Raport sporządzony z inicjatywy WSL mówi jasno: władze miasta, zaniedbujące lokale komunalne, w pełni odpowiadają za ich dramatyczny stan. Zagrzybienie mieszkań naraża lokatorów na poważne schorzenia, łącznie z gruźlicą i nowotworami. To wnioski poparte wiedzą medyczną. Organizacja zapowiada interwencję w tej sprawie na sesji rady miasta.
W czwartek wieczorem Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów zaprezentowało wnioski z raportu, jaki powstał z inicjatywy tej organizacji, a dotyczy zdrowotnych konsekwencji życia w zagrzybionych mieszkaniach komunalnych, za które odpowiadają władze stolicy. W obecności lokatorów komunałek, członków WSL i publiczności, dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, podsumował badanie, jakie przeprowadził we współpracy z inż. Krystyną Stryczulą z Polskiego Stowarzyszenia Mykologów Budownictwa. Daje ono podstawy do poważnego niepokoju o zdrowie, a nawet życie osób mieszkających w lokalach należących do miasta.
W mieszkaniach, gdzie nie ma centralnego ogrzewania, lokatorzy są zmuszeni ponosić zabójcze koszty rachunków za ogrzewanie elektryczne. Narzuca im je miasto, odmawiające montażu instalacji centralnych. Osoby niezamożne, jakimi zwykle są lokatorzy komunalni, nie są w stanie odpowiednio ogrzać mieszkań w zimie, a grzyb, jaki wskutek tego rozwija się na ścianach, powoduje poważne konsekwencje zdrowotne. Gruntowne remonty lokali z zasobu miejskiego są rzadkością. Zainteresowanie urzędników ich stanem jest minimalne, w przeciwieństwie do uwagi, jaką przykładają do terminowości płacenia rachunków przez lokatorów. Gmina zazwyczaj ogranicza się do powierzchownego usunięcia grzybów, a nawet do samego zamalowania ich. To zamiatanie problemu pod dywan.
Przeprowadzono zatem badanie ankietowe na Pradze Południe, gdzie według wiedzy WSL istnieje największy w stolicy problem ze stanem zasobu komunalnego. Mieszkania są tam w większości pozbawione CO. Najwięcej danych napłynęło z budynków znajdujących się na ul. Mińskiej, Kobielskiej i Chodakowskiej. Analiza około stu ankiet prowadzi do wniosku, że w 90 proc. lokali ściany silnie pokryte są grzybem, co najczęściej wynika z niedogrzania mieszkania. Badanie ma na razie charakter pilotażowy, daje jednak pełne podstawy do przeprowadzenia dalszych systematycznych, pełnoskalowych badań mających na względzie zdrowie publiczne.
Dr Sutkowski, który wizytował mieszkania w części niedogrzanych budynków, zaprezentował opinię popartą wiedzą naukową i własnym doświadczeniem zawodowym, w myśl której grzyby występujące w lokalach pozbawionych CO stwarzają dla mieszkańców zagrożenie w postaci ciężkich, przewlekłych, trudnych w leczeniu schorzeń. Przede wszystkim chodzi o choroby płuc (m.in. gruźlicę), lecz także skóry, oczu i wiele nowotworów.
Władze miasta i dzielnicy, jako właściciele tych mieszkań, pobierający za nie opłaty, ponoszą pełną odpowiedzialność za stan lokali i wynikające z niego zagrożenia dla zdrowia mieszkańców i zdrowia publicznego. Obowiązujące prawo budowlane nakłada na władze samorządowe obowiązek przeciwdziałania katastrofom (w tym przypadku zdrowotnym) wynikającym ze złego stanu budynków.
Dotychczasowe naciski mieszkańców i WSL nie przyniosły oczekiwanego zainteresowania problemem ze strony urzędników, mimo że zjawisko zagrzybionych mieszkań bez CO jest powszechne i ma charakter strukturalny. Antoni Wiesztort z WSL zaproponował na spotkaniu złożenie zbiorowego wniosku mieszkańców o inspekcję sanitarną zagrożonych budynków. Piotr Ciszewski zapowiedział, że WSL planuje interwencję na sesji Rady Miasta, by waga problemu dotarła wreszcie do świadomości władz stolicy. Stan mieszkań komunalnych na Pradze Południe sprawia, że na Kamionku występuje ognisko gruźlicy powodujące ryzyko epidemiologiczne.
Od ponad roku WSL prowadzi w Warszawie akcje informacyjne i interwencyjne zmierzające do instalacji przez władze miasta CO w całym zasobie komunalnym. Rachunki za ogrzewanie elektryczne powodują, że w okresie jesienno-zimowym koszty utrzymania mieszkania rosną o kilkaset a nawet tysiąc procent! Prowadzi to wpadania lokatorów w spiralę zadłużenia, rujnując ich finansowo. Jest to również problem strukturalny, związany ściśle z polityką miasta.
– Żeby dostać mieszkanie komunalne trzeba być biednym, a żeby je utrzymać trzeba być bogatym – mówi jedna z lokatorek działających w WSL.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
„otakie polskie my walczyli”
O konserwatywnej kulturze i jej „chrześcijańskim” szacunku dla ludzkiego życia, prosto spod TV Republika: https://www.youtube.com/watch?v=xNesspKMOUg&lc=Ugwy0FJL3dzkzupt5Ox4AaABAg
„Rynsztok kultury średniowiecznego zerwiskóra
Jakieś parę dni temu umarł człowiek (Grzegorz Brożek – bo nie jest on bezimienny); umarł w nie dogrzanym lokalu na poddaszu, w kraju w którym ludzie muszą wychodzić na mróz aby załatwić swoje podstawowe potrzeby fizjologiczne. Z poprzedniego mieszkania konserwatywni liberałowie go przepędzi, bo nie miał on już dla nich więcej pieniędzy. A tu jakiś historyk sztuki, katolicki neofita, bredzi mi coś o jakieś „antykulturze”. Zaraz przypomniał się mnie ten wątek z Nędzników, jak królowie francuscy podpierali dodatkowymi stemplami stropy w swoich zamkach, bo pod naporem królewskiego skarbca groziły one zawaleniem.
Proszę Was telewidzowie: słuchając tego świętoszkowatego nauczyciela anty-nędzników, pomyślcie czasem o tych bezdomnych którzy dziś, w naszym klimacie umierają z zimna i braku – zagwarantowanego im konstytucyjnie – darmowego dostępu do służby zdrowia dla wszystkich obywateli: https://waldorfus.wordpress.com/2018/10/08/rakiem-machiavellego/
Bo nie każdy – przede wszystkim w naszej kulturze i naszym klimacie – jest tak „zaradny” i obłudny jak wyżej przemawiający do was Krzysztof Karoń, który razem z G. Braunem, zapewne kulturę średniowieczną i tradycję – tą która na świcie tylko w ciepłych latynoskich krajach jak się okazuje zdolna była przetrwać – ceni sobie bardziej od życia ś.p. Grzegorza Brożka, który niedawno za Krzysztofa Karonia i G. Brauna, umarł.
Ja nie wierzę w takiego okrutnego boga, przez którego przemawia obwieszony złotem, tłusty biskup. A, Wy? – https://waldorfus.wordpress.com/2018/09/20/rytualy-oczywiscie-nie-poganskie-i-smiech-na-sali/
Gdyby w Kanadzie, Szwecji, Norwegii, Danii, Finlandii – krajach o tak chłodnym klimacie – do dziś rządził państwem kochający ponad wszystko „historię sztuki” – średniowieczną kulturę i tradycję – Kościół katolicki, mieszkały by tam już tylko same rodziny pingwinów i fok. Jak się okazuje, w tamtej kulturze, tam tak nie jest: nie potrzeba bić tam dzieci aby wyrosły one na zaradnych i kochających innych ludzi, bez udawania uśmiechniętych obywateli: https://waldorfus.wordpress.com/2018/09/13/chrzescijanskich-wartosci-szkola/
– mimo powszechnego zasiłku socjalnego – bez nienawiści do niezaradnych „leniów”– kraje te zamiast biednieć, stale się bogacą, są nawet na tyle bogate, że nie tylko stać je na socjalne dla własnego narodu, ale i dla innych narodów, które tak tłumnie – dziś już w sposób nieco bardziej kontrolowany – tam gdzie taki mróz, ściągają aby się tam bez przemocy, ucywilizować. Nauczyć się żyć – pracować bez mobbingu i szykan, tyle godzin na dobę, ile pracuje cywilizowany człowiek.
Ku pamięci Grzegorza Brożka: umarłeś w upodleniu twojej chłodnej nieludzkiej, odhumanizowanej kultury, Grzesiu; żyj teraz w pokoju u swojego Pana – w nakazanej przez Pana, kulturze postępu. Gdy się na nowo obudzisz, razem zawalczymy o pokój dla innych. Spływam stąd. Do zobaczenia, Grzesiu!”