Pracownicy Eurobanku protestowali wczoraj przeciwko złym warunkom pracy i niskim wynagrodzeniom. Według nich pracodawca utrudnia też działalność związkową.

Placówka Eurobanku we Wrocławiu / wikipedia commons

Kilkadziesiąt osób pikietowało w poniedziałek pod siedzibą Eurobanku w Warszawie. – Nie ma dialogu z kierownictwem banku, utrudnia się działalność związkową, dyskryminuje za przynależność do związków. Dlatego tu jesteśmy – mówił obecny na proteście Alfred Bujara, przewodniczący krajowej sekcji pracowników handlu NSZZ „Solidarność”. Związkowcy podkreślają również, że ich żądania nie są wygórowane. – Oczekujemy jedynie pensji na przyzwoitym poziomie oraz przestrzegania fundamentalnych praw, co powinno być w tym kraju oczywistością, a niestety – nie jest – mówił jeden z uczestników.

Obecni zwracali też uwagę, że w banku następuje regres standardów zatrudnienia i podejścia do pracownika. – Warunki pracy w naszym banku są coraz gorsze, a pracodawca nie chce z nami rozmawiać, nie interesuje się problemami pracowników. Dialog społeczny w Eurobanku w praktyce nie istnieje – podkreślała Ksenia Ulanowicz-Sienkiel, przewodnicząca zakładowej „Solidarności”.

Niezadowolenie wśród załogi potwierdzają wyniki badania, przeprowadzonego przez związkowców. Dowiadujemy się z niego, że pracownikom najczęściej przeszkadzają niskie płace, przeciążenie pracą i ogromną rotacja zatrudnienia. Akcentują, że średni staż pracy to 34 miesiące, w pracy trzeba siedzieć czasami do godziny 21:00, a dzień pracy to nierzadko 10-13 godzin. – Chcemy ucywilizowania tej sytuacji – mówił jeden z pracowników.

Załoga buntuje się również przeciwko obciążaniu kosztami, które wcześniej pokrywał pracodawca. – Jakiś czas temu zabrano nam służbowe uniformy i wprowadzono ścisłe zasady dotyczące stroju dopuszczalnego w pracy. Policzyliśmy, że spełnienie tych wymogów kosztuje każdego pracownika nawet 1500 zł rocznie. Pracodawca nie zwraca nam z tej kwoty ani złotówki – zwraca uwagę Ulanowicz-Sienkiel.

To jednak nie wszystko. „Solidarność” alarmuje, że bank prowadzi działania antyzwiązkowe. – Dochodzą do nas sygnały, że pracownicy są zmuszani przez przełożonych do wypełniania deklaracji dotyczących ich przynależności związkowej. Działacze związkowi są dyskryminowani. Jedna osoba chroniona została dyscyplinarnie zwolniona z pracy, kolejną zdegradowano na niższe stanowisko. W naszej ocenie to nie tylko łamanie podstawowych standardów życia społecznego, ale przede wszystkim obowiązującego w Polsce prawa – zaznacza szefowa „Solidarności” w Eurobanku.

Co na to władze banku? Szefowie polskiego oddziału nie mają sobie nic do zarzucenia. „Bank działa z poszanowaniem praw pracowniczych oraz zgodnie z obowiązującym prawem, a także polityką oraz powszechnymi i innymi dobrowolnie przyjętymi normami” – czytamy w komunikacie. Niepokój panuje za to w organizacji UNI Global Finance, skupiającej pracowników sektora finansowego i ubezpieczeń w całego świata. „Jesteśmy bardzo zmartwieni informacjami, które otrzymaliśmy od naszych organizacji stowarzyszonych w Polsce. Wskazują one na to, że Societe Generale Group traktuje pracowników w Polsce w gorszy sposób niż swoich pracowników w innych krajach” – zaznacza UGF.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…