Głodowe kieszonkowe, które nie wystarcza nawet na wodę mineralną, a także wyłączenie z programu „Rodzina 500 plus” – tak właśnie wygląda los dzieci z domów dziecka w 2016 roku w kapitalistycznej Polsce. W sprawie wychowanków interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich, a także Rzecznik Praw Dziecka. Co na to rząd? W najbliższym czasie nie planuje żadnych działań.
Sprawę opisuje dzisiejsza „Gazeta Wyborcza”. Z opisu warunków socjalnych, jakie państwo zapewnia wychowankom domów dziecka wyłania się dramatyczny obraz. Jakiekolwiek pieniądze przysługują dzieciom powyżej piątego roku życia. Otrzymują one od 10 do 80 zł miesięcznie, a wiec w przeliczeniu wychodzi 30 gr do 2,70 zł dziennie. – To uwłacza godności człowieka – przekonuje cytowany przez „Wyborczą” Rzecznik Praw Dziecka, który napisał również list do minister rodziny, pracy i polityki społecznej. „Kwota taka jest nie tylko niewystarczająca do zaspokojenia podstawowych potrzeb” – alarmuje Marek Michalak.
RPD zwraca również uwagę, że zapewnienie dzieciom stałego kieszonkowego na godnym poziomie spełnia również funkcje wychowawcze i socjalizacyjne. Rzecznik wskazuje, że takie rozwiązanie „uczy dziecko wartości pieniądza, oszczędzania i zarządzania nim w czasie (planowania wydatków, podejmowania decyzji i ponoszenia ich konsekwencji), a tym samym powinno być ważnym elementem procesu usamodzielnienia”. Michalak zauważa też, że kieszonkowe wynoszące 30 gr dziennie pogłębia poczucia wykluczenia, niskiej wartości i bycia jednostką drugiej kategorii. „Dziecko przez kilka dni musi oszczędzać, aby np. kupić wodę w sklepiku szkolnym” – alarmuje rzecznik. Michalaka popiera również prezes Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce. – Oczywiście, zgadzam się w pełni z rzecznikiem, kieszonkowe powinno być wyższe. – mówi Dorota Hildebrand-Mrowiec.
Dodatkowym mechanizmem wykluczenia jest pozbawienie wychowanków domów dziecka świadczenia z programu „Rodzina 500+”. Kilka tygodni temu zwrócił na to uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich. „Dzieci nie mają wpływu na to, do której z form pieczy zastępczej – rodzinnej czy instytucjonalnej – trafią wskutek interwencji sądu opiekuńczego. Skoro zatem ustawodawca uznał za celowe udzielanie wsparcia opiekunom realizującym zadania pieczy zastępczej, co wymiernie przekłada się na sytuację dzieci podlegających opiece, to winien to czynić bez wyjątku. Nieuprawnione jest preferowanie jednej z grup dzieci podlegających szczególnej opiece i pomocy państwa poprzez wyeliminowanie dzieci przebywających w pieczy instytucjonalnej z dostępu do dodatku wychowawczego” – argumentował Adam Bodnar.
Co na to ministerstwo? Niestety, ponad 77 tysięcy młodych obywateli przebywających w domach dziecka może na razie pożegnać się z marzeniami o świadczeniach. „Wypłata dodatku wychowawczego dla placówek typu rodzinnego jest pomocą w zabezpieczeniu realnych potrzeb związanych z codzienną opieką i ich wychowaniem w ramach pełnienia bieżącej pieczy zastępczej” – napisał wiceminister pracy Marcin Zieleniecki.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
I jeszcze jedno. Domy dziecka, sierocińce i tego typu kołchozy, to istotnie nie są optymalne miejsca do rozwoju młodych ludzi. Wszystkim dzieciakom pozbawionym rodziców życzę rodzin zastępczych. Dlatego przydałaby się LIBERALIZACJA prawa, aby łatwiej było taką założyć lub łatwiej adoptować osierocone dziecko. Dotyczy to także uznania prawa do adopcji przez pary homoseksualne. Co jak to, ale dwóch tatusiów lub dwie mamy to zawsze lepiej niż dom dziecka, tak mi się wydaje.
