Najwyższa Izba Kontroli planuje kontrolę w urzędach państwowych. Okazuje się, że co dziesiąta osoba zatrudniona w administracji pracuje na umowie śmieciowej.
Aż 40 tys. urzędników i urzędniczek to osoby zatrudnione na umowach cywilno-prawnych – tak wynika z danych GUS. NIK przypuszcza, że wiele z nich de facto pozostaje z zatrudniającymi je podmiotami w stosunku pracy, dlatego planuje kontrole tego sektora. Śmieciowa praca to z jednej strony sposób na obejście konkursów na stanowiska – osoby na zleceniach czy dziełach nie muszą przechodzić procedury, której celem jest wyeliminowanie nepotyzmu czy korupcji przy obsadzaniu urzędów. Z drugiej – takie rozwiązanie jest często wymuszone przez niedostateczną liczbę etatów, przysługujących danym instytucjom. Praca urzędnika, która większości społeczeństwa kojarzy się z niezbyt wysokimi zarobkami, ale za to dużym bezpieczeństwem i stałością, przechodzi powoli na „elastyczną” stronę rynku pracy.
NIK zbada nie tylko sytuacje, w których umowy cywilne podpisywane są zamiast umów o pracę, ale też te, kiedy zadania faktycznie delegowane są na podmioty zewnętrzne. Izbę interesuje, jaki ma to wpływ na funkcjonowanie urzędów. Wyniki kontroli poznamy w przyszłym roku.
Temat śmieciowej pracy, oferowanej przez państwo, jest podnoszony przez związki zawodowe od kilku lat.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Panie redaktorze, uprzejma prośba o niechowanie głowy w piasek bo:
– „administracja państwowa” to to co jest w Warsiawie i de facto powinna być o np. PAŃSTWOWE (śliczny eufemizm – „publiczne”) edukacja ze szczególnym wyróżnienie „NAUKI i SZKOLNICTWO WYŻSZE”, KULTURA wliczając TV i PR, służba zdrowia, etc. I nie można ukrywać, że „panie w sekretariacie” to tylko PROMIL.
– „umowy śmieciowe” to instrument „wolnej ręki rynku” w wykonaniu al’la Polacca a Niemcy to nazywają „Polnische Wirtschaft” a US Marines: FUBAR (f…ked up beyond all recognition czyli sp…..one w sposób niewyobrażalny)
– w tym przypadku to metoda na ukrycie faktu patologii jaką jest KOSZMARNIE ROZBUDOWANA „administracja państwowa” co stanowi dowód braku trywialnej znajomości i umiejętności stosowania zasad ORGANIZACJI I ZARZĄDZANIA i uważanie, że to przypadek z zakresu „Byliśmy głupi” (podoba mi się ten „profesor” Król to błąd. TO JEST KLASYCZNA ZASADA KLIENTELIZMU a proszę sobie poczytać kilka książek z historii Polski (ale broń boże tych pacanów „profesorów” post1989 jak Nałęcz, Cęckiewicz, Nowak, Szczerski, etc, ect) to znajdzie pan redaktor, że „nihil novi sub sole”
– a trywialnie: jest to klasyczne „wyprowadzenie kasy” z tym, że lege artis. A konsekwencją kontroli NIK będzie oczywiście, że tych ludzi – W WARSIAWIE – zatrudni się na normalnych umowach o pracę (co oczywiście „poprawi” sytuację budżetu w sekcji „wydatki” a co usłużni ekonomiści z Warsiawy uzasadnią: sprawiedliwością społeczną i stymulowaniem popytu, ect. Pikuś znaleźć uzasadnienie. Oczywiście nikt nie wpadnie na „pomysł” żeby ZREFORMOWAĆ styl rządzenie państwem a tym bardziej żeby ci ludzie skorzystali z rady pani prezydentowej Komorowskiej: emigracja to szansa.
Was w tej Warsiawie „jest za dużo” i trzeba Wam coś dać do roboty (zamiast zasiłków dla bezrobotnych) i stąd te „umowy śmieciowe”. No i teraz czekam z utęsknieniem co powiedzą kolesie z „lewicowej partii” Razem czy Środa i Hartman czy PO czy PiS a oczywiście SLD nie ma sensu zaczepiać (bo komuchy, Miller, Ogórek, ect