W tym roku matury z języka polskiego nie zdały dwa ministerstwa, i to te, dla których umiejętność posługiwania się językiem powinna być dosyć kluczowa. Najpierw „powodzenia tegorocznym maturzystą” życzyło w internecie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wprawdzie za jakiś czas się poprawiło i przerobiło nieszczęsne „ą” na „om”, ale wpadki na Facebooku nie giną, historię edycji postów można przeglądać. Kiedy dotarło to do social media nindży z ministerstwa, wpis usunięto całkiem. Na szczęście internet pamięta, kilku śmiałków zdążyło już zrobić screeny i puścić je w obieg. Trwały niekończące się dyskusje nad tym, czy to złośliwe trolle z KOD zmanipulowały ministerialny komunikat, podmieniając końcówkę. Wczoraj wreszcie z rozbrajającą szczerością przyznano, że osoba, która popełniła na oficjalnym fanpejdżu okrutnego ortografa, została oddelegowana do „innych zadań” (byle nie w Ministerstwie Finansów). Czy to prawda, nie wiadomo.
Przynajmniej jednak przyznali, że ortograf był. Przed tym wzbrania się natomiast minister Waszczykowski w kontekście swojego przetłumaczonego przez translator oświadczenia kierowanego do Emmenuela Macrona. I słusznie, honor rzecz święta. Prawdziwy polski dyplomata nie przyznaje się do porażek i liczy na to, że jego osobisty czar jakoś sytuację zażegna. Jak nie, to zawsze zdąży się kogoś naobrażać. Na przykład nauczycieli angielskiego, którzy wyśmiali jego „in connection with”, „free democracy” i „is a manipulation”. Według Waszczykowskiego angliści „żyją w innym świecie”, a dokument napisano w „innym żargonie językowym”. Najwyraźniej był to San Escobar English. Na pewno jednak – i w tym Waszczykowski zdecydowanie ma rację – nie jest to English googlowski. Kilku ochotników już przepuściło tekst przez translator Googla i doszło zgodnie do wniosku, że Google ładniej dobiera słowa niż „zawodowy” tłumacz zatrudniony w MSZ.
Jestem z pokolenia tzw. millenialsów – pokolenia, któremu powtarzano „ucz się, dziecko, języków”. Jak się okazuje, nie tylko po to, żeby potem poradzić sobie na emigracji, ale na przykład żeby z dyplomem ukończenia kursu B2 z angielskiego ratować polską dyplomację przed blamażem, naturalnie zawyżając w biurze poziom. Jest to więc dobra nowina dla maturzystów. Uderzajcie w sektor publiczny.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …