Jakiś chłopak zapytał Komorowskiego na ulicy, jak jego siostra, która trzy lata szukała pracy i zarabia 2 tys. zł, ma kupić mieszkanie. Prezydent z charakterystyczną dla siebie bezpretensjonalnością odpowiedział, że powinna znaleźć inną pracę i wziąć kredyt. Internet zaroił się od zabawnych obrazków parafrazujących frazę o chlebie i ciastkach, ale nie wszystkim jest do śmiechu. Tak długo, jak Komorowski milczy, unika debaty i konfrontacji, wielu jego wyborców może udawać, że nie jest tak źle. Można rozważać głosowanie na niego „przeciw PiS-owi”, stwierdzać, że przecież podpisał konwencję antyprzemocową, że może i konserwatysta, ale nie oszołomski. To fatalny wybór.
„Konstytucję chcą zmieniać ci, którzy są frustratami politycznymi, najczęściej. Bo im się nie udało, przegrali wybory – prezydenckie, parlamentarne – uważają, że jak się zmieni konstytucję, to będzie szczęście i raj na ziemi” – mówił urzędujący prezydent jeszcze 5 maja. Po czym przedwczoraj sam złożył projekt nowelizacji konstytucji , umożliwiający wprowadzenie JOW-ów. Teoretycznie jest to ukłon w stronę wyborców Kukiza, praktycznie – zamach na demokrację i betonowanie przez PO własnej hegemonii – bowiem to partia rządząca najwięcej zyskałaby na realizacji głównego postulatu „antysystemowego” rockmana. Zgłaszanie takiego projektu w gorącej atmosferze kampanii, na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi, to robienie z Polski bananowej republiki.
Rozumiem moją redakcyjną koleżankę, która boi się Dudy i chowających się na razie w fałdach jego spódnicy Kaczyńskiego i Macierewicza. Rozumiem strach przed PiS-em. Ale nie pozwolę się nastraszyć na tyle, żeby oddać głos na neoliberała, konserwatystę i bezczelnego antydemokratę.
Sutrykalia
Spektakularne zatrzymanie Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka przez funkcjonariuszy CBA w z…