Polacy piją za dużo niskoprocentowych trunków – alarmuje Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Aby ograniczyć rozmiary zjawiska instytucja stojąca na straży trzeźwości Polaków proponuje znaczną podwyżkę akcyzy.

Czy zapowiedź wzrostu cen piwa wywoła protesty społeczne? / wikipedia commons
Czy zapowiedź wzrostu cen piwa wywoła protesty społeczne? / wikipedia commons

Jednym z największym problemów w dziedzinie uzależnień jest zdaniem agencji bagatelizacja niebezpieczeństwa regularnego spożywania dużej ilości lekkich alkoholi. PARPA ma jednak pomysł jak to zmienić. Zdaniem ekspertów wystarczy podnieść cenę piwa i wina poprzez objęcie ich taką samą stawką akcyzy, jaką obecnie są obłożone wyroby spirytusowe.

Przedstawiona przez PARPA analiza pokazuje, że po wprowadzeniu zmian podatek na litrze wina wzrósłby z 1,58 zł do 6,84 zł na litrze, a w przypadku piwa – z 0,48 zł do 1,43 zł. Oznacza to, że większe koszty zmuszeni byliby ponieść miłośnicy złotego trunku, gdyż w tej branży mamy do czynienia ze sporą konkurencją, co przekłada się na niskie marże. Każda podwyżka podatku jest zatem automatycznie przerzucana na konsumenta. Według analityków rynku, cena butelki piwa wzrosłaby o ok. 1 zł i zostanie zrównania z kosztem zakupu setki wódki.

Eksperci z PARPA zapewniają, ze ich realizacja ich planu przyczyni się do zmiany postrzegania piwa i wina jako tanich i łatwo dostępnych środków odurzających, a co za tym idzie – zmniejszy liczbę osób uzależnionych od alkoholu.

Jak przekonuje dyrektor PARPA, Krzysztof Brzózka, propozycja jest również szansą na zwiększenie wpływów do budżetu państwa. Szef instytucji przywołuje wyniki badań Centrum Grabskiego, według których polski fiskus może zyskać od 5 mld do 7,5 mld złotych rocznie.  Projekt trafił już do ministerstwa finansów,  które wyraziło wstępne zainteresowanie jego realizacją.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Gdy już to wprowadzą, zaczną się lamenty, że w Polsce za dużo spożywa się alkoholu mocnego, co będzie doskonałym pretekstem do kolejnej podwyżki akcyzy, tym razem na wódę.

  2. Jeżeli chodzi tylko o obniżenie sprzedaży alkoholu to należałoby równocześnie zwolnić z akcyzy piwo bezalkoholowe i niskoalkoholowe. Większość z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, że akcyza w przypadku piwa liczona jest nie od zawartości alkoholu ale od ekstraktu początkowego. Gdyby liczono ją od zawartości alkoholu to cena piwa malałaby w miarę obniżania poziomu alkoholu i piwo bezalkoholowe, jeden z najlepszych i najzdrowszych naturalnych napojów, byłoby stosunkowo tanie. Ale tu chodzi tylko o pieniądze bo takich zapowiedzi zróżnicowania akcyzy w zależności od zawartości alkoholu nie słychać.

  3. Każdy pretekst jest dobry, żeby podnieść podatki. Tyle, że już wcześniejsze podnoszenie akcyzy na alkohol i papierosy powodowało zmniejszenie wpływów do budżetu i zwiększenie szarej strefy.
    Czy te głąby są w stanie to wreszcie pojąć? Jest taki wykres popytu i podaży, gdzie cena oferowana przez producenta przecina się z ceną, jaką skłonny jest zapłacić konsument – elementarz ekonomii …

    1. Bez przesady, piwo za 3 zł (przy wariantach najbardziej ekonomicznych 2,50 po nowej akcyzie) nie spowoduje szarej strefy. Coraz bardziej popularne jest też piwo rzemieślnicze, dzisiaj po 8-9 zł za butelkę.

    2. Konsumenci piwa nie muszą przechodzić do szarej strefy, jak w przypadku wódki i papierosów. Wystarczy alternatywny produkt, czyli powrót do wódki (może teraz się opłaci), wina domowej roboty lub bimbru.
      I znowu będzie wrzask, że Polacy piją mocne alkohole, a w dodatku budżet traci.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…