Wyciekły dane osób objętych domową izolacją. W ich posiadaniu jest m.in. Poczta Polska, która, według doniesień „Gazety Wyborczej”, przestała doręczać listy i paczki pod „niebezpieczne” adresy.

Ponad 30 tysięcy przesyłek do osób przebywających w izolacji zalega w centrach dystrybucyjnych Poczty Polskiej. Publiczny dostarczyciel uznał, że obowiązek świadczenia usług może zostać zawieszony w sytuacji zagrożenie epidemiologicznego. Wyjątkiem są tylko emerytury i renty.

Dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Do mieszkań izolowanych obywateli regularnie pukają policjanci sprawdzający, czy dana osoba nie oddaliła się z miejsca zamieszkania, a listonosze omijają te same lokale szerokim łukiem. W efekcie izolowani nie otrzymują nie tylko przesyłek urzędowych, ale też leków, które zamawiają przez internet.

Co na to Poczta Polska? Spółka nie zdradziła, kto przekazał jej poufne dane, a obostrzenia tłumaczy troską o dobro pracowników, a także obywateli objętych izolacją.

– Decyzja o niedoręczaniu, także poleconych, miała uwzględniać bezpieczeństwo pracowników, a także wygodę klientów, aby nie uruchamiać biegu np. postępowań sądowych czy administracyjnych w sytuacji, kiedy klienci przebywają na kwarantannie – mówi Justyna Siwek, rzeczniczka prasowa Poczty Polskiej.

W jaki sposób Poczta Polska znalazła się w posiadaniu danych? Adresy izolowanych obywateli są ewidencjonowane przez lokalne służby sanitarne. Te przekazują je każdego dnia wieczorem do Ministerstwa Zdrowia.

– Tak, aby rano listonosze i kurierzy mogli otrzymać najbardziej aktualne dane – przyznaje rzeczniczka Siwek.

Podstawa prawna to Rozporządzenie Rady Ministrów z 31 marca 2020 r. Tymczasem polska konstytucja jasno mówi w art. 51 ust. 5 konstytucji, że regulacją takich kwestii powinna być ustawa, nie rozporządzenie. A zatem – ministerstwo przekazuje dane bezprawnie.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Przecież już był urzędowy komunikat Poczty Polskiej, że ma te dane zgodnie z prawem od SanEpidu. To nie jest żaden apartheid, tylko normalne postępowanie. Osoba w kwarantannie nie powinna wychodzić, a już szczególnie w izolacji. Jest zakaz styczności z osobami będącymi w izolacji domowej, co oczywiste. Leki, posiłki i inne tego typu niezbędne rzeczy dostarcza się inną drogą.

    Piotr Nowak znowu się nie popisał pisząc tanią sensację.

  2. Odkąd gazeta wyborcza ogłosiła (i nie sprostowała), że „wraz ze wzrostem wysokości ciśnienie atmosferyczne rośnie”, odtąd nie wierzę ani jednemu słowu, które piszą.

  3. Na ty poczcie to komuś w epek cykło! i to porządnie!
    Jakie zagrożenie spowoduje wrzucenie przesyłek do skrzynki (nie mówię o poleconych, które trzeba doręczyć osobiście i odebrać pokwitowanie). W bloku nie wie kto i gdzie może być zakażony, a przechodzi po klatce kilka razy dziennie. I to nie przeszkadza nic w lataniu po piętrach.
    Normalnie żal mnie ogarnia że głupota nie boli.

    1. Osoba w izolacji (a więc chora) nie powinna wychodzić nawet na klatkę schodową do skrzynki. Osoba w kwarantannie podobnie.

    2. Nie powinna, ale może. To niech z tej możliwości korzysta!

    3. Nie może, zabrania jej to prawo i nie namawiaj do jego łamania.

    4. Kolego Mariushu, Kolega się trzymasz tego prawa jak pijany płota, a ni huhu go, tego prawa nie jarzysz. „Powinien” a „musi”, to jest ganc andere zache. Skoro „powinien” to „nie musi” i to jest całkowicie zgodne z prawem. Kolega nie jarzysz co czytasz (lub słyszysz).

