18 września obywatele Federacji Rosyjskiej wezmą udział w wyborach do Dumy Państwowej, samorządów lokalnych, a także będą wybierać gubernatorów okręgów. Ogółem w wyborach wszystkich szczebli startować będzie ponad 103 tys. kandydatów.

Rosyjska Duma mniej liczna od polskiego Sejmu

Wybory do Dumy odbywają się na zasadzie ordynacji mieszanej. Połowa deputowanych w liczbie 225 wybierana jest według list partyjnych, a druga połowa w okręgach jednomandatowych. Rosyjska Duma liczy zatem 450 posłów – o 10 mniej niż polski Sejm, choć Rosja znacznie przewyższa Polskę pod względem terytorialnym i ludnościowym. Według danych Centralnej Komisji Wyborczej na chwilę obecną zarejestrowano 4467 kandydatów z list partyjnych. Natomiast w okręgach jednomandatowych 2078, przy czym przytłaczającą większość stanowią tu osoby rekomendowane przez partie polityczne, a zaledwie 23 kandydatów to ci, którzy zgłosili swój akces indywidualnie. Do wyborów zgłosiło się ich znacznie więcej, jednak Centralna Komisja Wyborcza odmówiła rejestracji 172 takim osobom.

Z odmową rejestracji spotkali się także niektórzy kandydaci partyjni – głównie ze względów formalnych. Na podstawie nowych przepisów antykorupcyjnych wymagane jest bowiem m.in. dostarczenie informacji o dochodach małżonków i dzieci pełnoletnich oraz dokumentów poświadczających nieposiadanie kont bankowych poza granicami kraju. Niektórzy politycy woleli zrezygnować z kandydowania zamiast ujawniania wielkości swojego i rodzinnego majątku. Inni postanowili połączyć jedno z drugim – startować w wyborach i jednocześnie ukryć swój stan posiadania. Pomijanie w deklaracji finansowej posiadanych nieruchomości, pojazdów mechanicznych, w tym kombajnów zbożowych, jak również stanu konta bankowego, akcji i będących ich własnością prywatnych firm stało się zjawiskiem niemal powszechnym i dotyczy wszystkich partii biorących udział w wyborach. Niejednokrotnie zaniżano też dochody z działalności gospodarczej lub otrzymywanych honorariów. Rekordzista, startujący w wyborach regionalnych z ramienia partii Patrioci Rosji, nie wpisał do deklaracji 206 posiadłości ziemskich.

Listy kandydatów nie są  jeszcze ostateczne, możliwe jest bowiem ujawnianie dalszych nieprawidłowości. Dlatego też Centralna Komisja Wyborcza zwróciła się do komisji niższych szczebli o wstrzymanie się z drukowaniem kart do głosowania. Zgodnie z prawem kandydat może być usunięty z listy na podstawie decyzji komisji, na skutek wycofania rekomendacji ze strony zgłaszającej go partii lub na własną prośbę na 15 dni przed datą wyborów a w skrajnych przypadkach nawet w dzień poprzedzający głosowanie. Ostatnio wykluczono z kandydowania w wyborach dwóch przedstawicieli Sprawiedliwej Rosji i jednego z partii Zielonych. Zieloni odnieśli jednak już pierwszy wyborczy „sukces”, doprowadzając na podstawie własnego donosu do usunięcia z listy w okręgu jednomandatowym w regionie karaczajewo-czerkieskim przywódcy Rosyjskiego Kongresu Narodów Kaukazu. Alija Totorkułow został obwiniony o to, że zataił przed komisją wyborczą, że przeciwko niemu prowadzone jest postępowanie sądowe, choć sam zainteresowany twierdzi, iż taką informację o sobie przekazał komisji. Na podstawie podobnego donosu, tym razem ze strony Patriotów Rosji, wyeliminowano ubiegającego się o kandydowanie z listy Sprawiedliwej Rosji członka Rady Miejskiej Kaliningradu. W kilku przypadkach doszło też do incydentów. W Tatarstanie policja usiłowała nie dopuścić do wizyty jednego z liderów partii PARNAS, blogera Wiaczesława Malcewa i na trzy godziny zatrzymała kandydatów z ramienia tej partii. Przewodnicząca Centralnej Komisji Wyborczej Ełła Pamfiłowa nazwała to skrajną głupotą. Szefem partii jest były premier, a obecnie opozycjonista i zaciekły krytyk Putina, Michaił Kasjanow.

