Prawo i Sprawiedliwość snuje własną opowieść o protestach pod Sejmem. Jest to narracja nasączona kłamstwem i prymitywną propagandą. Dziś rano minister z kancelarii premiera przekonywał słuchaczy Radia ZET, że osoby które wczoraj blokowały drogą wyjazdową z Sejmu to działacze „lewackiej Antify”. Przyznał jednak, że nie posiada żadnych dowodów na potwierdzenie takiej tezy.
Paweł Szefernaker zaprezentował swoją kuriozalną interpretację wczorajszych zdarzeń w Poranku Radia ZET. – To nie była pokojowa demonstracja, to była demonstracja nastawiona na to, żeby polała się krew – tak minister szefowej rządu opisał działania grupy ludzi, prawdopodobnie działaczy KOD, którzy położyli się na wyjeździe z gmachu Sejmu, uniemożliwiając w ten sposób wyjazd rządowych samochodów. W chwilowym korku stanęły auta wiozące m.in. Jarosława Kaczyńskiego, Marka Suskiego, Beatę Szydło i Stanisława Piotrowicza. Protestujących usunęła policja. Zdarzenie zostało nagrane przez posłów Platformy Obywatelskiej.
Szczury uciekają z okrętu, a policja na ich rozkaz pacyfikuje demonstrantów pic.twitter.com/ihv4CwnCIs
— Jan Grabiec (@JanGrabiec) December 17, 2016
Zamieszczony na Twitterze film nie daje żadnych podstaw do wysnucia wniosku, że za akcję odpowiadają antyfaszyści. Szefernaker powołuje się na „nieoficjalne informacje”, nie podając nawet ich źródła. Posuwa się również do bezczelnego szczucia, przypominając stare kłamstwo o „zakłóceniu Marszu Niepodległości razem ze środowiskami niemieckimi”, którego rzekomo miała się dopuścić Antifa w ramach prowokacji w 2011 roku. Wbrew temu co twierdzi minister, na filmie nie widać równie aby ktokolwiek rzucał się na maski samochodów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…