Bosfor zablokowany, nad Ankara latają śmigłowce. To próba wojskowego zamachu stanu – przynajmniej tak oświadczył premier Binali Yildirim. Zbliża się koniec Erdogana?
Zaczęło się około godziny 21.00, nad stolicą Turcji latały F-16, słychać było strzały, do miasta wjechały transportery opancerzone. Nie są jeszcze znane szczegóły ani personalia. Póki co premier Turcji lakonicznie oświadczył, że „grupa wojskowych usiłuje przejąć władzę w kraju”, zaś rząd dołoży wszelkich starań, aby do tej sytuacji nie dopuścić.
– Pewna liczba ludzi podjęła nielegalne działania poza strukturą dowodzenia. Wybrany przez naród rząd nadal sprawuje swe funkcje. Rząd ten ustąpi tylko wtedy, jeśli zadecyduje o tym naród – miał powiedzieć Yildirim w telewizji NTV.
Żandarmeria wojskowa częściowo zamknęła dwa mosty nad cieśniną Bosfor, łączące Europę z Azją. Agencja Reutera doniosła o czołgach, które wjechały na lotnisko Ataturka. Premier twierdzi, że uruchomił już siły bezpieczeństwa. „Nic nie zaszkodzi tureckiej demokracji” – miał uspokajać dziennikarzy. Tymczasem wojskowi, którzy podjęli próbę przejęcia władzy, wydali oświadczenie. Piszą w nim m.in.: „Przejmujemy w kraju władzę w celu ochrony demokratycznego porządku i praw człowieka. Zobowiązujemy się przestrzegać wszystkich zobowiązań międzynarodowych, jakie ma Turcja.
Będziemy informować o dalszym rozwoju sytuacji nad Bosforem.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
czy armia turecka jest w NATO, czy ja ją mylę z jakąś inną? ;)