Do udziału w wyborach dopuszczono 14 partii – dwukrotnie więcej niż przy poprzednich wyborach w 2011 r. Było to możliwe dzięki zliberalizowaniu prawa wyborczego. W odróżnieniu od lat poprzednich, obecnie z obowiązku zbierania podpisów zwolnione są nie tylko partie mające swoją reprezentację w parlamencie, lecz także przynajmniej jednego przedstawiciela w samorządzie regionalnym, co umożliwiło start w wyborach dziesięciu partiom pozaparlamentarnym. Pozostałe partie musiały zebrać wymaganą liczbę podpisów. Nie udało się to jednak żadnej z nich. I tak w wyborach nie wystartują takie ugrupowania, jak Wielka Ojczyzna, Związek Pracy czy Wola – której działalność została w międzyczasie zakazana na mocy decyzji Sądu Najwyższego, a także te, które, jak Partia Reform Socjalnych czy Partia Dobrych Spraw, nawet nie przystąpiły do zbierania podpisów. Partie te – jak tłumaczy dyrektor ds. badawczych Instytutu Problemów Społeczno-Ekonomicznych, Aleksandr Pożałow – nie posiadają rozwiniętych struktur regionalnych ani też nie mają odpowiednich zasobów finansowych i organizacyjnych. Jednak, zdaniem Pożałowa, 14 partii uczestniczących w wyborach „w pełni odzwierciedla polityczne spektrum” Rosji.

Optymistyczna numerologia i realia

W wyniku losowania poszczególnym partiom przydzielono numery list wyborczych, co oczywiście wywołało komentarze ze strony partyjnych liderów. Przewodniczący Liberalno-Demokatycznej Partii Rosji Władimir Żyrinowski skojarzył sobie nr 7 z biblijną cyfrą. Przywódca Partii Wzrostu, biznesmen Borys Titow z kolei uznał wylosowaną dziewiątkę za szczęśliwą liczbę wyrażając nadzieję, że jego partia uzyska w wyborach również co najmniej 9 proc. głosów. Biorąc pod uwagę to, że głównymi tematami kampanii wyborczej jego partii są ochrona biznesu i reformy ekonomiczne, to uzyskanie przez nią nawet 9 proc. byłoby szczytem sukcesu. Większość wyborców to nie biznesmeni, którzy w dodatku mają do wyboru choćby bardziej znane i mocniejsze liberalne ugrupowanie Jabłoko, natomiast znaczna część Rosjan raczej alergicznie reaguje na zapowiedzi dalszych reform kojarzonych ze spadkiem poziomu życia. Optymistycznie do wyborów podszedł też szef sztabu wyborczego Sprawiedliwej Rosji Aleksandr Burkow, którego partia wylosowała ostatni 14 numerek, oświadczając, że ostatni będą pierwszymi.

Nadzieje partyjnych przywódców nie pokrywają się jednak z wynikami przedwyborczych sondaży. Według wyników badań z 6 i 7 sierpnia 45 proc. respondentów zamierza oddać swój głos na rządzącą partię Jedna Rosja, 10 proc. na Komunistyczną Partię Rosyjskiej Federacji KPRF oraz po 8 proc. na ugrupowanie  Żyrinowskiego i Sprawiedliwą Rosję. Pozostałe partie nie przekroczyły poziomu 2 proc. spośród ankietowanych niezdecydowanych było 13 proc. a 12 proc. oświadczyło, że nie weźmie udziału w wyborach.

Test dla Putina i jego ekipy

Ostateczne wyniki wyborów mogą jednak różnić się od aktualnych sondaży, jeśli weźmie się pod uwagę to, że aż 20 proc. deklaruje, że może zmienić swoje preferencje. Ponadto na skład Dumy istotny wpływ ma mieszana ordynacja wyborcza. Wynik wyborów zależeć będzie nie tylko od procenta głosów oddanych na daną partię, lecz także od rezultatów uzyskanych w okręgach jednomandatowych. Dlatego też wszystkie, za wyjątkiem Rosyjskiej Partii Emerytów na rzecz Sprawiedliwości, startujące w wyborach ugrupowania zgłosiły swoich kandydatów w okręgach jednomandatowych.