@ Józef Szyja
Jak łatwo zwyzywać ludzi od idiotów, włożyć im w usta coś, czego nie napisali, oraz przyczepić się do jednego punktu, ignorując resztę wypowiedzi, prawda? Taki poziom dyskusji chcesz tu uprawiać?
Tam ucięło mi kawałek cytatu, ale bardzo podobały mi się słowa Rzecznika o wychowawczej funkcji kieszonkowego. Nie, nie żałuję biednym dzieciakom kilkudziesięciu złotych, tylko zaznaczam, że ich los nie jest wcale taki tragiczny, jak mógłby być. A że ogólnie skrzywdzone? Nie licząc sierot z wypadków, zazwyczaj jest to wina nieodpowiedzialnych rodziców. Niech im podziękują.
Masz rację co do jednego. Zostałem skrzywdzony w dzieciństwie. Wychowywałem się w rodzinie o lewicowych poglądach i sam przez wiele lat uważałem się za centrolewicowca. Na szczęście w końcu przejrzałem na oczy i już nie mam zamiaru żyć w tym destrukcyjnym zakłamaniu. Czego i tobie życzę.
„los dzieci z domów dziecka w 2016 roku w kapitalistycznej Polsce”
Tyle że domy dziecka finansowane z budżetu państwa to element socjalistyczny, a nie kapitalistyczny. Jest źle? Nic dziwnego, jeśli bierze się za coś państwo, to zazwyczaj jest źle.
„Jakiekolwiek pieniądze przysługują dzieciom powyżej piątego roku życia. Otrzymują one od 10 do 80 zł miesięcznie”
Nieźle. Ja w wieku 6 lat nawet nie marzyłem o kieszonkowym. Właściwie nigdy nie dostawałem kieszonkowego, aczkolwiek udawało się wyprosić na drobne potrzeby typu pączek w szkole czy czasopismo. Po trochu zazdroszczę typ dzieciakom, bo dostają pieniądze i nikt ich nie pyta, na co wydadzą.
„Rzecznik wskazuje, że takie rozwiązanie ”
Z tym się całkowicie zgadzam, święte słowa.
“Kwota taka jest nie tylko niewystarczająca do zaspokojenia podstawowych potrzeb”
Podstawowe potrzeby, czyli wyżywienie, zakwaterowanie, higiena, odzież, to mają chyba zapewnione przez dom dziecka. Kieszonkowe z natury służy uprzyjemnianiu życia.
” Nieuprawnione jest preferowanie jednej z grup dzieci podlegających szczególnej opiece i pomocy państwa poprzez wyeliminowanie dzieci przebywających w pieczy instytucjonalnej z dostępu do dodatku wychowawczego”
Jeśli państwo bierze się za ustawianie ludziom życia, to z reguły tworzy nowe nierówności i pogłębia niesprawiedliwość. Każde świadczenie socjalne ma taki właśnie skutek. Dlatego 500+ powinno zostać zlikwidowane.
„Kieszonkowe z natury służy uprzyjemnianiu życia.”
Chciałem coś napisać, że przecież tu chodzi o dzieci, które mnóstwo się w życiu nacierpiały i że uprzyjemnianie im życia to chyba nic złego, ale przecież nie odpowiadam zwykłemu korwiniście, czy innemu darwiniście społecznemu, ale zwyczajnemu idiocie, który „po trochu zazdrości tym dzieciakom”. Czego?? Tych kilkudziesięciu złotych?! Ale zaraz, może to ja jestem nieczuły i bez serca bo przecież wiele („Ja w wieku 6 lat nawet nie marzyłem”, „Właściwie nigdy nie dostawałem”, „udawało się wyprosić”) wskazuje na to, ze pan Michał to nie zwykły głupiec, ale osoba głęboko skrzywdzona w dzieciństwie (choć jedno nie wyklucza drugiego) i jego prymitywne poglądy to efekt nieprzepracowanej traumy.
Kochajmy i troszczmy się o dzieci bo inaczej wyrosną na intelektualnych troglodytów.