Austria skręca w prawo. Zwycięstwo kandydata centrolewicy w wyborach prezydenckich nie znalazło potwierdzenia w boju o miejsca w parlamencie. Wygrali chadecy, a drugie miejsce zajęła brunatna antyimigrancka skrajna prawica.

Sebastian Kurz – młoda gwiazda austriackiej prawicy, być może już niebawem szef rządu / wikipedia commons

Podane wyniki nie są jeszcze ostateczne, gdyż nie zawierają głosów oddanych drogą pocztową. Wiadomo już jedna, że zwycięzcą została Austriacka Partia Ludowa (OeVP), która dotychczas rządziła razem ze socjaldemokratami w ramach „wielkiej koalicji”. Chadecy otrzymali 31,36 proc. głosów. Ich dotychczasowi koalicjanci – Socjaldemokratyczna Partia Austrii (SPOe)zajęli trzecie miejsce z wynikiem 26,75 proc. Najgorszą wiadomością jest znakomity wynik Austriackiej Partii Wolności (FPOe), która zajęła drugą lokatę. Na operujących językiem szczucia na imigrantów populistów zagłosowało aż 27,35 proc. obywateli, którzy poszli w niedzielę do urn. Godna uwagi jest spektakularna klęska Zielonych, którzy z wynikiem 3,32 proc. nie zdołali wprowadzić swoich deputowanych do Rady Narodowej. W poprzednich wyborach otrzymali 13 proc., a ich kandydat Alexander van der Bellen został wybrany na prezydenta kraju. Na ich słaby rezultat wpłynął rozłam – od partii oderwała się grupa, która wystartowała w bieżącej elekcji jako Lista Pilza. Z powodzeniem – wynik 4,16 proc. pozwolił na wejście w nielicznym składzie do parlamentu.

Pomysł na rządzenie chadeków nie napawa optymizmem, podobnie jak zapowiedzi czołowych polityków zwycięskiej partii. Lider OeVP, 31-letni Sebastian Kurz szafuje retoryką antyimigrancką, podejmując w ten sposób rywalizację o ksenofobiczny elektorat ze skrajną prawicą. W parze z uprzedzeniami idzie w tym przypadku neoliberalizm. Partia obiecuje obniżki podatków i redukcję wydatków na cele socjalne.

Chadecy potrzebują jednak koalicjanta do uzyskania większości w Radzie Narodowej. Wariant z kontynuacją sojuszu w socjaldemokratami nie jest tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać. Kurz zapowiedział bowiem radykalne zmiany w polityce, co wielu komentatorów odbiera jako zielone światło na koalicję z izolowaną dotąd na scenie politycznej skrajną prawicą. Dopuszczenie do władzy ekstremistów byłoby niebezpiecznym precedensem, który mógłby uruchomić serię podobnych zagrażających demokracji aliansów w Europie.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Polacy są faszerowani prymitywną propagandą cóż a to Rosja Putin a to znów uchodzcy itp.. rządzący jak widać potrzebują mobilizacji elektoratu zresztą to nie tylko domena Polskich nacjonalistów , prymitywny populizm jest przydatny kiedy nie ma się nic ludziom do zaoferowania pozytywnego wtedy się wygłasza hasła o wielkim narodzie , odwołuje do mitów straszy zewnętrznym zagrożeniem

    1. Ty byś się w końcu w jakąś wiedzę ubogacił zamiast tu smrodzić swymi wynurzeniami.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…