W czwartek o godz. 5:00 rozpoczął się strajk personelu pokładowego oraz pilotów pracujących dla PLL LOT S.A. Jego skutki będą odczuwalne w ciągu najbliższych dni. Na razie przewoźnikowi udaje się kompletować załogi złożone z osób, które nie mogą uczestniczyć w strajku, gdyż są zatrudnione na umowach śmieciowych.

Ten strajk jest demokratyczym wyrazem niezgody na degradacje standardów zatrudnienia, brak szacunku dla pracowników i represje wobec działaczy związkowcych.  Ale niewiele brakowało, by do niego nie doszło. Sąd Okręgowy w Warszawie dwukrotnie uznawał za zasadny wniosek o zabezpieczenie powództwa, czyli de facto zakaz przeprowadzenia akcji strajkowej złożony przez zarząd firmy. Ostatecznie, w środę Sad Apelacyjny uchylił wyrok niższej instancji i związkowcy mogli rozpocząć strajk.

Mimo to niechzarząd spółki wciąż zarzuca media komunkatami, w których informuje, że strajk jest nielegalny. Na Lotnisku im. Fryderyka Chopina pojawiły się również plakaty propagandowe, rozwieszone przez ludzi prezesa Rafała Milczarskiego.

Warto również podkreślić, że zarząd LOT stosował również inne środki mające na celu osłabienie bojowego ducha i morale załogi. O praktykach noszących znamiona mobbingu mówiły zarówno stewardesy, jak i piloci.  Przedstawiciele kierownictwa przeprowadzali również „pedagogiczne” rozmowy z pracownikami, sugerując, że strajk osłabi ich pozycje w przedsiębiorstwie.  Przewodniczący związku pilotów Adam Rzeszot przyznawał, że był zastraszany przez „nieznanych sprawców”. Przewodnicząca Związku Zawodwego Personelu Pokładowego i Lotniczego Monika Żelazik została nielegalnie zwolniona z pracy, a media obiegła informacja, że prokuratura wszczęła wobec niej postępowania w związku z doniesieniem o prowadzeniu działalności terrorystycznej. Działania represyjne objęly również szefa mazowieckiego OPZZ Piotra Szumlewicza, od którego zarząd LOT domaga się w pozwie 200 tysięcy zł zadośćuczynienia.

Część pilotów pracujacych w LOT jest zatrudnionych na podstawie samozatrudnienia. Na umowach śmieciowych zatrudniane są również stewardesy. Mimo, że po kryzysie gospodarczym z 2008 roku pozostały już tylko wspomnienia, a sytuacja finansowa spółki jest dobra, zarząd nadal wynagradza pracowników w trybie kryzysowym. Regulamin wynagrodzeń, zawieszony w 2013 roku, wciąż nie został przywrócony, mimo wielu wniosków i żądań ze strony pracowników.

Państowa Inspekcja Pracy wydała opinię, w której okresla zatrudnianie pilotów na umowach biznes-biznes jako nieprawidłowe. Mimo to, przedstawiciele zarządu wciąż twierdzą, że wszystko jest w porządku.”Nie zgadzamy się z decyzją PIP, choć jej opinia nas nie dziwi, bo to instytucja powołana do promowania stosunku pracy. Pomija natomiast, że warunki pracy personelu lotniczego reguluje prawo lotnicze. Pilot nie ma przełożonego: sam decyduje, ile zabierze paliwa, na jakim pułapie będzie leciał, czy będzie leciał szybko, czy wolno. Nie ma mowy o kierownictwie i stosunku pracy, stosowanie kontraktów B2B jest więc jak najbardziej na miejscu. Nikogo siłą nie przenosimy z etatów na samozatrudnienie. Owszem, nowi pracownicy otrzymują wyłącznie taką propozycję, ale są tego świadomi od początku i umowę podpisują dobrowolnie” – to wypowiedź Adriana Kubickiego, rzecznika LOT, którą przytoczyła dziennikarka „Gazety Wyborczej” Adriana Rozwadowska. 

Strajk jak na razie nie spowodował znaczących zmian w harmonogramie lotów. Dzisiaj z planu wypadło kilka lotów, z czego część z przyczyn usterek technicznych. Zarządowi udaje się kompletować załogi, korzystając z pracowników, którzy nie mogą strajkować. W kolejnych dniach, kiedy obecnie świadczący pracę będą odpoczywać, firma będzie musiała się zmierzyć z niedoborami.

 

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty

W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…