Około 70 tys. osób wzięło udział w demonstracji, na którą Rumuni mieszkający na stałe poza granicami specjalnie przyjechali do kraju. Manifestanci nieśli transparenty z hasłami „Partia złodziei” i „Sprawiedliwość, nie korupcja!”. Domagali się rozpisania przyspieszonych wyborów.
W Rumunii mieszka około 19,6 mln osób. Poza granicami – nawet do 5 milionów. Większość jest w wieku produkcyjnym, czyli stanowi około 20 proc. zasobów siły roboczej. Podjęli jednak decyzje o emigracji ze względu na niskie wynagrodzenia i wszechogarniającą korupcję.
„Żyjący za granicą Rumuni zobaczyli, jak funkcjonuje społeczeństwo demokratyczne. Teraz chcą zaprowadzić podobne porządki u siebie w kraju” – ogłosili organizatorzy, namawiając do udziału w protestach. Faktycznie na demonstracji pojawili się przedstawiciele diaspory mieszkający od lat we Włoszech, Niemczech, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii.
Rumunia zajmuje wysokie miejsce w rankingu najbardziej skorumpowanych krajów Unii Europejskiej. W ostatnich dniach parlament przegłosował ustawę, która utrudni jeszcze ściganie łapówkarstwa na wysokim szczeblu politycznym i biznesowym. Desygnowana w środę na premiera Rumunii 54-letnia eurodeputowana Vasilica-Viorica Dăncilă poparła reformę. Obywatelom nie podoba się też, że partia rządząca publicznie wypowiada się o emigrantach w skandaliczny sposób – politycy w telewizji i radiu nazywają ich „dziwkami” i „sługami Brukseli i Sorosa”. Tymczasem, jak podaje rumuński Narodowy Urząd Statystyczny – co roku emigranci przekazują swoim rodzinom żyjącym w kraju ponad 3 mld euro.
To spowodowało mobilizację nie tylko Rumunów żyjących w kraju, ale też środowisk poza granicami.
#Romania | Approximately 70,000 Romanians protesting now for the #RuleOfLaw and against the ruling coalition’s attempt to weaken the justice system. pic.twitter.com/ubgEV0TmDP
— Dragoş Ioniţă (@DragosIonita) 20 stycznia 2018
Piątkowi demonstranci zebrali się na Placu Uniwersyteckim, po czym przeszli pod siedzibę parlamentu. Protest, pokojowy w swoim założeniu, przerodził się w przepychanki z policją, która użyła gazu łzawiącego po tym, jak niektórzy uczestnicy demonstracji próbowali przedrzeć się przez kordon policyjny pod rządowymi budynkami. Rzucano też w policjantów butelkami i kamieniami. Jak podaje Reuters, zatrzymano jedną osobę. W wyniku użycia gazu przez policję około 240 osób wymagało konsultacji lekarza.
Demonstracje odbyły się wczoraj wieczorem w kilkudziesięciu rumuńskich miastach. 20 tysięcy osób zebrało się w Klużu-Napoce, w innych ośrodkach demonstracje zebrały po kilkaset uczestników.
Nie jest to pierwszy antyrządowy zryw wymierzony w rządzącą Partię Socjaldemokratyczną (PSD). Odkąd odniosła wyborcze zwycięstwo w 2016 roku, protesty w Bukareszcie wybuchają regularnie. Setki tysięcy obywateli podpisały szereg petycji w których domagają się wprowadzenia przepisów, które zabraniałyby sprawowania urzędu osobom oskarżonym o korupcję i inne przestępstwa. W sieci krąży wiele wezwań do okazywania „obywatelskiego nieposłuszeństwa”. Ma to służyć zmobilizowaniu prezydenta Klausa Iohannisa (postrzeganego jako zwolennika państwa prawa) do rozpisania wcześniejszych wyborów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
„20 proc. zasobów siły roboczej” – co to za nazistowski język?!
Jakie to pocieszające, że inni mają gorzej. Na przykład Rumuni.