Afgańska armia wyzwoleńcza prowadzi teraz bitwy wokół największych miast pozostających jeszcze pod władzą okupacyjnych kolaborantów, jak Kandahar, Herat, czy Lashkar Gah, wchodząc do innych: wczoraj partyzanci zajęli Zarandż, stolicę prowincji Nimroz, na południowym zachodzie kraju, przy granicy irańskiej.
Wojska kolaboracyjnego rządu kabulskiego nie stawiały tam żadnego oporu – większość uciekła lub poddała się. Amerykanie próbują ratować sytuację bombardowaniami lotniczymi.
Szczególnie tragiczna sytuacja występuje w Lashkar Gah, stolicy prowincji Helmand, gdzie w zeszłym tygodniu wybuchło antykolaboracyjne powstanie, towarzyszące ofensywie partyzantów. Rząd kabulski nakazał w tej sytuacji usunięcie całości ludności cywilnej z 200-tysięcznego miasta. Choć powstańcy zajęli kluczowe miejskie budynki, rządowa kontrofensywa, wspomagana przez okupacyjne lotnictwo bombowe, doprowadziła do gwałtownych walk. Wygnani cywile nie wiedzą gdzie się podziać. Władze talibskie organizują pomoc, ale w rejonach objętych walkami i bombardowaniami panuje kompletny chaos. Jak donosi pozostająca w mieście pozarządowa organizacja „Akcja przeciw głodowi”, Amerykanie zbombardowali jej siedzibę, mimo wielokrotnych monitów o oszczędzenie jej budynków.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…