensję rzędu maksymalnie kilku tysięcy to podejrzewam że większość i to zdecydowana absolwentów medycyny wybrała by inny bardziej lukratywny finansowo kierunek,co jest o tyle niebezpieczne że jedynie finansowo zmotywowany lekarz będzie traktował swoich pacjentów jak skarbonki z pieniędzmi a nie jak ludzi postawionych w trudnej sytuacji przez los skazanych nie zawsze z własnej winy lub z winy nieuświadomionej przez co rozumiem brak rzetelnej wiedzy, na cierpienie,kalectwo i śmierć,ja osobiście miałem szczęście trafić na dobrych lekarzy,może dlatego że rzadko byłem w potrzebie a moje choroby sprowadzały się do ubytków na zębach i lekkich przeziębień,i tym pozytywnym akcentem kończe swój jakże interesujących chociaź delikatnie przydługi komentarz.
,,Protest, zorganizowany przez Porozumienie Zawodów Medycznych, poparła Naczelna Izba Lekarska.”
Bo bogowie w białych kitlach bezkarni mają być i basta! Tako rzecze Izba Dekarska!
Zazwyczaj, w takich przypadkach jak wczorajsze dwie demonstracje, wszędzie pełno teorii spiskowych na temat tego, co władza chce przykryć jakimś wydarzeniem…a teraz opozycja, najwyraźniej, „przykryła” sama siebie.