Ubogi afrykański kraj w zachodniej części kontynentu przeżywa horror: wczoraj dżihadyści zabili ok. 10 żołnierzy, przedwczoraj 42 osoby, w tym 31 kobiet. Niemal cały zachodni Sahel jest objęty niepokojami związanymi z wzmocnieniem się Al-Kaidy i Państwa Islamskiego w regionie oraz z „prowokacyjną” obecnością wojsk francuskich w Nigrze, Mali i Burkina Faso. To już wojna.

Rząd w Wagadugu wysyła dodatkowe siły do walki z islamistami. twitter

Wielkim szokiem był ostatni zamach w Nigrze, gdzie zginęło ponad 70 miejscowych żołnierzy. Niger, uboższy nawet od Burkina Faso, to oczko w głowie Francuzów, gdyż tam znajdują się bogate kopalnie uranu zasilające w paliwo francuskie i amerykańskie elektrownie atomowe. W Mali Francja straciła w tym miesiącu 13 żołnierzy, którzy próbowali walczyć z dżihadystami. Francuska ochrona kopalni złota oraz innych minerałów w tym kraju nie budzi jednak entuzjazmu lokalnych mieszkańców.

W Burkina Faso do zamachów doszło w rolniczym regionie Arbindy, graniczącym z Mali. W Wigilię ok. 200 mężczyzn na motocyklach i motorowerach wpadło do miasteczka, by strzelać na ulicach z karabinów maszynowych. Poza żołnierzami, którzy mają tam posterunek, ginęły głównie biedne wieśniaczki, które przyszły na targ warzywny. Podobnie było tu w kwietniu, kiedy w takich atakach zginęły 62 osoby. W zeszłym miesiącu dżihadyści zabili 40 pracowników kopalni na wschodzie kraju, zrobili zasadzkę na konwój. I nie ma temu końca.

Obie największe organizacje dżihadystów dotarły do zachodniej Afryki osiem lat temu, po napadzie NATO na Libię i rozbiciu tam państwa. Ogromne zapasy broni i wojenny chaos, który trwa tam do dzisiaj, sprzyjały rozprzestrzenianiu się islamskiego integryzmu na kraje pustyni i potem subsaharyjskie. Francuzi od lat usiłują naprawić „libijski błąd”, do którego się przyczynili, wysyłając do regionu dodatkowe wojska. Prezydent Macron kilka dni temu wyraził się krytycznie o przywódcach Mali i Nigru, którzy jego zdaniem zachowują „ambiwalencję” w ocenie tej obecności.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Warto zadumać się nad losem Libii, dla której przez 40 lat szykowano miecz Damoklesa. To smutny przykład ślamazarnego i perwersyjnego przewlekania decyzji o wykonaniu uchwały Rady Bezpieczeństwa ONZ. To również memento dla tych, lekceważących rezolucje i uchwały szacownych międzynarodowych konwentykli, często funkcjonujących na zasadzie prawa Archimedesa, „dajcie mi punkt oparcia, a poruszę kule ziemską” Sama akcja, z imponującą liczbą lotów, zrzuconych bomb, kontrolą ponad 3 tysięcy statków otworzyła nagle drogę dla uciekinierów z serca Afryki, a dodatkowe państwo wydzielone na południu Sudanu weszło na międzynarodowy teren z własną wojną domową. Jak na razie, wszyscy są zadowoleni, z wyjątkiem zabijanych ofiar. Czy jednak ich głos dociera do tych, którzy otworzyli bramy piekieł?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…