17 lutego 2008 Kosowo oderwało się od Serbii i ogłosiło niepodległość. Do dziś nie wszystkie podmioty prawa międzynarodowego uznają jego istnienie. Serbia co prawda łagodzi ostatnio politykę wobec Prisztiny, wiedząc, iż jest to warunek upragnionego wejścia do Unii Europejskiej. Ale „zwykli Serbowie” nadal na hasło „uznać niepodległość Kosowa” dostają dreszczy.
W 10. rocznicę ogłoszenia niepodległości Kosowa serbskie serwisy informacyjne pękają w szwach od wiadomości – tyle się dzieje. Na ulicach Prisztiny od piątku powiewają flagi w narodowych barwach, tymczasem serbskie ruchy narodowe, takie jak Serbska Akcja czy Klub „Latarnik” zapowiedziały „Marsz dla serbskiego Kosowa”. Chcą wykrzyczeć światu, że Kosowo to według nich wyłącznie „tak zwane państwo”.
Poparcie dla idei serbskiego Kosowa wyrazili też Czesi – dziś w Pradze również odbędzie się akcja protestacyjna w celu cofnięcia uznania Kosowa przez Czechy. Do podpisania będzie petycja: już wiadomo, że jako pierwszy podpisał ją były szef MSZ Czech Jan Kavan, gorącym zwolennikiem marszu protestacyjnego jest również deputowany Jaroslav Foldyna. Milosz Zeman nie raz w swoich wypowiedziach twierdził, iż Czechy podjęły błędną decyzję, nie stając w 2008 po stronie Serbii.
Serbian nationalists opposed to the independence of Serbia’s former province have said they intend to stage a protest march on Kosovo Independence Day.https://t.co/fcU5BxE5p3 pic.twitter.com/decWk800iS
— Balkan Insight (@BalkanInsight) 6 lutego 2018
A Czech NGO, 'Czech Friends of Kosovo Serbs’, has announced a protest on the tenth anniversary of Kosovo’s independence – when it will urge the Czech Republic to withdraw recognition of the former Serbian province.https://t.co/KPOLABpyhx pic.twitter.com/XQZazg2auC
— Balkan Insight (@BalkanInsight) 14 lutego 2018
Pro-Serbian Czechs staged a protest in Prague today against their country’s recognition of Kosovo’s independence. Many of the attendees signed a petition urging the Czech Republic to withdraw recognition of the former Serbian province.
Read more: https://t.co/WgpSPd5QTT pic.twitter.com/6LuxUaZVfG
— Balkan Insight (@BalkanInsight) 17 lutego 2018
Tymczasem w polityce zagranicznej również „się dzieje”: prezent na 10 lat niepodległości postanowił zrobić Kosowu Barbados, uznając jego niepodległość. Serbia wysłała już notę dyplomatyczną, w której nazywa to „zadziwiającym i krótkowzrocznym aktem”. Przypomnijmy, większość krajów uznała niepodległe państwo Kosowo w 2008 (Donald Tusk zrobił to jako drugi), natomiast spośród państw UE nie zrobiły tego jeszcze Grecja, Hiszpania, Rumunia, Cypr i Słowacja. Serbia może liczyć również na poparcie Chin i Rosji. Tymczasem MSZ Niemiec naciska na Belgrad, by się poddał, jeżeli zależy mu na karcie wstępu do Unii.
Prezydent Serbii Aleksandar Vučić odpowiedział na te słowa w piątkowym wywiadzie dla Agencji Reutera. Stwierdził, iż rozważa kilka modeli rozwiązania konfliktu (jednym z nich są rozmowy pomiędzy Belgradem, Prisztiną, Tiraną i Brukselą zmierzające do podziału Kosowa na dwie części wzorem Bośni), natomiast stanowczo oświadczył, iż zdaje sobie sprawę, że zmiana w świadomości przeciętnego Serba „może zająć wieczność”. Dlatego formalnie uznać Kosowa nie zamierza, gdyż przez zwykłych obywateli byłoby to odebrane jako zdrada. Minister obrony Aleksandar Vulin w ubiegły czwartek stanowczo zaprzeczył, jakoby Belgrad miał uznać Kosowo w 10. rocznicę niepodległości.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…