Chociaż zwycięstwo proprezydenckiej Jednej Rosji już teraz można uznać za pewne, to do końca niewiadoma jest skala poparcia dla tej partii a tym samym dla samego Putina. W wyniku poprzednich wyborów z 2011 r. jedinorusy – jak ich potocznie nazywa się w Rosji – utracili nieco ponad 20 proc. głosów oraz konstytucyjną większość 2/3. Zdobyli 49,3 proc. głosów czyli nieco więcej niż dają im aktualne sondaże. Może to, ale niekoniecznie musi, oznaczać spadkową tendencję poparcia dla partii rządzącej.

Ponadto nie jest wykluczone, że część głosów może im odebrać partia Ojczyzna, programowo nie różniąca się zbytnio od Jednej Rosji. Jej hasłem programowym jest stworzenie frontu narodowego „wyrażającego narodowe interesy” Rosji. Czołową postacią w tej partii jest jej lider Aleksiej Żurawliow, bardzo aktywny podczas kampanii wyborczej. Żurawliow robi wrażenie niespełnionego polityka o wielkich ambicjach. Zanim został wybrany na przewodniczącego Ojczyzny zdążył zaliczyć kilka innych partii. Najpierw włączył się w tworzenie partii o nazwie Wielka Rosja, później należał do Sprawiedliwej Rosji a następnie kandydował w wyborach parlamentarnych z ramienia Patriotów Rosji – jednak bez powodzenia, ponieważ ugrupowanie to nie przekroczyło progu wyborczego. Aby dostać się do Dumy, przystąpił do Jedynej Rosji i z jej listy uzyskał w końcu mandat deputowanego. Egzystencja w charakterze zwykłego posła wydaje się jednak nie zaspakajać jego ambicji. Zaledwie w rok po ostatnich wyborach stanął na czele nowoutworzonej Ojczyzny i teraz zapewne liczy na uzyskanie mandatu jako szef  frakcji parlamentarnej. Dwa lata temu wsławił się zgłoszeniem projektu ustawy o odebraniu praw rodzicielskich osobom o „nietradycyjnej orientacji seksualnej”. Wynik wyborów pokaże czy pomogło mu to w przyciągnięciu konserwatywnych i bogoojczyźnianych wyborców.

Można domniemywać, że celem, jaki stawia sobie Jedna Rosja, jest nie tyle utrzymanie się u władzy, co przywrócenie konstytucyjnej większości. Tym też można tłumaczyć wzrost jej aktywności politycznej. Jedna Rosja za podstawowe zadanie uważa organizowanie codziennych spotkań z wyborcami, podczas których mają się odbywać dyskusje nad programem partii, a także spotkań poświęconych poszczególnym tematom – takim jak szkolnictwo, wsparcie dla osób starszego pokolenia, rozwój małego i średniego biznesu. Można też przypuszczać, że swoją aktywność będzie koncentrować w tych regionach, gdzie w 2011 r. uzyskała najsłabsze poparcie, choć wygrała we wszystkich. Newralgicznym obszarem może okazać się obwód nowosybirski, gdzie jedinorusy uzyskały wynik zaledwie o 3,5 proc. lepszy od komunistów.

Na przeciwko siebie Jedna Rosja będzie mieć komunistów – obecnie drugą siłą Dumie – partię Żyrinowskiego, opozycyję w postaci Sprawiedliwej Rosji i partii PARNAS, liberalne Jabłoko i probiznesową Partię Wzrostu oraz nie stanowiących poważnej konkurencji kilka partii o orientacji patriotyczno-nacjonalistycznej.

Komuniści jako jedyna lewica

W praktyce działania KPRF preferuje bezpośredni kontakt z ludźmi. – W okresie ostatniego roku przeprowadziliśmy szereg forów na podstawie których opracowaliśmy program wyborczy – oświadczył członek prezydium KC partii Jurij Afonin. KPRF jest jedyną liczącą się lewicową siłą w Rosji. W wyborach startuje wprawdzie skłócona z KPRF partia Komuniści Rosji występująca z programem zatytułowanym „10 stalinowskich ciosów zadanych kapitalizmowi”, jednak nie ma ona znaczącego poparcia wśród wyborców. Zwłaszcza, że swojej kampanii wyborczej koncentruje się na krytyce KPRF.

