Czy zakaz handlu w niedzielę jest już fikcją, bo ustawa jest tak dziurawa? Finezja z jaką właściciele sieci handlowych obchodzą obowiązujące przepisy zdaje się pokazywać, że PiS i Solidarność stworzyły bubel dekady. A kapitaliści bezwzględnie to wykorzystują.

Sieci handlowe wykorzystują wyłączenie dotyczące czytelni czy bibliotek. Kluczowy jest podpunkt 10. w art. 6 ust. 1 ustawy, który wyłącza spod zakazu handlu w niedziele „placówki handlowe w zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury, sportu, oświaty, turystyki i wypoczynku„.

Czytelniomarkety zapraszają

Placówki sieci Intermarche reklamują akcje promowania czytelnictwa.  Kampania została uruchomiona pod hasłem InterPoCzytelnia i ma nawet branżowego partnera – Wydawnictwo Aksjomat z Torunia. W placówkach sieci pojawiły się malutkie sofy, stoliki oraz regaliki z książkami. W ramach instalacji można wypożyczyć, kupić, albo po prostu poczytać książkę. Stoiska, rzecz jasna, świecą pustkami, bo czytanie książek w supermarkecie nie należy do szczególnych przyjemności. Zgodność z ustawą jednak jest zachowania – nie ma typowego marketu, jest czytelnio-market.

To nie sklep, to dworzec

Na inny pomysł wpadli zarządcy Intermarche z Cieszyna. Tamtejszy sklep został przemianowany na dworzec autobusowy i poczekalnię. Dzięki temu, klienci zrobią w tym supermarkecie zakupy także w niedziele objęte zakazem handlu. A oficjalnie zaczekają na autobus miejski, bo budynek rzekomego „dworca” owszem pełnił kiedyś taką funkcję, ale teraz jest już tylko sklepem stojącym niedaleko przystanku cieszyńskiej komunikacji.

Zabawa w kotka i myszkę

Ustawa wprowadzająca stopniowo zakaz handlu w niedziele weszła w życie 1 marca 2018 r. Przewidziano w niej katalog 32 wyłączeń. Zakaz nie obejmuje m.in. działalności pocztowej, a ponadto nie obowiązuje w: cukierniach, lodziarniach, na stacjach paliw płynnych, w kwiaciarniach, w sklepach z prasą ani w kawiarniach. Za ladą mogli też stać właściciele sklepów oraz członkowie ich rodzin, czy też, jak w przypadku Żabek – franczyzobiorcy. Od początku zapisy te są wykorzystywane przez kapitalistów. W niedziele w sklepach pracują ekipy pracowników, a coraz więcej placówek dorobiło się statusu mini-poczt, głównie przez świadczenie usług odbierania przesyłek.
W ostatnim czasie ustawodawcy wprowadzili korektę do ustawy, zakładającą, że  co najmniej 40 proc. miesięcznego przychodu sklepu musiałoby być z działalności pocztowej, by móc nadal podawać się za pocztę i handlować w niedzielę. Z tego samego powodu nie wchodzi w grę wykorzystanie możliwości handlu pamiątkami i dewocjonaliami, prasą, biletami komunikacji, kuponami gier losowych, wyrobami tytoniowymi. Również z powodu ograniczenia 40 proc. nie przejdzie otwarcie piekarni, cukierni, czy lodziarni, albo działalności gastronomicznej na terenie marketu. Ale pozostałe furtki tego limitu nie przewidują.
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…