Czołg Abrams

Zakup najnowocześniejszych czołgów świata Abrams przez Polskę był zaskoczeniem nie tylko dla opinii publicznej, ale przede wszystkim dla polskiej branży zbrojeniowej.

14 lipca Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej i Jarosław Kaczyński ogłosili uroczyście, że Polska kupi amerykańskie czołgi. Chodzi o 250 czołgów Abrams. Uznawane są za jedne z najnowocześniejszych na świecie i chadzają w chwale „niezniszczalnych”. Zakup ten bez wątpienia wzmocniłby polskie siły zbrojne w sposób zasadniczy. Pojawiły się jednak ze strony ekspertów pytania, czy to przemyślany zakup.

Czy Abrams się opłaca?

Abramsy to doskonała ofensywna broń pancerna. Polska jednak, jak się wydaje, jest słabo przygotowana do przyjęcia i obsługi tej broni. Nawet nie chodzi o cenę – 23 miliardy dolarów. Czołgi te wymagają infrastruktury, której Polska na razie nie ma. Paliwożerne kolosy, o ogromnym ciężarze, którego nie wytrzymują polskie mosty polowe, wymagają sprawnej obsługi. Tej nie mamy, choć by z tego powodu, że wymagania techniczne są w calach. Trzeba zatem stworzyć techniczne zaplecze przeznaczone wyłącznie do obsługi amerykańskich czołgów.

Teraz swoją opinie wyrazili związkowcy polskiej zbrojeniówki.

Pretensje związkowców

Zakup Abramsów oznacza pogrzebanie projektu Wilk, który miał na celu stworzenie polskiego czołgu. Teraz najprawdopodobniej zostanie zamknięty. Miliony, wydane na jego działanie, pójdą w błoto.

Związkowcy napisali list otwarty do prezydenta Dudy. Skarżą się w nim, że nikt ich o planowanym zakupie nie uprzedzał.

„Nie było nawet sygnału, że rząd rozważa zakup dla polskiego wojska innych czołgów niż wykorzystywane obecnie. Tymczasem w praktyce zakup Abramsów, pomijając już horrendalną cenę, niesie ze sobą szereg negatywnych, a wręcz katastrofalnych skutków”, uprzedzają związkowcy. Argumentują, że to trzeci już typ czołgu, wykorzystywany w polskiej armii. Niesie to ze sobą określone trudności w ujednoliceniu działań broni pancernej. Poza tym decyzja o kupnie Abramsów oznacza likwidację Zakładów Mechanicznych Bumar-Łabędy i Obrum, które zajmują się remontami PT-91 i Leopardów. Zaś to oznaczać będzie likwidacje tysięcy miejsc pracy i odpływ wysokokwalifikowanej kadry inżynierskiej i pracowniczej.

„Całkowite pominięcie zbrojeniówki w Polityce Przemysłowej Polski każe przypuszczać, że albo autorzy programu zupełnie lekceważą tę w gruncie rzeczy oczywistą wiedzę na temat fundamentalnego znaczenia przemysłu zbrojeniowego dla całej gospodarki, albo celowo dążą do marginalizacji rodzimych przedsiębiorstw tego sektora”, napisano w liście otwartym. Podpisali się pod nim: Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”, szefa związku w ZM Bumar Łabędy Zdzisława Goliszewskiego oraz przewodniczącego „Solidarności” w Obrum Ryszarda Szynkiewicza.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Budowy uzależnienia militarnego od USA – ciąg dalszy. Przecież po to przyjęli nas do NATO. Jako kupca militariów netto i WYGODNE MIEJSCE NA BAZĘ WOJSKOWĄ… I to wszystko przeciw Rosji. W końcu ktoś musi haracz ,,za ochronę” zapłacić.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…