Program KPRF składa się z 10 punktów. Rosyjscy komuniści opowiadają się za nacjonalizacją kluczowych banków, kolei, sektora energetycznego, łączności oraz kompleksu wojskowo-przemysłowego, co ma doprowadzić do stworzenia silnego sektora państwowego w gospodarce, a także sprzyjać wzrostowi konkurencyjności na rynkach światowych. Postulują też utworzenie specjalnego organu zajmującego się „planowaniem taktycznym i strategicznym”. Równocześnie wspierają rozwój małej i średniej przedsiębiorczości oraz kolektywnych form gospodarowania. Jako wiodące branże, rozwijane w oparciu o najnowsze technologie, proponowane są mikroelektronika, robotyzacja i przemysł maszynowy. Postulują przeznaczenie 10 proc. środków budżetowych na rozwój rolnictwa, które jest niedoinwestowane, natomiast, jak mówi się w programie KPRF, Rosja „jest w stanie wykarmić swoją ludność i jeszcze 500 milionów ludzi”. W programie komunistów jest także postulat wprowadzenie kontroli cen towarów pierwszej potrzeby, w tym energii elektrycznej, paliw i komunikacji. Opłaty czynszowe nie powinny przekraczać 10 proc. dochodów rodziny, albowiem „prawo do mieszkania oznacza prawo do normalnego życia”. Ponadto komuniści opowiadają się za wprowadzeniem progresywnego opodatkowania i likwidacją podatku VAT, który „prowokuje inflację”.

Czy będą obserwatorzy z Ukrainy?

Na rosyjskie wybory wybiera się misja obserwatorów z ramienia WNP w liczbie co najmniej 200 osób, w tym 40 tzw. obserwatorów długoterminowych, śledzących nie tylko sam proces wyborczy, lecz również poprzedzającą go kampanię. W składzie misji nie przewiduje się przedstawicieli Ukrainy. Nie jest jednak wykluczony udział Ukraińców w misji obserwacyjnej OBWE. Ponadto zainteresowanie obserwacją wyborów wyraziło już kilku tzw. niezależnych przedstawicieli USA. Jak poinformowała Ełła Pamfiłowa, Centralna Komisja Wyborcza będzie sukcesywnie publikować listy zagranicznych obserwatorów, którzy pozytywnie odpowiedzą na zaproszenie ze strony komisji, w tym przedstawicieli organizacji amerykańskich.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Wyniki wyborów w Rosji praktycznie wydają się przesądzone. W sondażach partia rządząca oscyluje w granicach 70-80%, a pozostale 20% o które rywalizuje opozycja zda się nie mieć większego znaczenia. Spektakularne osiągniecia w dziedzinie polityki zagranicznejm, ostatnio z Turcją, ale równocześnie od wielu lat stabilne kontakty z Niemcami, sklaniaja wyborcę do utrzymania stabilizacji. Nie od rzeczy podkreślić tradycyjnie dobrą prezentację osiągnięć sportowych na międzynarodowych arenach. Zwycięzcy z Rio de Janeiro dostali na Kremlu kluczyki do samochodów marki niemieckiej, a tablice rejestracyjne wręczano w miejscu zamieszkania. Jakże to kontrasuje z biurokratyczną odmową przyznania w lubelskiem sportowego stypendium dla niepełnosprawnej mistrzyni ostatniej olimpiady, pod ważkim argumentem, że taki jest bezdusznyi bezmyślny regulamin. W dodatku dobrowlnie przyjęty przez popierające sport, niepełnosprawnych i całe społeczeństwo wojewódzkie władze. Celowo przytaczam ten polski przykład, bo rządzi tam stara z tradycjami partia, która na własne życzenie odchodzi do lamusa historii. Podobnie jak SLD w Warszawie, gdzie pod bokiem przewodniczącego odeszli ostatni radni z jednej z dzielnic. Widać poruszenie się na zatłoczonej trasie centrum-Bielany jest nie do pokonania. I tak opozycja traci pole, a rządząca partia, wprawdzie o z o połówę mniejszym, niż w Rosji poparciem. Pozostawia konkurencje w tyle. Przy wyjątkowo demokratycznej ordynacji wyborczej, zafundowanej jeszcze przez SLD, gdzie zwycięzca bierze wszystko, naszym nawet te 40% dobrze kojarzących się z udaną imprezą, wystarczy. A opozycja na własne życzenie już się rozpada i lasi się, aby coś uszczknąć ze stołu. Czym nasi wyborcy i wybrańxcy różnią się mentalnie od wschodniego sąsiada?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Argentyny neoliberalna droga przez mękę

 „Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…