Obietnice złożone przez PiS podczas kampanii wyborczej wchodzą ze sobą w kolizje. Jeśli rząd chciałby obniżyć podatek VAT, wówczas zaistniałby spory problem ze zgromadzeniem środków budżetowych na program „Rodzina 500+”. Dlatego żadnych zmian w wysokości podatku nie będzie.
Według ministra finansów, obniżenie stawki VAT z 22 do 23 proc. jest w 2017 roku nierealne. Paweł Szałamacha zapowiedział, że nie złoży takiej rekomendacji, gdyż obecnie priorytetem jego resortu jest zwiększenie wpływów do budżetu państwa. Rząd PiS potrzebuje m.in. 22 mld złotych na sfinansowanie swojej flagowej obietnicy wyborczej – 500 zł na dziecko.
Rafał Hirch z „Gazety Wyborczej’ zwraca uwagę, że podniesienie VAT do 23 proc. przez rząd Platformy Obywatelskiej poskutkowało wyraźnym wzrostem dochodów budżetowych. „Można więc zakładać, że ruch przeciwny wywołałby spadek dochodów co najmniej o kilka miliardów złotych. To oznaczałoby większy deficyt, który też nie jest dla mnie sam w sobie niczym karygodnym, ale oznaczałoby to ryzyko ponownego wpadnięcia w unijną procedurę nadmiernego deficytu. Dla PiS byłoby to poważnym zagrożeniem dla realizacji ich gospodarczych obietnic wyborczych” – analizuje publicysta.
Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę, że wiarygodność polityczna jego obozu jest w dużym stopniu zależna od powodzenia największego w historii III RP programu socjalnego, którego zapowiedź, co potwierdzają badania, walnie przyczyniła się do wyborczego sukcesu PiS. Kolejnym argumentem przeciwko obniżce jest nikły wpływ takiego rozwiązania na funkcjonowanie gospodarki. „Nie ma dziś żadnych sygnałów, że nasza gospodarka rozwija się zbyt wolno akurat przez poziom VAT. Pomóc gospodarce mogłoby ewentualnie uproszczenie tego podatku, ujednolicenie stawek, a przede wszystkich doprowadzenie przez rząd do spadku ryzyka związanego z różnymi interpretacjami podatkowymi. Ale to czy stawka wynosi 22, czy 23 moim zdaniem jest z tego punktu widzenia nieistotne” – dodaje Rafał Hirch.
PiS nie może sobie pozwolić na obniżkę VAT również z powodu niższych od zakładanych wpływów z nowych podatków, wprowadzonych przez partię po przejęciu władzy. Największą klapą okazał się podatek od zysków sklepów wielkopowierzchniowych, który miał przynieść fiskusowi 2 mld złotych, a prawdopodobnie nie wygeneruje nawet połowy tej kwoty.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
czyli sami siebie sponsorujemy bez łaski nie rządu
Obiecać można wszystko. Ciemny naród to kupi, jak powiedział klasyk PiSizmu