Niemiecki Federalny Urząd Migracji i Uchodźców (BAMF) zyskał zielone światło, aby przy pierwszym kontakcie z uchodźcą przybywającym do kraju skanować jego smartfon. Towarzystwo Swobód Wolnościowych i urząd do spraw ochrony danych sprzeciwiają się tej metodzie.
BAMF uważa, że to skuteczny sposób, aby w szczególnych przypadkach pomóc ustalić tożsamość i rzeczywisty kraj pochodzenia uchodźcy (w wielu wypadkach migranci nie mieli przy sobie dokumentów i zachodzą podejrzenia, że mogli kłamać w sprawie swojego pochodzenia – Niemcy chcą zapobiec takim przypadkom). W 2016 roku cofnięto koło 400 statusów azylanta z paragrafu 73 prawa azylowego – z powodu plątania się w zeznaniach lub podania fałszywych danych.
Pełnomocniczka rządu do spraw ochrony danych uważa, że to rozwiązanie jest niekonstytucyjne. Andrea Vosshof twierdzi, że w telefonach znajdują się poufne dane dotyczące postronnych osób. BAMF uspokaja, że zamierza stosować skanowanie komórek w naprawdę wyjątkowych sytuacjach – i że podczas testów przeprowadzonych w jednym z biur znakomita większość uchodźców nie miała nic przeciwko dobrowolnemu udostępnieniu telefonu. Dane zeskanowane z niego urząd mógłby wykorzystać dopiero po uzyskaniu zgody prawnika.
Krytycy zwracają uwagę nie tylko na etyczny aspekt skanowania komórek. Twierdzą, że jest to metoda stosunkowo mało skuteczna, uchodźcy mogą posługiwać się kilkoma sprzętami. Procedura ma przebiegać następująco: dane zostaną zeskanowane podczas pierwszego kontaktu z uchodźcą, potem znikną w swojego rodzaju „elektronicznym sejfie” i zostaną „wyciągnięte” dopiero wtedy, kiedy wiarygodność kandydata na azylanta podczas przesłuchań będzie budziła wątpliwości. Towarzystwo Swobód Wolnościowych zamierza zaskarżyć do sądu dodatkową procedurę. Urząd jednak upiera się, że to dodatkowa pomoc w procesie decyzyjnym.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Nie wiem co w tym nieetycznego, skoro nie mają oni żadnego dokumentu, to smartfon jest jedynym narzędziem pozwalającym uzyskać jakiekolwiek informacje oprócz podawanych przez samego uchodźcę. Skuteczność może być różna, z uwagi na możliwość posługiwania się kilkoma sprzętami, aczkolwiek lepsze to niż nic. Przecież istnieje teoretyczna możliwość posiadania przez uchodźcę kilku paszportów, ale informacje na temat weryfikowanego uchodźcy odpowiednie instytucje muszą jakoś zdobywać i weryfikować człowieka. Chyba nikt nie sądzi,że państwo powinno kompletnie nie interesować się tym kto przebywa na jego terytorium i wierzyć na słowo. Jeśli tak by było to oczywiście wszyscy są biedni i potrzebują pomocy, gdyż każdemu z przybyłych grozi w Syrii niebezpieczeństwo, ewentualnie ma 15 lat.
jeśli uciekają, top chyba nic nie mają? To po co im smartfony?