Viktor Orban ogłosił, że ukończono budowę drugiego ogrodzenia, mającego chronić Węgry przed inwazją uchodźców z Bliskiego Wschodu.

fot. wikimedia commons

Od 2015 na Węgrzech obowiązuje stan kryzysowy, który jest sukcesywnie przedłużany. Dwa lata temu Węgry ustawiły pierwszy płot – na granicy z Serbią i Chprwacją. Bałkany były wówczas głównym szlakiem tranzytowym dla imigrantów z Bliskiego Wschodu. Do momentu wzniesienia pierwszego ogrodzenia na teren Wegier dostało się prawie 400 tysięcy ludzi. Potem ich liczba zmalała, niemniej granica z Serbią również pozostawała według premiera Orbana za mało szczelna. Uważał, że „wichura nie ustała, tylko przejściowo przycichła”.

– My, Węgrzy, chcemy takiej Europy, gdzie będziemy mogli prowadzić swoje węgierskie życie. Podstawowym warunkiem takich odpowiadających naszym pragnieniom Węgier jest bezpieczeństwo, a do tego potrzeba osób zdecydowanie broniących prawa i interesów kraju – stwierdził, podejmując na początku roku decyzję o budowie.

Nowy płot „ma 155 km długości i jest wysokie na 3 metry. Jest w stanie powstrzymać dowolną liczbę ludzi” – ogłosił Orban w państwowym radiu, zapewniając rodaków, że mogą czuć się bezpiecznie. „Islamska nawałnica” ich nie dosięgnie, bowiem teraz, zgodnie z nowymi przepisami wszyscy, którzy złożą wnioski o azyl.

Na ich rozpatrzenie będą musieli czekać w strefie tranzytowej pomiędzy płotami na granicy, w specjalnie zbudowanych ogromnych barakach. Rozwiązanie to zdążyło już skrytykować ONZ, Orban jednak nie daje za wygraną. Mówi, że jest to odpowiedź na sytuację z zeszłego roku, kiedy wnioski o azyl złożyło 30 tysięcy imigrantów, z czego większość powędrowała dalej w głąb Europy, a na Węgrzech zostało ich 425. Stan kryzysowy jak na razie przedłużono do 7 września.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. „Nikt, kto nie wszedł w kontakt z nimi, nie może mieć wyobrażenia, jakim rodzajem zwierząt oni są, szczególnie ci z Afryki i muzułmanie, którzy z uwagi na religię zachowują się wyniośle wobec naszego personelu” – stwierdza lekarz.
    „W pewnym znanym szpitalu nad Renem migranci zaatakowali personel nożami, po tym jak przekazali 8 miesięczne dziecko na granicy śmierci, które oni wozili przez trzy miesiące po całej Europie. Dziecko zmarło po dwóch dniach, chociaż otrzymało najlepszą opiekę w najlepszej klinice dziecięcej w Niemczech. [Zaatakowany] lekarz musiał być operowany, a dwie pielęgniarki wylądowały na oddziale intensywnej terapii. Nikt nie został ukarany! A lokalnej prasie zabroniono o takich przypadkach pisać” – czytamy w relacji.
    „Pytam więc siebie, gdzie są ci witający i aktywiści praw człowieka z dworców? Siedzą wygodnie w domach. Wziąłbym ich najchętniej i zaprowadził do szpitala – i to jako opiekunów. Potem do domu uchodźców i to bez policji i bez psów” – kończy relację czeski lekarz.

  2. Oczywiście pretensje do Węgrów. Widać, że to oni spowodowali wyganianie najpierw Palestyńczyków, potem Syryjczyków i Irakijczyków. Czyżby to Serbowie poslali swoje wojska do centralnej Afryki, pomogli odlączyc południowy, chrześcijański Sudan, w którym dopiero zaczęły się rzezie? A może to któreś z tych państw dysponuje flotą na Morzu Środziemnym , absolutnie niekontrolowanym po rozwaleniu Libii? I tak zamiast szukać sprawców, oskarżamy tych, którzy bronia nas przed zalewem nieszczęśnikow. Entuzjastom pomocy po raz kolejny przypominam, że przecież mogą po swój dach sprowadzić kogo chcą i na wlasny koszt utrzymywać, bez względu na przekonania religijne, polityczne, rasowe czy seksualne. Wolnoć Tomku w swoim domku za swoja kasiorę I spodziewajmy się rychłego powrotu Polakow z unijnej emigracji po wyborach nowego prezydenta Francji, a potem to już reakcja łańcuchowa..

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…