    5. Mieć powinność = musieć = nie móc czegoś innego.

    6. No tak, zaiste genialna logika! Tak samo jest: Qń ma dwie nogi przednie, dwie tylne, dwie prawe i dwie lewe, zatem w sumie ma ich óśm. A z ogonem to i dziewianc.

    7. @ Mariusz W.
      Chyba nie miałeś i nie masz do czynienia z blokowiskiem. Takim z lat 70-tych.
      Co zrobić z permanentnie nieszczelnymi drzwiami mieszkań mądralo Mariuszku? Przecież wystarczy koło południa przejść się po piętrach, aby doskonale wiedzieć co u kogo będzie na obiad… Substancje zapachowe szparami ganiają aż miło, a wirusy to już nie? I mają sprzyjający klimat, ciemniutko, cieplutko i wilgotno.
      Biorąc pod uwagę te własności przestrzeni wspólnych – w bloku wszyscy powinni się zarazić!
      A tak się nie dzieje.
      Zadaj sobie pytanie – jakim cudem?
      Moim zdaniem – to ta ,,pandemia” polega nie na groźnym patogenie, a wyłącznie na groźbie zakażenia – co działa lepiej niż rzeczywista choroba, która dotyka nielicznych (ale zarazić to się może każdy). Prosty mechanizm psychologiczny , non stop wykorzystywany do kreowania postaw stada. Ponadto przeszło 80% zakażeń przebiega bezobjawowo, jednak nosiciel zaraża jak ten umierający pod respiratorem, nie wiedząc nic na ten temat (to wybrane z wypowiedzi jednego z chińskich wirusologów) To DLACZEGO NIE ZARAŻA CAŁEGO SWOJEGO OTOCZENIA? Przecież dzień w dzień styka się z sąsiadami, chodzą do tych samych sklepów, pogadają sobie na klatce czy przed nią, i… NIC SIĘ CHOLERA NIE DZIEJE!
      Może jest jeszcze jeden czynnik? Taki o którym się nie wspomina? Np. wielkość ekspozycji?

    8. > Chyba nie miałeś i nie masz do czynienia z blokowiskiem. Takim z lat 70-tych.

      Mieszkałem 17 lat w dwóch blokach z lat 60. i 70.

      > Co zrobić z permanentnie nieszczelnymi drzwiami mieszkań mądralo Mariuszku?

      Wymienić.

      > Substancje zapachowe szparami ganiają aż miło, a wirusy to już nie?

      Zapachy rozchodzą się bardziej niż wirusy. A nawet jeśli tak samo, to nie uzasadnia to wychodzenia na klatkę schodową przez osobę w kwarantannie albo izolacji.

      > Biorąc pod uwagę te własności przestrzeni wspólnych – w bloku wszyscy powinni się zarazić! A tak się nie dzieje. Zadaj sobie pytanie – jakim cudem?

      Bo większość nieszczelne drzwi wymienia, a zapachy rozchodzą się bardziej niż wirusy. Proste. Gdyby wszyscy minęli się na klatce schodowej z osobą zarażoną, która tylko schodziła do skrzynki, to duża część z nich, jak nie wszyscy, pozarażali by się.

      > To DLACZEGO NIE ZARAŻA CAŁEGO SWOJEGO OTOCZENIA? Przecież dzień w dzień styka się z sąsiadami, chodzą do tych samych sklepów, pogadają sobie na klatce czy przed nią, i… NIC SIĘ CHOLERA NIE DZIEJE!

      Przecież to też zależy od bliskości styczności i od otoczenia. Bardziej jest prawdopodobne zarażenie się w pomieszczeniu zamkniętym, mniej w dużym pomieszczeniu z regałami, a jeszcze mniej na otwartej przestrzeni. Niemniej to w dalszym ciągu nie uzasadnia wychodzenia na klatkę schodową do skrzynki pocztowej osoby będącej w kwarantannie albo izolacji.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…