Wczoraj informowaliśmy o brutalnym torturowaniu kota, którego dopuścił się mężczyzna w miejscowości Prabuty na Pomorzu. Sprawa mocno poruszyła lokalną opinię publiczną, w poszukiwanie sprawcy zaangażowane jest biuro detektywistyczne.
Policja wciąż szuka podejrzewanego w tej sprawie 20-letniego mieszkańca Prabut. Najprawdopodobniej przebywa on za granicą. Wczoraj w sieci opublikowano nagranie, na którym widać, jak człowiek maltretuje domowego kota uderzając go wielokrotnie pałką. Z inicjatywy Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt sprawa trafiła do prokuratury.
Film nagrywała kobieta, która wczoraj sama zgłosiła się na policję.
„Najmocniej przepraszam za to, co się stało, lecz zostałam zmuszona do nakręcenia tego filmiku obecnie przez mojego byłego, bałam się zareagować, mimo łez w oczach, bałam się, że mi coś zrobi” – napisała w mediach społecznościowych.
Ze względu na poruszenie, jakie wywołał wczorajszy incydent, w poszukiwania kata włączyło się biuro detektywistyczne, wyznaczono nawet 5 000 złotych nagrody za wskazanie miejsca pobytu mężczyzny. Dziennikarze portalu Onet, którzy jako pierwsi opisali tę sprawę, rozmawiali z jednym z pracowników.
„Zgłasza się do nas mnóstwo ludzi. Na godzinę to jest kilkanaście wiadomości. Niektóre z tych informacji mogą być bardzo pomocne w ujęciu sprawcy. Już przygotowaliśmy pierwszy raport dla policji, który dzisiaj rano trafi do wydziału kryminalnego” – powiedział dziennikarzom Onetu niejaki Bartosz Weremczuk.
„Ta sprawa ma drugie dno. W mojej ocenie tu jest jakiś konflikt między tą kobietą, a sprawcą. Ona chyba chciała zrobić mu na złość, publikując ten film. Nie wiem, może pogorszyły się jakieś relacje między nimi. Ta kobieta chyba jednak nie przemyślała sprawy, bo nie zdawała sobie do końca sprawy z konsekwencji. Z punktu widzenia prawnego jest jak najbardziej za to odpowiedzialna. Nie podjęła żadnych środków, by temu zapobiec. Nie krzyczała, nie prosiła nie bij kota, nie stanęła w obronie zwierzęcia” – dopowiada detektyw.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Te bydlaki to Klaudia Czeszejko i Mateusz Baran z Prabut.
Znależli już to ścierwo które zamęczyło kotka. Panienka pitoli farmazony w stylu „„Najmocniej przepraszam za to, co się stało, lecz zostałam zmuszona do nakręcenia tego filmiku obecnie przez mojego byłego, bałam się zareagować, mimo łez w oczach, bałam się, że mi coś zrobi” – a podobno na owym filmie śmieje się w trakcie katowania zwierzęcia, wiem tylko, że ta kreatura nazywa się Klaudia Cz. i serdecznie proszę aby ktoś sprytny podał link do jej kont lub ujawnił pełne dane.
Daj spokój Ziomuś, bo co żyłka pęknie. Czego wymagasz od zwykłej blachary? Przecież dla takiej panny najważniejsze mieć w domu macho (czytaj gangola). Życie ją ukarze prędzej niż myślisz.
Płacz i udawanie skrzywdzonej i przymuszanej – to standardowa linia obrony kobiet przed sądem. I patrzaj pan – sprawdza się jak diabli. Mało która zabójczyni męża dostaje powyżej owego ustawowego dolnego progu.
Masz świętą rację, widywałem takie „blachary” czy „dresiary” przed sądami i były nie do poznania — bez makijażu, lekko pochylona sylwetka, włosy w nieładzie, podpuchnięte ślipka, wyciągnięty sweterek zapięty pod samą szyję, spódniczka o prostym kroju dużo za kolana, wymęczone buciska na płaskim obcasiku i najlepsze to okularki zeróweczki a la pensjonarka — wiadomo, że „klient w krawacie mniej awanturujący jest” a blachara w okularkach od razu ma wyższe IQ…………
Wybroni się babskie ście.rwo, oj wybroni…..
Pozdrawiam.